Bez wspomnień

„(…) Każdego ranka budzi
mnie myśl, że dzisiaj na pewno zachoruję. Zostanę oznakowany przez agentów i
skierowany na leczenie. Nie chce mi się wstawać z łóżka. Jednak wstaję,
ponieważ wiem, że nie mogę zostawić cię samej na tym świecie”.
**
Pamiętasz pierwszą randkę,
pierwszą kłótnie z rodzicami bądź rodzeństwem. Przypominasz sobie ogromny żal i
rozpacz gdy odszedł ktoś ci niezmiernie bliski, bez którego będziesz patrzeć na
świat zupełnie inaczej. Wiesz czemu jedną osobę lubisz a od drugiej wolisz
trzymać się z daleka. Wszystko to dzięki wspomnieniom, czasem zabawnych,
momentami bolesnych, ale twoich. Kształtujących cię na to kim właśnie jesteś.
Co jednak… gdyby zabrano ci je? Gdyby odebrano ci te wszystkie chwile
pozostawiając tylko pustkę?
Na całym świecie coraz
więcej nastolatków nie radzi sobie z emocjami, przygniata ich rozpacz i
depresja, jedynym rozwiązaniem oraz zaznaniem spokoju jest popełnienie
samobójstwa. Władza ogłasza wybuch epidemii stara się  z tym jakoś walczyć dlatego też powstaje Program mający na celu wyleczenie
chorych. Osoba dotknięta chorobą trafia do odosobnionej placówki gdzie w
trakcie leczenia zostają jej usunięte zarażone wspomnienia. Niby robią to dla ich
dobra, ale czy ta metoda pomimo skuteczności, jest naprawdę dobra skoro przy
tym traci się cząstkę siebie? Sloane wraz z przyjaciółmi uważa, że Program nie wnosi niczego
dobrego, trzeba grać kogoś kim się nie jest, bo każdy przejaw smutku jest
zauważany i zapamiętywany a gdy się wiecznie nie uśmiechasz i nie tryskasz
energią zostajesz uznany za zarażonego. Wtedy cię zabierają i po kilku
tygodniach wracasz, ale nie jesteś sobą tylko skorupą bez wspomnień…
Przyznaje, że Suzanne
Young zaciekawiła mnie swoją powieścią przez temat jaki poruszyła. Zabieranie
wspomnień. Automatycznie pojawiło mi się w głowie pytanie czy ja bym
chciała pozbyć się z pamięci niektórych chwil?
I wiecie co? Początkowo
stwierdziłam, że owszem, chyba każdy by odruchowo tak odpowiedział, ale później
zastanawiałam się jaką cenę musiałabym za to zapłacić, co by się we mnie
zmieniło i że nie chce być inna, nie chce stracić wspomnień, bo to one mnie
ukształtowały a mimo wszystko lubię siebie taką. Właśnie dlatego sięgnęłam po Plagę
samobójców
,
by poznać wizję świata pozbawiającego cząstkę osobowości. Czy mi się spodobała?
Autorka miała świetny
pomysł na fabułę, pisze lekko, potrafi przykuć uwagę a co ważniejsze potrafi
być przekonująca – już teraz często narzekamy, nastolatkowie oraz dorośli, na
nadmiar obowiązków, zmęczenie, stres, brak dobrego samopoczucia. Dlatego wizja
świata przedstawionego przez Suzanne nie jest taka nierealna. Young tworzy
opisy oraz dialogi, które wciągają, przygnębiają swoim smutkiem, choroba,
strach, poczucie straty, rozłąka, zapomnienie istotnych elementów swojego
życia. To wszystko przygnębia nie tylko bohaterów, ale i czytelnika. Jest
dobrze, nawet bardzo dobrze, bo akcja toczy się szybko (z małymi wyjątkami), na
brak nudy narzekać nie mogłam, ale nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o
pewnych występujących mankamentach.
Bo chociaż pierwszy tom Plagi
samobójców

nie jest zły, to ma pewne niedociągnięcia. Jak dla mnie zabrakło wyjaśnienia,
co jest źródłem epidemii, samych samobójstw (jakkolwiek to brzmi), tego jak się
można zarazić od osoby chorej oraz bardziej szczegółowego zobrazowania na
jakich zasadach i czemu akurat tak działa Program. Przeszkadzał mi trochę
wątek romansowy oraz trójkąt miłosny. Chociaż ten pierwszy jestem w stanie
zrozumieć ponieważ jest ważny dla całości utworu, taki jakby bodziec do
działania do walki, ni tylko z chorobą, ale i systemem. Liczę, że w kolejnym
tomie to czego mi zabrakło zostanie bardziej rozpisane.
W ostateczności więcej
jest jednak na plus niż na minus i jestem z tego faktu niezmiernie zadowolona.
Powieść po trochę może nie tyle nudnym, co bardziej wolnym wprowadzeniu wciąga
i wywołuje przeróżne emocje. Young stworzyła ciekawą, dobrze zbudowaną i
przemyślaną historię. Zadbała o przekaz emocji oraz realne charakterystyki
bohaterów. To jak zmagają się z zaistniałą sytuacją, jak to na nich wpływa i
ich zmienia. Przedstawiła przerażający obraz człowieka pozbawionego coś bardzo
istotnego – wspomnień. Dla mnie Plaga samobójców to wstęp do czegoś większego i nie mogę się
już doczekać kontynuacji.
Pierwsza część Programu pomimo mojego malutkiego marudzenia
jest powieścią godną poświęcenia jej uwagi. Young może i nie zaskakuje czymś
nowym, ale potrafi trzymać w napięciu oraz przekonać do przemyśleń jak ważne są
dla nas wspomnienia. Polecam fanom dystonii oraz romansu.
*Suzanne
Young, Plaga samobójców
Autor: Suzanne Young
Wydawnictwo: Feeria Young
Data wydania: 2015-23-09
Kategoria: dystopia
ISBN: 9788372295088
Liczba stron: 456
Program:
Plaga
samobójców

Ten post ma 9 komentarzy

  1. Patrycja Waniek

    Chcę poznać tę serię! 😉 Bardzo ciekawi mnie motyw samobójstw, nawet mimo średniego opisania, uwielbiam szybką akcję(przymknę oko na początek). W ogólnym rozrachunku, muszę ją mieć! 😉

    Pozdrawiam.

  2. Milka

    Mam nadzieję, że już w poniedziałek do mnie dotrze, bo jestem jej naprawdę ciekawa! Pozdrawiam 🙂

  3. Jane S

    Kocham i romanse, i dystopie, czyli biorę! Co prawda byłam nią zainteresowana odkąd zobaczyłam ją w zapowiedziach, ale pozytywne opinie zawsze są mile widziane 😉

  4. Lustro Rzeczywistosci

    To zadziwiające jak bardzo się zgadzamy odnośnie tej powieści 😉 Mimo niedociągnięc, bardzo mi się podobała i z przyjemnością sięgnę po kolejny tom. W dodatku ta okłądka, to kawał dobrej roboty – lepsza niż oryginał 😉

  5. Le Sherry

    No nie! Trójkąt miłosny?! Za jakie grzechy?! 🙁 Byłam tak strasznie pozytywnie nastawiona do tej książki… A teraz okazuje się, że jest tu trójkąt i szlag mnie trafia bo chyba nie mam na to siły… Ale postaram się za wczas negatywnie nie nastawiać do tej pozycji, bo mimo mankamentów, bardzo chcę ją poznać. Strasznie mi się podoba pomysł i jestem zaintrygowana i dość zmobilizowana by zobaczyć wykonanie. 🙂
    Pozdrawiam,
    Sherry

Dodaj komentarz