– Nie dasz rady powstrzymać zmian, Holly. Są nieuniknione. [s. 157]
Mówi się, że każdy ma swoje szczęśliwe zakończenie, ale czasem trudno w nie uwierzyć. Zwłaszcza gdy los rozdaje nam pechowe karty i zmusza do tęsknoty za ukochanymi osobami i widoku cierpienia najbliższych. Chcemy wtedy, by nikt więcej nie doświadczył tego, co my i decydujemy się na samotną egzystencję, bez szansy na swoje żyli długo i szczęśliwie.
Holly Ashton w wieku piętnastu lat musiała poradzić sobie ze śmiercią matki, która przegrała walkę z chorobą. Od tego czasu kobieta dystansuje się od rodziny, bo boi się, że swoim wyglądem sprawia im ból, ponieważ jest bardzo podobna do mamy. Podejmuje również decyzje, że z nikim się nie zwiąże, by nikt nie cierpiał po jej odejściu, tak jak tata cierpiał po utracie żony. Dziewczyna nie pozwala sobie też na żałobę i tylko raz w roku, w dzień swoich urodzin, a także śmierci mamy dopuszcza do siebie żal, tęsknotę i smutek. Wszystko zmienia się w dwudzieste piąte urodziny Holly, kiedy to na jej drodze staje Ryan Davenport i burzy jej zaplanowany plan na życie. Jak ta historia potoczy się dalej?
To, że lubię romanse, nie jest żadną tajemnicą. Z widokiem na miłość zaciekawiło mnie opisem, a także pamiętałam, że znajome blogerki pochlebnie wypowiadały się o poprzedniej książce autorki, dlatego też skusiłam się na ten tytuł. Historia Holly i Ryana już za mną, a jakie są moje wrażenia?
Zabierałam się za ten tytuł bez jakichkolwiek oczekiwań, no może liczyłam tylko na fajną i wciągającą opowieść. Niestety muszę przyznać, że i tak trochę się rozczarowałam. Z widokiem na miłość czyta się co prawda ekspresowo i bez większych zgrzytów, ale w moim odczuciu to bardzo przewidywalna historia, której sporo brakuje. Kate Sterritt stworzyła fabułę z praktycznie jednym wątkiem, którym są relacje głównych bohaterów i niestety też go do końca nie dopracowała. Opisuje ich rozmowy, intymne momenty, ale pomija zmiany, które w nich zachodzą. Po prostu ich nie ma, a za parę stron bum i nagle są. Przez to też trudno wczuć się w emocje, niby się je zauważa, ale są jak ulotne momenty, których nie można uchwycić.
Mam też zarzuty do postaci, które okazały się bardzo nijakie. Niby każdy jest inny i charakteryzuje się różnymi cechami. Brakuje mi w nich jednak tego czegoś, co sprawiłoby, że byliby bardziej naturalni i wyraziści. Nawet w relacji Holly i Ryana nie dało się wyczuć tej chemii, która podobno była. Nie mogłam się z nimi zżyć, nie bawiły mnie ich potyczki i wzdychałam nad tym, jak sztucznie reagowali na „trudne” momenty.
Cały czas w trakcie czytania kołatało mi się w głowie, że to taki harlequin ubrany w ładną okładkę. I uwierzcie mi, nie mam nic do nich, bo na pewnym etapie życia się w nich zaczytywałam i do tej pory mam parę ulubionych. Jednak Z widokiem na miłość to historia, której sporo brakuje do miana dobrej. Tak szybko jak się ją przeczyta, tak szybko się o niej zapomni. No przynajmniej z mojej pamięci szybko wyparuje, a szkoda, bo pomysł na fabułę był ciekawy. Zabrakło jednak dopracowania szczegółów oraz realności i zadbania o lepszy przekaz emocji.
Jeśli szukacie czegoś lekkiego na plażę – czy odpoczynek po ciężkim dniu – co pozwoli wam się odprężyć i wyłączyć myślenie, to Z widokiem na miłość może się sprawdzić. Pamiętajcie jednak, by nie oczekiwać od tej historii zbyt dużo.
Autor: Kate Sterritt
Tytuł: Z widokiem na miłość
Wydawnictwo: Kobiece
Wydanie: I
Data wydania: 2019-08-14
Kategoria: romans
ISBN: 9788366338739
Liczba stron: 296
Ocena: 5/10
Ostatnio sporo czytałam lekkich, niezobowiązujących książek. Mój limit chyba tymczasowo się wyczerpał
Teraz mam ogromną ochotę na coś angażującego, co wywoła burzę emocji albo powali mnie na ziemię i przygniecie. Chociaż nie mówię “nie” tej powieści – za jakiś czas pewno znów przyjdzie chęć na lżejszą lekturę. Tak to moje czytelnicze koło się toczy 
Szczerze mówiąc, to spodziewałam się po tej książce czegoś więcej. Jak wiesz, będę ją czytała niebawem i jestem bardzo ciekawa, jak ją odbiorę.
Dlatego ja nie oczekuję niczego wielkiego. Pewnie przeczytam ją w niedługim czasie i mam nadzieję, że akurat wtedy będzie to moment, w którym potrzebowac będę lekkiej lektury.
Książka zdecydowanie nie dla mnie, ale wiem komu mogę ja polecić
A ja chętnie przeczytam
Lubię takie lekkie historie:-)
Od dawna kusi mnie ta książka i przy najbliższej okazji po nią sięgnę. Ciekawe czy mi przypadnie do gustu
Dziś jest dobry dzień, bym zaczęła tą książkę – moja rocznica ślubu!
A mnie ta książka w ogóle nie ciekawi i jakoś na razie nie mam w planach jej czytać. Jeśli będzie w mojej bibliotece to może wypożyczę