Chłopiec duch

Po raz kolejny gościnnie recenzja Chiyome. 😉

“Mama
spojrzała na mnie oczami pełnymi łez.

Musisz umrzeć – powiedziała powoli. – Musisz umrzeć.
Kiedy
wypowiedziała te słowa, odniosłem wrażenie, że reszta świata
jest bardzo, bardzo daleko. Patrzyłem w osłupieniu jak wstaje i
zostawia mnie w pustym pokoju. Tego dnia chciałem zrobić to, o co
mnie prosiła. Pragnąłem przestać żyć, gdyż to co usłyszałem
było ponad moje siły.”
Jakie są
Wasze najgorsze lęki i koszmary? Mnóstwo rzeczy, zwierząt i
zjawisk powoduje u nas bezsenność. Myszy, burza, wojna, lwy,
klauni… Mnie jednak przeraża myśl o uwięzieniu w bezwolnym
ciele. Ciele, które się nie słucha. Gdy nie można się odezwać,
choćby po to aby poprosić o poprawienie poduszki, zachowując przy
tym pełną świadomość. Na co dzień nie zastanawiamy jakie mamy
szczęście mogąc samodzielnie jeść, pobiegać, czy pisać. Takie
rzeczy docenia się dopiero po stracie.
Martin
Pistorius zanim zaczął dorastać zapadł na bliżej nieokreśloną
chorobę. Zaczęło się niewinnie – od bólu gardła, potem
chodzenie sprawiało mu ból a jego ciało słabło i odmawiało
posłuszeństwa. Aż jego umysł się “wyłączył”. Stał
się bezwolną lalką, którą się ubiera i sadza przez telewizorem,
o którą się dba, ale której się nie zauważa. Był jak mebel z
którego ściera się kurz. Bezskutecznie usiłowali go przywołać z
powrotem. Pewnego dnia chłopak jednak zaczął powracać do życia.
W momencie, w którym nikt już na to nie liczył.
“Jestem
stworzeniem morskim pełzającym po dnie oceanu. Otacza mnie
ciemność. Jest zimno. Nie ma niczego poza czernią powyżej,
poniżej i wokół mnie.
Lecz
niespodziewanie zaczynam dostrzegać połyskujące na górze promyki
światła. Nie rozumiem czym są.
Coś
mi mówi, że muszę spróbować ich dosięgnąć. Coś popycha mnie
ku górze, gdy miotając się, zmierzam ku okruchom światła
ślizgającym się po powierzchni wysoko nade mną. Tańczą, tkając
wzory ze złota i cieni.”
Na początku były to urywki. Emocje, zasłyszane fragmenty rozmów…
Niestety do sprawności wrócił tylko mózg. Cało nadal tkwiło
pogrążone w śnie. Rodzice zrezygnowani nie zauważali, że słaby uśmiech, czy skinięcie głowy coś znaczą, że on nie wpatruje się
bezmyślnie w twarz opiekuna, ale próbuje coś zakomunikować. Był zamknięty w pułapce. Do momentu, gdy nie spotkał na swojej drodze
Virnę. Była jedną z opiekunek, które zajmowały się Martinem w
domu opieki. Zauważyła chłopca w środku skorupy. To dzięki niej
Martin rozpoczął długą i ciężką drogę do świata.
Bohater
opisuje życie w zamknięciu. Mówi o złych opiekunkach, o
wyzwiskach i molestowaniu. Opowiada o dobrych duszach, które
otaczały go opieką. O kłótniach rodzinnych, próbie samobójczej
matki. Narzeka na to, że nikt nie widzi jego dojrzewania i musi
oglądać bajki…
Martin
skupia się jednak na rehabilitacji. Nawet jeśli do rozmowy używa
maszyny, to pozwala ona na komunikację ze światem. Ale ta zmiana
jest tylko początkiem. O jakiej jeszcze niedawno nawet nie marzył.
Z warzywa ma się stać samodzielnym człowiekiem. Pod skorupą
głębokiej niepełnosprawności kryje się dowcipny i inteligentny
człowiek. Pytanie czy uda się go wydobyć? Jedno jest pewne. Zmiany
jakie nastąpią nie będę łatwe dla nikogo.
Mężczyzna
(w końcu jest w wieku zbliżonym do mojego) opowiada o swoim życiu
nie skarżąc się i nie obwiniając nikogo. Patrzy w przyszłość z
optymizmem, nadzieją i wdzięcznością. Czytałam zarzuty, że
książka jest zbyt słodka i landrynkowata. To prawda. Okładka
powinna być różowa i puszysta. Ale jak ma pisać człowiek, który
przeżył to co bohater? Nie sądzę aby przez otoczkę szczęścia i
sukcesu mogło przebić się zbyt wiele czarnych myśli.
“Pozostało
mi niewiele złudzeń. Dlaczego właśnie ta wizyta miałaby mnie
wyzwolić? Tak wiele czasu zabrało mi pogodzenie się z czymś wprost
niewyobrażalnym – z uwięzieniem we własnym ciele – że boję
się nawet marzyć o możliwości zmiany mojego losu. Lecz mimo
wszystkich dręczących mnie obaw, gdy myślę o tym, że być może
ktoś w końcu mnie zauważy, czuję jak w mojej piersi cichutko
trzepoczą skrzydła ptaka zwanego nadzieją.”
Jestem
głęboko wzruszona historią “Chłopiec duch” i z całej
siły życzę mu szczęścia. Jak dla mnie 9/10.
  
*Martin Pistorius, Megan Lloyd Davies, Chłopiec-duch. Prawdziwa opowieść o cudownym powrocie do życia
Autor: Martin Pistorius, Megan Lloyd Davies
Tytuł: Chłopiec-duch. Prawdziwa opowieść o cudownym powrocie do życia

Wydawnictwo: Znak litera nova
Data
wydania:
2015-09-23
Kategoria:lit. faktu
ISBN:
978-83-240-2755-2
Liczba
stron:
304

Ocena: 9/10

Ten post ma 16 komentarzy

  1. grzegorzowa

    Zbyt ciężka, jak dla mnie… zwłaszcza teraz, kiedy sama o kogoś walcze.

    1. Chiyome

      To prawda, ksiązka nie należy do lekkich 🙂 Tobie życzę powodzenia:)

  2. Kasia

    Zapisuję na listę "do przeczytania" 🙂

  3. cyrysia

    Obecnie wolę coś lżejszego tematycznie.

    1. Chiyome

      No coż. Ta ksiązka nie jest dla wszystkich:)

  4. Sylwia

    Książka niedawno pojawiła się w bibliotece miejskiej, ale ciągle nie byłam do niej przekonana… Teraz wiem, że warto dać jej szansę.

    1. Chiyome

      Cieszę się, że pomogłam podjąć decyzję 🙂

  5. Agnieszka T

    Myślałam, że książka nie jest dla mnie, ale uświadomiłaś mi, że byłam w błędzie

    1. Chiyome

      Zatem zapoznaj się z nią. Jest tego warta 🙂

  6. Insane

    Strasznie mnie intryguje ta książka! Ciekawa jestem, jak ją odbiorę 🙂

    1. Chiyome

      Obowiązkowo podziel się wrażeniami 🙂

  7. Tirindeth

    O kurcze, to musi być bardzo poruszająca lektura, nawet nie umiem sobie wyobrazić tego, co przechodził ten człowiek. Chętnie zapoznam się z jego historią. Takie książki powinny być obowiązkowe w szkołach – aby młodzi uczyli się wrażliwości!

  8. Le Sherry

    Patka już kiedyś bardzo pozytywnie wypowiadała się na temat tej pozycji i właściwie dzięki niej, ta książka znalazła się na mojej liście do przeczytania. Nie miałam jednak okazji i cóż. To się chyba w najbliższym czasie nie zmieni. Ale dziękuję za przypomnienie, dziękuję za uświadomienie czemu tak bardzo – mimo swojej niechęci do pozycji, które są na bazie prawdziwych doświadczeń i opisują jakąś chorobę – chcę poznać tą historię i tego młodzieńca.
    Pozdrawiam,
    Sherry

Dodaj komentarz