[PRZEDPREMIEROWO] Tak prosto o wszechświecie

Mniej więcej 4 miliardy lat temu w naszą młodą planetę uderzyła inna, wielkości Marsa, odrywając ogromną część Ziemi. Przez kolejne tysiąclecia wszystkie odłamki skalne powstałe w rezultacie tej kolizji zbiły się w olbrzymią kulę, ta zaś znalazła się na orbicie naszej planety. W ten sposób narodził się Księżyc (…) (s. 22)
Może o tym nie wiecie, bo nie opisywałam nigdy tego typu pozycji, ale od zawsze fascynował mnie kosmos i wszystko, co z nim związane. Lubiłam patrzeć w ciemne niebo, przyglądać się gwiazdom, zastanawiać się nad tym, jak tam jest i czemu widzimy je tak dobrze, chociaż są tak daleko. To tylko znikoma część tego, co kołatało mi się zawsze w głowie, a nudne lekcje fizyki skupiały się bardziej na wzorach i definicjach.
Christophe Galfard, uczeń Stephena Hawkinga, napisał Wszechświat w twojej dłoni, w sposób prosty i łatwo przyswajalny, ponieważ chce, by była ona zrozumiała dla każdego czytelnika, nie tylko tego obeznanego z tematem. W tej publikacji pragnie przybliżyć, czym jest wszechświat, co się na niego składa i jak działa oraz jaki wpływ ma na nas. Poczytamy o drodze mlecznej, czarnych dziurach, o tym, co będzie ze Słońcem i Ziemią za 5 miliardów lat, a to tylko znikoma część tego, co w sobie ta książka zawiera. Snując opowieść, wplecie w nią wiele teorii, wspomni o ważnych i znanych nazwiskach ze świata fizyki.
Einstein odkrył, choć sam w to do końca nie wierzył, że wszechświat może się zmieniać w miarę upływu czasu, czyli że może istnieć jego przyszłość. A jeśli coś ma przyszłość, to musi też mieć przeszłość, historię i być może nawet początek. (s. 75)
Przyznam, że z wahaniem podjęłam się przeczytania tego tytułu. Z jednej strony byłam go ogromnie ciekawa, a z drugiej obleciał mnie strach, że jednak jej nie zrozumiem i opisanie wrażeń będzie graniczyło z cudem. Zaryzykowałam jednak i  Wszechświat w twojej dłoni jest już za mną. Czy podołałam tej lekturze?
Może na początek wspomnę, że książka składa się z siedmiu części, które są jeszcze podzielone na rozdziały. Styl pisania Christophe’a Galfard’a jest lekki i w większości pozbawiony naukowych zwrotów, a jeśli już się pojawiają, to są znane ze szkoły, tłumaczone lub łatwe do znalezienia w sieci. Plusem jest, że nie upycha kolejnych suchych faktów, a przekazuje, jakby opowiadał jakąś fascynującą historię i zwraca się przy tym do czytelnika. Sprawia, że nasza wyobraźnia się rozbudza i podąża za jego słowami, z lepszym lub gorszym skutkiem wyobrażając sobie, o czym pisze fizyk. Tu muszę przyznać, że idealnym uzupełnieniem byłyby zdjęcia, ryciny, które wzbogaciłyby publikacje i pomogły lepiej ogarnąć umysłowi całą przekazywaną wiedzę. 
Pamiętaj: oparte na obserwacji prawo Hubble’a mówi, że to nie galaktyki się od siebie oddalają, lecz dystans pomiędzy nimi się zwiększa. Inaczej mówiąc, to struktura wszechświata się rozszerza. Idąc tym tropem, musimy w końcu dojść do wniosku, że cały wszechświat był kiedyś mniejszy. (s. 97)
I chociaż Christophe Galfard faktycznie nie zarzuca nas trudnymi definicjami, skomplikowanymi obliczeniami, a z przekazywanych informacji tworzy snutą opowieść, której bohaterem staje się czytelnik, to nie jest prosta książka. Nie pochłonie się jej za jednym razem, ja potrzebowałam na to kilku dni, chociaż czytałam z ogromnym zainteresowaniem i z całkowitym zaangażowaniem. Bywały fragmenty, których nie rozumiałam, słowa, których znaczeń nie znałam i musiałam posiłkować się innymi źródłami wiedzy, ale pomimo to muszę przyznać, że większość tekstu tłumaczy wszystko wręcz w łopatologiczny sposób. Trzeba mieć jednak jakąś podstawową wiedzę ze szkoły. Pomimo wszystko też mnie, jako umysłowi humanistycznemu zdarzały się momenty, no dobra… cała czwarta część, była dla mnie najtrudniejsza do przebrnięcia, bo nie ogarniałam tego kwantowego świata. Gubiłam się w tym i łapałam na tym, że mój wzrok bezmyślnie podąża do kolejnych linijek. Początek i koniec był dla mnie najciekawszy, śmiało mogę powiedzieć, że była to fascynująca i pouczająca podróż przez wszechświat, którą polecam i Wam odbyć, jeśli leży on w kręgu Waszych zainteresowań.
Jeśli tylko chociaż trochę interesujesz się kosmosem i wszystkim, co z nim związane, a definicje i wzory są Twoim koszmarem, to Wszechświat w twojej dłoni jest pozycją idealną dla Ciebie. Zabierze Cię w miejsca do których sam nigdy zapewne nie dotrzesz, zwróci uwagę na rzeczywiste, ale niedostrzegane drobiazgi i pokaże, że często to, co widzimy jest tylko naszą ułudą.
Grawitacja to geometria. Zakrzywienia i pochyłości. Wytworzone przez materię i energię. (s. 109)
Autor: Christophe Galfard
Tytuł: Wszechświat w twojej dłoni
Wydawnictwo: Otwarte
Wydanie: I
Data wydania: 2017-09-13
Kategoria: lit. faktu
ISBN: 9788375154566 
Liczba stron: 416
Ocena: 7/10

Dodaj komentarz