Miłość zawsze wystawia człowieka na krzywdę, bo miłość jest ryzykiem. A jednak jeśli potrafisz kochać – już wygrałaś.*
Chyba każdy z nas lubi mieć uporządkowane życie i pewność, że nie zaskoczy nas nic niespodziewanego. Coś, co zburzy spokój i poczucie szczęścia, nie jest czymś upragnionym, ale często spotykanym. To kolejne zmiany i nowy rozdział. My zaś musimy się z tym pogodzić i sprawdzić, co tym razem czeka na nas za kolejnym zakrętem.
Chociaż Lucy i Roksi są bliźniaczkami, to zupełnie się od siebie różnią, prowadzą też zupełnie inny tryb życia. Jest to źródłem ich nieustających sprzeczek, a fakt, że obie posiadają wybuchowy charakter, w niczym nie pomaga. Muszą się jednak dogadać, gdy otrzymują w spadku po mamie dworek. Pierwsza chce przywrócić mu dawny blask i zrobić z niego miejsce spotkań oraz kultury. Druga zaś chce, zrobić z niego hotel, by zarabiał na siebie. Dwa różne plany, dwa charaktery, czas świąt i cudów, worek pecha i dwaj mężczyźni skorzy do namieszania w życiu sióstr. Co może z tego powstać?
Szczerze przyznaje, że Imbirowa miłość przyciągnęła moją uwagę swoim tytułem oraz okładką. Z miejsca zostałam oczarowana i przeczytanie blurbu było już tylko formalnością – musiałam przeczytać. Czy było warto ulec zauroczeniu szatą graficzną?
Inka Jabłońska stworzyła typową komedię obyczajową, w której łatwo przewidzieć zakończenie i w sieci wielu czytelników pisze, że jest rozczarowanych powieścią autorki. Bo przewidywalna, bo schematyczna, bo mało zabawna. Mnie jednak Imbirowa miłość do siebie przekonała. Nie uważam, by książka składała się z samych schematów, a nawet jeśli występują, to opisane tak fajnie, że bardziej skupiamy się na odbiorze emocji czy wyobrażeniu sobie danej sytuacji. Autorka ma duże poczucie humoru oraz lekki styl pisania, przez co fabuła bawi, wzrusza i ciekawi. Fakt, zakończenia łatwo się domyślić. Jednak droga do niego jest pełna nowych dziur w ścianach i sufitach, zabawnych dialogów, komicznych scen, chwil wzruszeń i odnajdywania siebie.
Dużym plusem są tutaj dla mnie postacie i ich różnorodność. Tak wiele osób i tyle odmiennych charakterów. Autorka świetnie poradziła sobie z ich charakterystyką. Mamy tutaj duży przedział wiekowy, a więc i dwa pokolenia, które pokazują, jak ludzie zachowywali się i żyli kilkanaście lat temu, a jak jest teraz. Ciekawie została też poprowadzona relacja bliźniaczek i ukazanie tak odmiennych osobowości oraz pokazanie ich przywiązania do siebie pomimo sprzeczek. Nie mogę również zapomnieć o dwóch bardzo istotnych panach. Chociaż nie są kimś w moim typie, to trudno byłoby ich nie polubić. Mają w sobie coś takiego, że wzbudzają sympatię.
W tym tytule czuć trochę mocniej magię świąt, ale i tak moim zdaniem można ją czytać jeszcze po świętach. Imbirowa miłość to powieść, która doprowadza do śmiechu oraz chwil, kiedy to wzruszenie przejmuje nad czytelnikiem kontrolę. Chociaż Inka Jabłoński nie uniknęła małych wpadek, typu lepsze nakreślenie relacji między dwiema parami czy większe skupienie na Franku i Olku. To muszę przyznać, że książkę czytało mi się szybko, przyjemnie i świetnie się przy tym bawiłam. Niektóre wpadki i wypadki bawią mnie nawet po zakończeniu czytania, gdy o nich pomyślę. To ciepła i zabawna powieść, o tym, jak różnie może układać się los i przekonująca, że zmiany nie są złe i zawsze warto dawać szansę miłości.
Imbirowa miłość jest idealna na zimowe czytanie, z kubkiem czekolady, ciepłym kocykiem i czymś słodkim do podjadania. Komedia pełna zabawnych, ale i życiowych momentów. I co najważniejsze, chociaż powieść jest urocza, to z pewnością nie można jej zarzucić za dużo słodyczy.
Autor: Inka Jabłońska
Tytuł: Imbirowa miłość
Wydawnictwo: Mando
Wydanie: I
Data wydania: 2019-11-06
Kategoria: komedia
ISBN: 9788327717535
Liczba stron: 312
Ocena: 7/10
Takie komedie lubię najbardziej. I okładka urocza. 😊
Przemawia do mnie to, że książka zawiera w sobie życiowe momenty i nie jest przesądzone. 😊
Myślę, że książka przypadłaby mi do gustu. Zapisuję tytuł.
Takie książki raczej omijam wielkim łukiem, a o tym tytule słyszałam wiele negatywnych opinii niestety ;(
Okładka tej książki bardzo mi się podoba i muszę przyznać, że jest jedną z bardziej klimatycznych okładek. Jednak sam opis niespecjalnie mnie zainteresował. Nie sięgam również po komedie obyczajowe.
Książka wygląda ślicznie, bardzo ładnie dobrane barwy. Myślę, że kiedyś uda mi się ją przeczytać. Chociaż nie wiem czy chce ja na swojej półce więc pewnie zajrzę do biblioteki w tej sprawie.
Pozdrawiam Serdecznie
I jak tu się skusić, kiedy kusi wspaniały aromat i smak imbiru, a także różne odcienia miłości. Dla miłośników tego gatunku, książka do uwzględnienia w planach czytelniczych.
Fajna okładka 🙂 Lubię takie, ale na książkę na razie się nie skuszę.
Jestem na tak dla tej książki, ale na bardziej nastrojowy czas. Pewnie na okolice świąt ją odłożę.
Rzeczywiście, burzenia szczęścia nie lubię, ale jakby mi zburzono poczucie nieszczęścia, to takie niespodzianki lubię. A co do książki – dobry tytuł na chłodne wieczory pod kocykiem.
Muszę Ci pogratulować, odstraszyłaś mnie od tej ksiązki dwoma słowami: KOMEDIA OBYCZAJOWA.
Dwa gatunki, których nienawidzę w kombo to przepis idealny na to, bym po ten twór nie sięgnęła 😀
Nie przepadam za świątecznymi książkami, ale skoro to komedia, to może po nią sięgnę. Brzmi ciekawie i intrygująco.
Lubię świąteczne historie, ale tylko w tym szczególnym czasie w roku… jak nie zapomnę to za rok przeczytam 😀
Bardzo fajnie ją opisałaś, ale wiesz, że ja nie przepadam za takimi historiami, więc tę też sobie odpuszczę 🙂
To zdecydowanie nie jest coś dla mnie. Jakoś nie przepadam za “komediami”. Ani romantycznymi, ani (tak popularnymi ostatnio) kryminalnymi…
Generalnie nie czytam tego typu książek, ale po tę bym sięgnęła. 🙂
Niestety rzadko sięgam po świąteczne książki, więc dam sobie z nią spokój :/