Spowiedź chłopaka z miasta

„Bo za winy trzeba płacić.
Błędy naprawić.
Złe postępki zamienić na dobre.
Bo ja jestem Lukas. Prosty chłopak z miasta.
O gorącym sercu i zimnym spojrzeniu.
I zawsze spłacam swój dług.
Moje życie dopiero się zaczęło.
A dług pozostał jeszcze niespłacony…”*
            W każdym
człowieku istnieją dwie strony medalu: dobra i zła. To od niego zależy, w którą
się uda. Czasem jest to świadomy wybór, a czasem dokonany pod wpływem chwili
czy jakiegoś zdarzenia. Na samym początku jest jeszcze szansa by zmienić
decyzje, ale z czasem jest to coraz trudniejsze. Gdy jesteś po tej złej stronie
medalu mało co się liczy i naprawdę trudno wycofać się z obranej drogi. Ilu
ludzi trzeba zniszczyć lub zranić  by
zrozumieć, że obrana droga jest tą złą?
            Łukasz
Borowski świętuje właśnie swój wieczór kawalerski. Trochę nietypowo, bo są na
nim tylko on i młodszy brat Krzysztof. Przyszły pan młody pragnie opowiedzieć
bratu historię swojego życia. Całą i prawdziwą. Bez żadnego omijania bolesnych
tematów. On tego potrzebuje, a młodszy Borowski zasługuje by znać całą prawdę. Uznał,
że najlepszym miejscem będzie te, w którym wszystko się zaczęło. Oto historia
jak jedna noc zmieniła życie wielu istnień. Usiądź wygodnie, bądź niemym
słuchaczem i wraz  Krzyśkiem poznaj
prawdziwą: pełną bólu, rozczarowania i złości. 
Historię Lukasa. Prostego chłopaka z miasta.
            Jeśli
mam być szczera to jest najtrudniejszy tekst jaki przyszło mi ostatnio napisać.
„Zakręty losu. Historia Lukasa” jeszcze przed rozpoczęciem czytania wywoływała
we mnie sprzeczne emocje. Pierwsza część tej trylogii sprawiła, że nie darzyłam
Lukasa ani jednym pozytywnym uczuciem, druga zaskoczyła i zmieniła moje zdanie
o nim. A jak będzie tym razem? Czy autorka jest jeszcze w stanienie zaskoczyć?
            Książka
jest podzielona na trzy części. Pierwsza ukazuje jak narodził się Lukas oraz
jego początki w gangsterskim świecie. To w niej uzyskujemy odpowiedzi na wiele
pytań. Druga i trzecia to przedstawienie z punktu widzenia starszego
Borowskiego to co się działo kolejno w „Zakręty losu” i „Zakręty losu.
Braterstwo krwi”. W tym tomie to Łukasz gra pierwsze skrzypce i to on głównie
mówi. Krzysiek tylko momentami się wypowiadał by coś dopowiedzieć, upewnić się
lub upewnić brata, że nadal go kocha.
            „Zakręty
losu. Historia Lukasa” to swego rodzaju spowiedź mężczyzny, który pod wpływem
jednego zdarzenia, które zabiło w nim wszystko co dobre wstąpił na złą drogę. W
trakcie jej trwania zrobił wiele złego, zranił mnóstwo ludzi i sam stał się
pustą skorupą bez emocjo i jakichkolwiek uczuć. Sięgnął dna i już myślał, że
nie ma dla niego żadnej szansy. Los jednak jest przewrotny i dał mu ją. Tą
jedną jedyną. Miała ona uratować nie tylko jego. To historia człowieka
obracającego się w okrutnym świecie, w którym władzę mieli Ci co mieli
pieniądze i siali postrach wśród ludzi. Wyznawali zasadę: jesteś z nimi albo
umierasz. W tym półświatku nie ma miejsca na litość czy sentymenty. Musisz być
twardy bo inaczej byłeś zbędny lub marnym popychadłem.
            Co
do samego Lukasa… W drugiej części go polubiłam i bałam się, że teraz gdy
poznam wszystkie jego grzechy, moja antypatia powróci, do tego ze zdwojoną
siłą. Było jednak inaczej. Nie uważam, że to czego się dowiadujemy go
rozgrzesza, ale wiele tłumaczy i pozwala spojrzeć na wszystko trochę inaczej.
Nie jestem w  stanie wszystkiego
zaakceptować, ale rozumiem, że tak musiało być. Każdy z nas ma granicę
wytrzymałości i gdy zostają przekroczone trudno jest zapanować nad tym co się
po tym dzieje. Mężczyzna przekonał mnie do siebie tym, że cały czas pamięta o
wszystkim co zrobił, że miał swoje zasady i się ich trzymał. Zresztą, nie był
taki bez serca i uczuć, w tym całym bagnie dało się zauważyć starego Łukasza.
Świat nie jest czarno-biały i czasem nawet największe zło  da się odkupić. Lukas na zawsze zapamięta
wszystko co uczynił i to jest jego odkupieniem.
            Początkowo
„Zakręty losu. Historię Lukasa” czytałam z nadzwyczajnym spokojem, co mnie
dziwiło niezmiernie. Po chwili jednak dotarło do mnie to co czytam i uderzyło
jak grom z jasnego nieba. Cała historia jest przeładowana emocjami, których nie
sposób opisać. Z przerażeniem i niedowierzaniem poznawałam fakty z życia
Lukasa, a z każdą kolejną stroną na usta cisnęły mi się epitety, których nie
wypada mi teraz powtórzyć. W pewnym momencie musiałam odłożyć na chwilę książkę
bo nie wytrzymałam tej fali emocji. Emocje, które były jak porządny huragan.
Lingas-Łoniewska słynie z tego, że stawia na uczucia tak silne iż nie do
opisania. Z tych kartek wylewa się gorycz, ból, nienawiść i rozczarowanie. Ale
nie brak tu też nadziei, zrozumienia czy miłości.
            „Zakręty
losu. Historia Lukasa” to doskonałe zwieńczenie trylogii. Wszystko zamyka i
wyjaśnia. Autorka udowadnia, że każdy zasługuje na drugą szansę. Powieść
napisana z rozmachem, w sposób przemyślany i ciekawy. Polecam całą trylogię, a
sobie i fanom autorki życzę, że będzie nam dane obejrzeć ją na dużym ekranie. 
*cytat pochodzi z książki
Autor: Agnieszka
Lingas-Łoniewska
Tytuł: Zakręty
losu. Historia Lukasa
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: październik
2012

Liczba
stron:
320

Zakręty
losu:
Zakręty losu| Zakręty losu. Braterstwo krwi| Zakręty
losu. Historia Lukasa

Ten post ma 11 komentarzy

  1. Agnieszka

    Wiesz co, czytałam już podobną opinię na temat tej książki. Coś w niej musi być, że te emocje są tak silne…. Ciekawa, na pewno siegnę. Nie znam poprzednich z serii, ale o tej słyszałam dużo. Dużo dobrego na dodatek.

  2. cyrysia

    Bardzo lubię trylogię ,,Zakrętów losu'' a ostatni tom, to przysłowiowa wisienka na torcie.

  3. Sylwuch

    Nie miałam jeszcze przyjemności zapoznać się z twórczością pani Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, ale naczytałam się trochę o trylogii "Zakręty losu" i nabrałam na nią ochoty. Mam nadzieję, że uda mi się gdzieś dorwać pierwszą część i przekonać się, jakie wywrze na mnie wrażenie.

  4. Jadźka

    Książek tej autorki co prawda nie czytałam, ale być może się kiedyś skuszę. "Zakręty losu" wydają się akurat ciekawe, więc być może…:D

  5. Natula

    Nie mogę się przełamać do twórczości tej autorki, mam jedną z jej książek, ale nie może ona doczekać się czytania, więc nie będę prognozować czy trylogię przeczytam, czy też nie, czas pokaże.

  6. Czytelniczka

    Twórczość tej autorki niespecjalnie mnie interesowała, ale o Twojej recenzji chętnie bym przeczytała tę trylogię:)

  7. Anne18

    Mnie książka bardzo się podobała.

  8. Miłośniczka Książek

    Pewnie kiedyś sięgnę. Za głośno o tej trylogii, żeby tego nie zrobić. Ale to przyszłość. Wpierw muszę mieć książki 🙂

  9. Tala

    Jakoś nie mogę się przekonać do tej trylogii. Twoja recenzja, nie tylko tego tomu, ale i pozostałych, brzmi naprawdę kusząco. Muszę to chyba dobrze przemyśleć 🙂

Dodaj komentarz