Miłość i nienawiść. Dwa niezwykle silne uczucia, które w mgnieniu sekundy potrafią obezwładnić swoją intensywnością. Mogą zbudować coś pięknego, ale potrafią również zrujnować, a granica między nimi jest bardzo cieniutka…
Brogan jest teraz bogaty i niczego mu nie brakuje, jednak nie zawsze tak było. Kiedyś musiał ciężko pracować, by ani jemu, ani jego siostrze nie brakowało na podstawowe potrzeby. Chociaż i z tym bywało różnie. Los nie szczędził mu trosk i przykrości, a czarę goryczy przelała zdrada dziewczyny, która go przy tym upokorzyła. Teraz pragnie zemsty i wreszcie ma ku temu sposobność. Ona, która była bogata, w tej chwili jest biedna, a on trzyma w dłoni wszystkie karty w garści i napawa się zdobytą przewagą i możliwościami poniżenia i zniszczenia tych, którzy w przeszłości tak go potraktowali. Czy jednak zemsta go zadowoli i pozwoli zapomnieć o tym, co było?
Pokaż mi osobę, której nie obchodzi, co inni o niej myślą, a ja ci powiem, że jest bardzo samotna. Sęk w tym, by wiedzieć, czyja opinia się liczy. (s. 129)
Znam prawie wszystkie książki Mii Sheridan, jakie zostały u nas wydane i jak dotąd nie mam na co narzekać. Wszystkie przeczytane wspominam bardzo mile i nawet do nich wracam. Kiedy ujawniono, że Otwarte wydaje kolejną jej książkę, zatarłam z uciechy ręce i czekałam. Teraz Bez uczuć już za mną i mogę podzielić się z Wami swoimi odczuciami. Jakie one będą?
Na początek muszę was uprzedzić, to nie jest książka z gatunku new adult, a bardziej romansu. Takiego lekkiego, typowo babskiego, chociaż nie pozbawionego poważniejszych tematów. Pomimo pokuszenia się o napisanie książki w innym gatunku, to wciąż ta sama Sheridan, dbająca nawet o małe detale, dobrze poprowadzone wątki, wartką akcję oraz emocje. O tak, emocji tu nie brakuje, od nienawiści i zawodu, po miłość oraz nadzieję, które wręcz wylewają się z każdej strony. Ponadto muszę przyznać autorce, że dobrze potrafi zarysować skrajności i problemy, z którymi zmagają się bohaterowie. W powieści dzieje się bardzo dużo, szybko i ciekawie.
Przekonałam się właśnie, że życie jest bardziej skomplikowane i oferuje więcej wyzwań, niż sądziłam. (s. 210)
Mam jednak problem z bohaterami, z jednej strony rozumiem, co nimi kierowało, dlaczego Brogan łaknął zadośćuczynienia i co spowodowało jego urazę do Lydii i jej brata. Tylko czy faktycznie musiał być tak bezwzględny, okrutny i uparty? Z kolei Lydia też nie pokazała się z najlepszej strony i popełniła błędy trudne do wybaczenia. Sheridan pokazała na ich przykładzie, jak wiele można zrobić dla swojej rodziny i ukochanych osób oraz jak trudne może okazać się przebaczenie i wiara w siebie oraz innych.
Ostatnio stałam się jeszcze bardziej wymagająca niż dotychczas i niestety Bez uczuć nie ominęło moje narzekanie. Owszem, książkę czytałam bez większych zgrzytów i z zainteresowaniem, nawet przeżywałam niektóre wydarzenia i nie byłam obojętna na emocje ukryte w słowach, ale z żalem stwierdzam, że czuję się zawiedziona. W moim odczuciu było wszystkiego trochę za dużo i za szybko, jakbym czytała zwykły romans. Było dobrze, chociaż to najsłabszy tytuł ze wszystkich przeczytanych, brak mu tego czegoś, co przykuwa uwagę i wywołuje silniejszy odbiór emocji.
Bez uczuć polecam fanom autorki oraz wielbicielom takich typowych romansów, tylko w wydaniu Sheridan. Mnie aż tak mocno nie oczarowała, ale podobno za dużo marudzę więc możliwe, że wam spodoba się bardziej. Dla mnie jednak w dalszym ciągu numerem jeden jest Bez winy.
– Przebaczenie to nie uczucie. To wybór. I czasem trzeba go dokonywać wielokrotnie. (s. 266)
Autor: Mia Sheridan
Tytuł: Bez uczuć
Wydawnictwo: Otwarte
Wydanie: I
Data wydania: 2017-08-02
Kategoria: romans
ISBN: 9788375154504
Liczba stron: 392
Ocena: 7/10