Cześć!
Dzisiaj zapraszam na konkurs, w którym do wygrania będzie najnowsza książka Mitcha Alboma “Pierwszy telefon z nieba”. Zadanie będzie łatwe, obiecuję, przecież ja tylko z takich słynę. 😀
Dla zachęty, a może nawet i małej pomocy przytaczam blurb książki:
“Często miłość nadal łączy ludzi, mimo że życie ich rozdziela. Ile
razy chcieliście złapać za telefon i zadzwonić do kogoś, za kim
tęsknicie? Podzielić się radościami, smutkami i marzeniami? Ile razy
wyrzucaliście sobie, że nie zdążyliście powiedzieć komuś, jak wiele dla
was znaczy, że odkładaliście rozmowę na jutro, na kiedy indziej? Kochamy
wciąż za mało i stale za późno, smucimy się, że nie można cofnąć czasu.
razy chcieliście złapać za telefon i zadzwonić do kogoś, za kim
tęsknicie? Podzielić się radościami, smutkami i marzeniami? Ile razy
wyrzucaliście sobie, że nie zdążyliście powiedzieć komuś, jak wiele dla
was znaczy, że odkładaliście rozmowę na jutro, na kiedy indziej? Kochamy
wciąż za mało i stale za późno, smucimy się, że nie można cofnąć czasu.
A gdyby tak… niemożliwe stało się możliwe? Co byś zrobił, gdyby obok Ciebie wydarzył się cud?
Nowa powieść Mitcha Alboma, autora Zaklinacza czasu, to książka o
sprawach najważniejszych i najbardziej intymnych: o pragnieniu
bliskości, tęsknocie za ukochaną osobą i o sile nadziei.”
sprawach najważniejszych i najbardziej intymnych: o pragnieniu
bliskości, tęsknocie za ukochaną osobą i o sile nadziei.”
Regulamin:
1. Organizatorem konkursu jest autorka bloga
“Zapatrzona w książki”.
“Zapatrzona w książki”.
2. Konkurs trwa od 14.01.2015 r. do 31.01.2015 r. (do
godziny 23.59).
godziny 23.59).
3. Wyniki zostaną ogłoszone na blogu do dziesięciu dni
roboczych od zakończenia konkursu.
roboczych od zakończenia konkursu.
4. Zwycięzca jest zobowiązany wysłać maila z danymi
adresowymi na adres konkursyb@o2.pl w
ciągu trzech dni od momentu ogłoszenia wyników. Po tym terminie nastąpi wybór
nowego zwycięzcy.
adresowymi na adres konkursyb@o2.pl w
ciągu trzech dni od momentu ogłoszenia wyników. Po tym terminie nastąpi wybór
nowego zwycięzcy.
5. Sponsorem nagród jest Wydawnictwo Znak
6. Aby wziąć udział w konkursie należy pod tym postem
pozostawić komentarz, który będzie zawierał Wasz adres mailowy, oraz odpowiedź na zadanie.
pozostawić komentarz, który będzie zawierał Wasz adres mailowy, oraz odpowiedź na zadanie.
7. Zadanie: Co byś zrobił, gdyby obok Ciebie wydarzył się cud?
8. W konkursie mogą wziąć udział jedynie osoby posiadające
adres korespondencyjny w Polsce.
adres korespondencyjny w Polsce.
9. Do zdobycia jest książka, której fundatorem jest wymienione wyżej wydawnictwo, a wartość nagrody jest równoznaczna z kwotą
znajdującą się na jej okładce.
znajdującą się na jej okładce.
10. Zwycięzcą konkursu zostaną osoba, której wypowiedzi
najbardziej przypadną do gustu autorce bloga “Zapatrzona w książki”.
najbardziej przypadną do gustu autorce bloga “Zapatrzona w książki”.
11. Prawo do składania reklamacji w zakresie niezgodności
przeprowadzenia konkursu z Regulaminem, służy każdemu uczestnikowi w ciągu
trzech dni od daty wyłonienia jego laureatów. Należy je zgłaszać w formie e-maila
na adres: konkursyb@o2.pl.
przeprowadzenia konkursu z Regulaminem, służy każdemu uczestnikowi w ciągu
trzech dni od daty wyłonienia jego laureatów. Należy je zgłaszać w formie e-maila
na adres: konkursyb@o2.pl.
Fajny konkurs. Trzymam za grające kciuki 🙂
Gdyby obok mnie zdarzył się cud, to wzięłabym telefon do ręki i od razu zadzwoniła do przyjaciółki, żeby jej o nim opowiedzieć. Mówię jej o wszystkim, więc o tym musiałabym wspomnieć tym bardziej!
psychicznychaos@onet.pl
gdby, wydarzył, się, cud, zasiadłbym, do jego, opisywnia,i napisałbym, o nim, ksiazke, lubm opowodanie, uwielbiam, pisać, a opoweisc, o cudzie, z pewnoscia, prowolalby, innych, ludzi, marek swiecki_m2o2.pl
Gdyby wydarzył się cud zasiadłabym do jego opisywania i napisałabym o nim książkę lub opowiadanie. Uwielbiam pisać, a opowieść o cudzie z pewnością porwałaby innych ludzi:)
Patrycja
patrycjafilipowicz@interia.pl
Gdyby obok mnie wydarzył się cud na pewno początkowo nie mogłabym w to uwierzyć – taki ze mnie niedowiarek. A potem obdzwoniłabym wszystkich przyjaciół i rodzinę oraz napisałabym o tym na blogu. Musiałabym o tym opowiedzieć.
awalenczykowska@gmail.com
Obserwuję jako: Honsia Honsia
E-mail: czytelniczka27@o2.pl
Baner: http://zrecenzowano.blogspot.com/p/konkursyrozdania.html
Moja pierwsza reakcja po zobaczeniu cudu to byłaby niewiara pomieszana z zaskoczeniem. Zadawałabym sobie pytania: Co się stało? Czy to był cud? Co mam zrobić? Gdybym już ochłonęła z emocji, musiałabym racjonalnie pomyśleć, co zrobić. Na pewno, pierwszą osobą, której bym o tym powiedziała byłaby moja siostra. Opowiedziałabym jej wszystko szczerze, bez ubarwiania. Później powiedziałabym o tym mamie. Następnie miałabym wielką ochotę, by się tym z kimś podzielić – może napisałbym o tym na blogu albo napisałabym książkę, by uświadomić ludzi, że cuda się zdarzają. Podsumowując, wierzę w cuda, te małe i te duże. Te małe zdarzają się codziennie i rzadko je zauważamy w codziennym pośpiechu, czasem warto się zatrzymać i szerzej otworzyć oczy.
Gdyby obok mnie wydarzył się cud, to wcześniej czy później okazałoby się, że to tylko książka lub film:)
Katarzyna
katarzynaiwanczak@interia.pl
Pewnie bym nie uwierzyła…
igaanime@wp.pl
Co bym zrobiła gdyby obok mnie wydarzył się cud? Zależy, co by to było 🙂 Bo jeśli, dajmy na to, z nieba zaczęłoby się lać wino, pewnie pomyślałabym, że anioły kogoś ukatrupiły. Gdyby była to manna – uciekałabym w popłochu, bo nie znoszę wszelkiego rodzaju kasz, zwłaszcza wtedy gdy lądują na mnie…
A poważnie, cud dzieje się obok mnie codziennie, gdy budzę się i widzę rozespany uśmiech mojej córki. Widzę w jej oczach czułość i miłość jakiej nie da się kupić. Czuję małe rączki zachłannie wczepiające się we mnie i słodki oddech, który łaskocze mnie w nos. To jest prawdziwy cud. Więcej mi nie potrzeba…
Pozdrawiam
lustro.rzeczywistosci@gmail.com
A to zależy, czy bym go w ogóle zauważyła. Jeśli nie, to znaczy, że nogi same mnie niosły, głowa była wysoko w chmurach, a umysł zamyślił się niekoniecznie o niebieskich migdałach. A jeśli bym zauważyła jakiś cud, to bym stanęła, gały wywaliła, buzię otworzyła i krzyknęła lub westchnęła mimowolnie. Ale i kilka razy mnie cud spotkał i bywało różnie. Na pewno był mały szok.
Martucha pozdrawia
martucha180@tlen.pl
Cud? Jeśli poszukalibyśmy definicję tego słowa, to z pewnością natknęlibyśmy na coś w stylu: „zdarzenie lub zjawisko paranormalne, które z różnych przyczyn nie posiada żadnego wiarygodnego wytłumaczenia”. Okay, mamy zatem naukowe wytłumaczenie. Jednak dla każdego człowieka oznacza to słowo coś zupełnie innego, ma inną wartość. Dla jednych jest to dostanie piątki z testu przy wcześniejszym nieprzygotowaniu się do niego. Dla niektórych kobiet będzie to dziecko, na które bardzo długo oczekują. A dla jeszcze innych będzie to każdy kolejny dany dzień, który jest jak wygrany los na loterii. I tak naprawdę z tymi definicjami również trzeba się zgodzić, gdyż tak naprawdę każde są dobrą odpowiedzią. Bo nieważne jakie jest to wspaniałe wydarzenie. Istotne jest to, że wszystkie mniejsze czy większe cudy mają jedną i tą samą metę. Jaką? Otóż cud pozwala każdemu człowiekowi z osobna pogłębić wiarę, która być może ostatnio podupadła z niewiadomych przyczyn. Pozwala odzyskać ludziom nadzieję, która ukierunkowuje nas we właściwą stronę. Cud to dowód na to, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Zatem jak ja bym się zachowała będąc świadkiem cudu? W pierwszej kolejności podniosłabym oczy ku niebu, gdyż wszystkie cuda zaczynają się właśnie w cudownym błękicie bezbateryjnego zegara. To moje spojrzenie stałoby się swego rodzaju kablem bezprzewodowym świadczącym o fundamentalnym zaufaniu. Po drugie zaczęłabym o tym mówić. To nie wymagałoby ode mnie zużycia jakiejś większej energii, a sprawiłoby, że wszystkie niedowiarki zaczęliby postrzegać inaczej cały otaczający nas świat, a w konsekwencji zaczęliby być ze sobą bliżej. Bo cud to koniec końców więź ludzka, która z każdą kolejną chwilą się zacieśnia.
Trzeba ludziom wspominać o cudzie, bo właśnie to zdarzenie, w którym byłeś/ aś lub będziesz świadkiem w najbliższym czasie stanie się swego rodzaju tarczą. Tarczą odpychającą wszystkie słowa, które chcą nas zranić i które pragną nas odciągnąć od duchowego doskonalenia się. Tarczą na odpychanie od siebie zdań ludzi, którzy twierdzą, że nic nie osiągniemy.
Więc prosta kolej rzeczy:
WIDZISZ- WIERZYSZ- MÓWISZ- ZDOBYWASZ.
e- mail: joanna.stoczko@op.pl
To zależy o jaki cud chodzi. Myślę, że masz na myśli coś nadprzyrodzonego. Zachowałabym się pewnie tak:
Najpierw oczywiście nie wierzyłabym własnym oczom, które zapewne miałabym wytrzeszczone, a usta rozchylone w wyrazie niedowierzania. Uszczypnęłabym się, żeby sprawdzić czy to dzieje się naprawdę. Po upewnieniu się, że to prawda przypomniałby mi się film pt. "Incepcja"(polecam!) i znów zaczęłabym się zastanawiać czy to aby nie sen. Tak, potrafię odpłynąć i pogrążyć się w myślach nawet w takich nadzwyczajnych momentach. Postałabym jeszcze trochę nie wiedząc co robić i kiedy zaczęto by nagrywać zdarzenie, na chwilę pokazałabym się w kadrze, żeby pomachać i znaleźć się na chwilę w telewizji(zawsze chciałam to zrobić). A potem szybko uciekłabym, żeby nikt nie zrobił ze mną jako świadkiem cudu wywiadu, bo zaczęłabym się jąkać i zrobiła z siebie błazna. Powiedzmy, że jestem troszkę nieśmiała. W domu opowiedziałabym o wszystkim mamie i braciom. Później zaczęto by o tym pisać w internecie, a ja dumnie komentowałabym każda artykuł słowami: "Byłam przy tym! Widziałam to!"
Nie zapomniałabym o tym i kiedyś napisałabym o cudzie książkę lub scenariusz filmu. Nawet jeśli ktoś zdążyłby to zrobić przede mną.
gwenbrean@gmail.com
Banerek: recenzje-always.blogspot.com
*każdy
Jak każdy z nas wie, w cud trudno jest uwierzyć, ale te jako takie naprawdę się zdarzają. Małe czy większe, ale są 🙂 gdybym doświadczyła na własne oczy cudu, z początku zapewne nie do końca bym wierzyła i nie wiedziała co dokładnie zrobić. Cud zawsze kojarzy się nam z czymś dobrym, szczęśliwym, zmiany na lepsze, więc na pewno bym się cieszyła, że się wydarzył, a tym bardziej w mojej obecności. Jeśli to by było możliwe, to upamiętniłabym to w jakiś sposób, zależy czego dotyczyłoby to wydarzenie. Po powrocie do domu zapisałabym to w moim kalendarzu lub w ważnym miejscu, aby nie zapomnieć o tym i móc często wracać do tego. Oprócz tego, powiedziałabym o tym moim najbliższym, znajomym… w sumie to niech wszyscy o tym wiedzą! Niech wiedzą, że cuda się zdarzają a każdy z nas może być jego świadkiem! Tego dnia nie zapomniałabym nigdy i dziękowałabym Bogu za to, że dał mi doświadczyć tego cudu i dożyć takiego wspaniałego dnia mojego życia 🙂
ewelinafasciszewska@interia.pl
Doskonale wiem, jak zachowałabym się, gdyby obok mnie wydarzył się cud. Znam siebie i wiem, że zaczęłabym panikować… Moje ciało ogarnęłyby dreszcze a ja stałabym sparaliżowana z łzami w oczach. Z każdą kolejną chwilą płakałabym coraz mocniej. To wszystko ze strachu. Jestem tylko człowiekiem i bardzo przestraszyłabym się takiej sytuacji. Pomyślałabym, że zwariowałam albo umieram, ewentualnie, że już nie żyję lub zostałam opętana przez demony. Po pewnym czasie z pewnością uciekłabym z miejsca zdarzenia prosto w ramiona mamy, taty, narzeczonego lub siostry. Wtedy rozpłakałabym się jeszcze mocniej i jeszcze bardzie zaczęłabym się trząść. Powoli schodziłyby ze mnie emocje. Wtedy opowiedziałabym im co wydarzyło się na moich oczach. Po jakimś czasie z pewnością żałowałabym swojego zachowania, zwłaszcza jeśli ten cud dotyczyłby moich bliskich, którzy już nie żyją. Jednak strach na pewno miałby nade mną przewagę…
Pozdrawiam:
martalewandowska0@op.pl
Gdyby obok mnie wydarzył się cud poczułabym się wyjątkowo. Nie ingerowałabym w niego tylko stałabym z boku i "chłonęłabym" go sekunda po sekundzie. Pozwoliłabym mu toczyć się swoim rytmem. Jednak "włączyłabym" się do niego samą sobą. Rozbudziłabym wszystkie swoje zmysły, aby poczuć go całą sobą. Wzrok rejestrowałby każdy szczegół, każdy detal i element tego wielkiego wydarzenia. Słuch wyłapywałby każdy szmer i szelest tak, aby nic mi nie umknęło. Węch jest moją słabą stroną jednak zrobiłabym wszystko, aby wyostrzyć ten zmysł do granic moim możliwości. Nie wiem czy można smakować cudu, ale na pewno wysunęłabym delikatnie język, aby sprawdzić czy powietrze jest wilgotne, suche, ciężkie a może jeszcze jakieś inne. Z dotykiem wolałabym nie igrać w trakcie trwania cudy, ale gdy proces zakończyłby się chciałabym milimetr po milimetrze zbadać te zjawisko- o ile byłoby to możliwe. Cud byłby taką moją tajemnicą. Nikomu bym o nim nie powiedziała!
maamaabloog@onet.pl
Ania_0970@wp.pl
Czasem gdy smutek bierze radość za nogi, a ona wypada z trasy, łączę się z Niebem, przez stary telefon, dobrze znany ludziom wiary. Modlitwa…W moim błogim stanie uśpienia, marzę o cudzie. Każdy na wagę złota, nie…bezcenny. Uśmiecham się do dnia, w którym się wydarzy. Dziecinną naiwnością sięgam po niego rączką. A co zrobię gdy on się wydarzy? Mhhh… Usiądę na przeciw Boga…bo wreszcie odbierze moje rozpaczliwe połączenie. To będzie, krótki znak, krótkie wyznanie rodzicielskiej miłości, dla Jego dziecka. Wyjdę na przeciw światu, ogłoszę mu, że jeśli miał nadejść czas pokory, to właśnie nadchodzi. Pokornie czekając najpierw na cud, czekamy na koniec. Zaczęłabym dziękować Bogu, za dany mi czas. Za światło, które zaświecił mi przed swoją sionką. Na pewno nie byłabym egoistką i nie przygarnęłabym okruszka wiary tylko dla siebie, pokazałabym innym. Cuda są wszędzie, oznaka miłości. Dostajemy więcej niż sami jesteśmy w stanie dać i nie doceniamy tego…zmieniłabym się zdecydowanie. Nadszedł by mój lepszy czas. Wyobraźnia działa cuda…a nawet ona pochodzi od Boga. Mój cud zdarza się za każdym razem gdy ktoś docenia trud jaki wkładam w to co robię. Wybrałabym ścieżkę do Niego i już nigdy nie oglądałabym się za siebie. Zapomniałabym o tym co mi się przydarzyło złego. Pokochałabym świat takim jaki jest…Cud ciągnie za sobą inne cuda.
Co bym zrobiła, gdyby obok mnie wydarzył się cud?
Może moja odpowiedź nie będzie tak obszerna i spójna jak niektóre wyżej, ale…
Rozpłakałabym się, ze szczęścia.. Obecnie jestem w takiej sytuacji, gdzie czekam na cud i zawierzyłam wszystko niebu. Na razie płaczę z bezsilności, ale gdyby stał się cud… łzy bólu zamieniłyby się we łzy szczęścia, a potem namawiałabym wszystkich do modlitwy Nowenny Pompejańskiej, bo ona czyni prawdziwe cuda!
I oby cud się stał…
cry-angel@wp.pl
"Co byś zrobił, gdyby obok Ciebie wydarzył się cud?"
Każdy z nas może odpowiadać na to pytanie bez końca, zastanawiając sie co zrobiłby w danym momencie, jak zareagowałby. Jedni z nas pobiegliby wprost ramiona najbliższej osoby krzycząc " Zdarzył się cud! Mamo ! ", drudzy w omamie nie wiedzieliby czy to był naprawde cud? A może coś ukoloryzowałem?. Inni z kolei popadliby w niesamowite szczęscie i z radości całowaliby Boga po stopach. A JA ? COŻ BYM ZROBIŁA? Tak naprawdę nikt z nas nie wie co zrobiłby, mozemy przypuszczać. Myślę , że pierwszą reakcją gdybym ją zobaczyła byłyby łzy.. i niepohamowana chęć dotyku, usmiechu i słow.. jej barwy, cieplej, miłej, przyjemnej…
W oczekiwaniu na ten cud muszę cieszyć się bynajmniej snem kiedy ją widzę i zgaszonym światłem kiedy się budzę… Mimo ,że zapaliłam wieczorną lampkę.
A może to cud? Coś nienamacalnego?
wakacje5555@wp.pl
Drętwo wpatrywałam się w widok za oknem. Przed oczami ukazała mi się scena rodem z pięknego romansu, gdzie piękni bohaterowie w piękny poranek przezywają swoją piękną miłość, nie zauważając niczego wokół. Gardło zacisnęło się mimowolnie na ten obraz. Ci wspaniali, wyimaginowani ludzie są w swoim własnym świecie, szczęśliwi.
A mnie serce z każdą sekundą rozpadało się na coraz więcej kawałeczków. Traciłam sens swojej egzystencji, może i marnej, ale jednak. Czułam się jak balon, z którego powoli uchodzi powietrze.
„Jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo, jednak nie wiemy jak długo będzie się znajdował w tym stanie. Musi, pani czekać i mieć nadzieję… Przykro mi”
Zacisnęłam mocno dłonie, nie chciałam, żeby skotłowane emocje znalazły ujście. Gorące łzy nie przestawały wyznaczać ścieżek na moich policzkach, a mnie coraz trudniej było znieść ten ciężar. To już tydzień od kiedy zapadł w śpiączkę. Każdego dnia modlę się do Boga o pomoc, o cud. Jednak na razie nic nie wskazuję na to, żeby moje prośby zostały wysłuchane. Jestem osobą twardo stąpającą po ziemi, ale mogę uwierzyć we wszystko, nawet w to, że mam 20 palców u rąk, byle tylko się obudził, choć wiem, że szanse są niewielkie. To nie tak że nie wierzę, ale wzrok lekarza nie pozostawiał złudzeń, a ja nie jestem naiwna, wiem, co to znaczy.
Poczułam lekki ruch i prawie że zerwałam się z krzesła. Spojrzałam na twarz mojego chłopaka… i napotkałam jego spojrzenie, powód dla którego go pokochałam. Wiem, ze to krzyczałam to płakałam. Wołałam lekarza, z niedowierzaniem głaskałam jego policzek, potem włosy, ręce… nie mogłam uwierzyć. Wokół zrobił się tłok i szum, ale nie przeszkadzało mi to. Nie czułam, po prostu przeżywałam. Nie wiem, co działo się potem, to nie miało znaczenia. Wiem za to, że pierwszy raz od tygodnia mogłam się spokojnie położyć, uspokajana jego szorstkim dotykiem.
Otworzyłam lekko powieki, a na mojej twarzy zagościł śmiech, który zgasł tak szybko, jak się pojawił. Leżał tuż obok. Nieruchomo. Spał. Czułam jakby ktoś sprzedał mi mocnego liścia. Moja podświadomość nieżle się ze mną zabawiła, pomyślałam. Wstałam i ruszyłam do drzwi. Miałam dość. Z mojego gardła wydostał się dziwny dźwięk. Zdusiłam szloch.
-Co ty tam sobie gadasz? – spytał Bartek, a ja odwracając się do niego, omal nie zemdlałam ze szczęścia.
ola291998@wp.pl
Myślę, że gdyby przy mnie wydarzył się cud, ale taki prawdziwie cudowny i nadzwyczajny – najpierw bym oniemiała a później ogarnęłaby mnie prawdziwa euforia z całą chmarą endorfin. Bo oto ja – maluczka – byłam świadkiem czegoś tak niezwykłego. Rozmyślalabym o tym czego doświadczyłam szukając słów, które najpiękniej, najdoskonalej opiszą CUD… I pewnie żałowałabym, że marna ze mnie poetka, bo tak trudno mi opowiedzieć tą niezwykłość… A serce i tak by rosło z radości, że ktoś obok mnie był adresatem tego cudu i pewnie płacze ze szczęścia nie mogąc w nie uwierzyć…
sallybrovn@wp.pl