W życiu nie zawsze bywa łatwo i aby przetrwać, trzeba ciężko pracować. Bez wytchnienia, poświęcać cenne dla nas rzeczy i czasami zapominać o spędzeniu z bliskimi świątecznych dni. Dla ich bezpieczeństwa i zadbanie o to by mieli gdzie mieszkać i co jeść, to niezbyt duża cena. Jednak tylko, gdy to trwa chwilę i przy tym całkowicie nas nie zmienia. Bo co się z nami stanie, gdy przestaniemy dostrzegać dobro, a liczyć będą się tylko pieniądze?
Zarys fabuły
Monica Banks kieruje międzynarodową firmą komputerową, którą przejęła po zmarłym bracie. Kobieta jest pracoholiczką, najważniejsze są dla niej zyski, kariera i sukces. Nie liczy się z innymi ludźmi i ich dobro nic dla niej nie znaczy. Jest niesympatyczna, wymaga zbyt dużo i wszyscy się jej boją. Jest właśnie Wigilia, a ona zmusza pracowników, by zostali w pracy i zakończyli projekt mający zapewnić jej ogrom korzyści. Nie wie jeszcze, że swoim zachowaniem sprowadzi na siebie coś, czego nigdy, by nie przewidziała. Otóż w nocy nawiedza ją Ebenezer Scrooge, teraz to on jest duchem świąt mającym pokazać Monice, ile traci przez to, jak obecnie żyje.
Uwielbiam Opowieść wigilijną i co roku wracam do tej historii. Znam też chyba wszystkie jej adaptacje oraz rettelingi. Dlatego oczywiste dla mnie było, że sięgnę po kolejną wersję ukochanej historii. Inna opowieść wigilijna to uwspółcześniona wersja klasyka z dodatkiem czegoś zaskakującego, a jednak tak pasującego do naszych czasów.
Moje wrażenia
Nie da się ukryć, że Elizabeth Ann Scarborough miała bardzo ciekawy pomysł na przedstawienie tego klasyka w erze komputerów. Czy to jej wyszło? I tak i nie, zależeć to będzie od tego, czy damy się ponieść duchowi świąt, czy zaczniemy wszystko analizować. Inna opowieść wigilijna bez wątpienia ma do przekazania to, co pierwowzór. Pokazuje Monice, jak ważne jest liczenie się z innymi ludźmi, bycie dobrym i o co chodzi w świętach. Uczy ją także tego, że nie pieniądze i sława są w życiu najważniejszym, a bycie dobrym. Ciekawy jest motyw pojawienia się Ebenezera Scrooge – jako element gry, która potrafi naprawdę dużo. I chociaż wiadomo, jak to się skończy, to współczesne elementy dodają smaku tajemnicy i intrygują.
Słów kilka o bohaterach
Główną postacią jest tutaj Monica i na początku naprawdę trudno ją polubić. Sarkastyczna, nieczuła, zapatrzona w siebie i za nic mająca innych. Poznając losy kobiety, jej zachowanie staje się bardziej zrozumiałe, ale nadal nie do zaakceptowania. Zmiana wyszła jej na dobre, ale muszę przyznać, że brakowało mi stopniowej przemiany, była zła i na końcu pstryk – jest dobra. Fajnie było spotkać Ebenezera we współczesności, ale jak na faceta z innej epoki, szybko poradził sobie z zaakceptowaniem wszelkich nowinek.
Na zakończenie
Dostrzegam, że Inna opowieść wigilijna ma pewne mankamenty, ale nie zmienia to faktu, że spędziłam z tą książką naprawdę kilka miłych chwil. Nie analizowałam każdego zdania, tylko skupiłam się na emocjach i tym, co ta opowieść ma do przekazania. Wygrał duch świąt oraz dobra zabawa, czego nie żałuje. Ta opowieść bawi, wzrusza, a nawet może i lepiej trafia do czytelników, gdy jest osadzona w naszych czasach. Bo autorka pokazuje, że chociaż z każdym dniem technologia się zmienia, to człowiek już nie i łatwo jest się w tym pogubić. I chociaż opowieść współczesna, to jak Opowieść wigilijna mówi o tych samych wartościach – miłości, akceptacji, wybaczaniu, o drugich szansach, rodzinie, a także ocenianiu otoczenia.
Myślę, że warto poświęcić tej historii czas. Inna opowieść wigilijna może być ciekawym doświadczeniem zobaczenia klasyki we współczesnej i skomputeryzowanej wersji. A co ważniejsze, przypomina nam, że nie samą pracą żyjemy i co innego jest w życiu najważniejsze.
Autor: Elizabeth Ann Scarborough
Tłumaczenie: Piotr Kucharski
Tytuł: Inna opowieść wigilijna
Tytuł oryginału: Carol for Another Christmas
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Wydanie: I
Data wydania: 2022-11-22
Kategoria: fantasy
ISBN: 9788382027648
Liczba stron: 248
Być może w przyszłe święta Bożego Narodzenia i ja dam tej książce szansę.
Czasem właśnie przymykamy oko na lekko uwierające elementy i poddajemy się nastrojowi panującemu w książce, bo tego właśnie nam potrzeba.
Jeśli nadarzy się okazja zawsze jestem chętna na dobrą powieść z fatunku fantastyki.
Opowieść wigilijną bardzo lubię i uważam, ją za wartościową. Ta wzbudza ciekawość ale chyba już jest za późno na taką tematykę obecnie dla mnie
Lubię retellingi. Niby wiem jak to wszystko się skończy, a zwykle jestem zaskoczona. Tej pozycji jeszcze nie czytałam. Muszę się w nią niebawem zaopatrzyć.