Zacytował słowa Barbary Bush, żony byłego amerykańskiego prezydenta, która powiedziała kiedyś, iż każdy człowiek, bez względu na stan swojego konta, ma coś, co może dać innym. Swój czas. Swoje zainteresowanie. Pomoc. To nieprawda, że małe rzeczy nie mają znaczenia, a drobne uczynki nie zbawią świata. Czasem zwykły gest może się okazać tym, czego potrzebowała druga osoba.*
Życie nigdy nie jest proste, w biegu często zapominamy, by się zatrzymać i pomyśleć, co mówimy lub robimy. Nie zastanawiamy się, jak krzywdzące mogą być te osądy i czyny. Czasem też jedna sprawa niszczy wszystko i doprowadza do egzystowania od jednego do drugiego dnia. Bez radości, nadziei oraz szansy, że będzie lepiej.
Zarys fabuły
Paulina ostatnio przechodzi kryzys w swoim życiu, z tego też powodu pewnego dnia upija się tak bardzo, że nie myśli, co robi i wpada w tarapaty. W ramach kary musi odrobić społecznie wyznaczone godziny. Jej szef przekonuje ją do tego, by w ramach projektu fundacji, w której pracuje, adoptowała starszą panią na święta. Nie bardzo się to Paulinie podoba, ale się zgadza i tak trafia na panią Marię. Czy te dwie kobiety się dogadają, a młodsza przestanie myśleć stereotypami?
Natasza Socha za każdym razem porusza w swoich powieściach tematy trudne i dobrze nam znane. Zawsze zaskakuje też swoją przenikliwością i spojrzeniem na ludzkie zachowania. Potrafi również bawić i wzruszać, a jej świąteczne powieści są cudowne. Dlatego też Kolęda na cztery ręce była dla mnie oczywistym wyborem. Czy trafionym?
Moje wrażenia
Kolęda na cztery ręce mnie zaskoczyła, bo nie spodziewałam się tego, jak autorka rozwinie wątek Pauliny. Muszę jednak przyznać, że taki obrót spraw okazał się niezwykle fascynujący, bo Natasza zderzyła ze sobą dwa światy i na ich przykładzie daje czytelnikom niezapomnianą lekcję. Przypomina nam, co tak naprawdę liczy się w świętach, pisze o miłości, dobroci i celu w życiu. Daje też upomnienie, by przestać patrzeć na starsze osoby, jak na gorsze jednostki i myśleć stereotypowo. Wiek nas nie charakteryzuje, obojętnie ile mamy lat mamy swoje życia, hobby i plany. No i… My też w końcu się zestarzejemy. Splata różne wątki, dostarcza mnóstwa uśmiechu, wzruszeń i zaskakujących zwrotów akcji.
Słów kilka o bohaterach
Paulina i Maria. Dwa różne pokolenia. Charakterystyka tych kobiet pokazuje, jak niewielkie znaczenie w prawdziwym życiu ma metryka. Paulina to młoda kobieta, która straciła chęć do życia, trwa tylko dzień po dniu. Zatraca się w swoim nieszczęściu i nie dostrzega, jak mylnie ocenia innych ludzi oraz to, co ją spotyka. Wygląda to trochę tak, że jest więźniem własnych przekonań. Pani Maria jak na swój wiek jest z kolei pełna werwy i czerpie z życia garściami. To cudowna osoba, niezwykle mądra, kochana i zabawna. Potrafi wesprzeć, ale również postawić do pionu i wskazać błędy.
Na zakończenie
To książka, która pochłania od pierwszych stron i do samego końca trzyma w napięciu. Kolęda na cztery ręce to opowieść pełna emocji, zabawnych, smutnych i poruszających momentów. Natasza Socha nie tylko pięknie pisze o świętach, ale stworzyła również cudowną historię, która zachwyca biegiem wydarzeń, rozwojem akcji, charakterystyką postaci i tym, jak się zmieniają. Wszystko ma swój czas i miejsce, ale co ważniejsze – niesie ze sobą wielką mądrość. Dostałam to, czego oczekiwałam od tego tytułu, a myślę, że nawet więcej. Takich książek potrzebujemy i takich poszukuję, niesamowicie ciepła, ale równie życiowa.
Kolęda na cztery ręce otwiera oczy, zachęca do przemyśleń i przewartościowania niektórych rzeczy. Cudowne w tym wszystkim jest to, że nie czuć oceniania zachowań bohaterów, czy innych ludzi. To bardziej zaproszenie do spędzenia czasu z Marią, która przekazuje nam swoje życiowe doświadczenie.
Autor: Natasza Socha
Tytuł: Kolęda na cztery ręce
Wydawnictwo: Literackie
Wydanie: I
Data wydania: 2022-11-09
Kategoria: obyczajowa
ISBN: 9788308076880
Liczba stron: 264
Wiesz doskonale kochana, że lubię książki skłaniające do życiowych przemyśleń, więc na pewno ta powieść będzie mi się podobała.
Książki tej autorki zawsze mają wielu zwolenników i widzę, że nie inaczej jest w tym przypadku.
Uważam, że zmiana świata zaczyna się właśnie od nas samych, drobne gesty życzliwości tworzą po czasie łańcuch drobnych iskier szczęścia.
Taką obyczajówke to aż chce się przeczytać w okresie okołoświątecznym. Jest już wprawdzie po nim, ale zapiszę sobie tytuł i jak tylko spadnie śnieg, to sobie powrócę do takich klimatów.
Podoba mi się styl pisania tej autorki, czytałam jej książki i nigdy nie żałowałam poświęconego im czasu
Po książki z motywem świątecznym nie lubię sięgać, Wszystkie wydają mi się takie same.