„A my jesteśmy świątecznymi prezentami Pusi – pomyślała. – Pusia dostała dom na Gwiazdkę.”*
Każdy pragnie mieć swój dom i kogoś kto będzie go kochał. Zapewniał ochronę, uczucie akceptacji, zrozumienia oraz tego, że jest się potrzebnym. A co jeśli tego wszystkiego zabraknie, a nas otacza pustka i samotność?
Pusia jako że była ostatnia w miocie jest najmniejszą i bardzo słabą kotką, która odraz zdobywa serca właścicieli farmy, na której przyszła na świat. Los sprawia niestety, że młode muszą znaleźć sobie nowe domy i gdy mogą być już oddane wszystkie szybko znajdują nowych właścicieli. Tylko biednej Pusi nikt nie chce, ale gdy na farmie pojawia się mała Ela w kociaku rodzi się nadzieja. Gdy już prawie myśli, że znalazła dom mama dziewczynki nie zgadza się na przygarnięcie zwierzaka. I co zrobi teraz Pusia oraz zrozpaczona Ela?
Książki skierowane ku młodszemu czytelnikowi mają to do siebie, że zdecydowanie za szybko się kończą. Przynajmniej dla mnie. Już od dawna chciała przeczytać coś z serii „Zaopiekuj się mną!” ponieważ przyznaję szczerze oczarowały mnie okładki. No jak można nie sięgnąć po nie widząc takie śliczne, a zarazem smutne zwierzaczki? No i z pewnością moja miłość do psiaków czy też kotków podziałała na wybór tych oto książeczek. Historia wzrusza swoją prostotą oraz dużym ładunkiem emocji – dziecko ma szansę zrozumieć jak ważna jest opieka nad zwierzakiem, którego się posiada. I właśnie to próbowała przekazać autorka serii młodszemu czytelnikowi. Pokazuje, że nasz podopieczny tak jak my sami potrzebuje miłości, poświęcenia jemu uwagi ponieważ to nie zabawka i nie ma mowy o odłożeniu w kont gdy się nam znudzą. Książeczki te upewniają również, że tak jak dla nas rodzice tak my dla pupili jesteśmy bardzo ważni. Za miłość odpłacą miłością oraz bezgranicznym zaufaniem. Zauważyłam jeszcze jedną ważną rzecz, otóż te historie uczą wytrwałości do dążenia, pokazują iż nie wolno się poddawać tylko trwać w postanowieniu oraz wierzyć.
Oprócz przyciągającej oko okładki w środku pod czas czytania mamy możliwość podziwiania bardzo ładnych czarno białych rysunków. Niektórym może przeszkadzać brak kolorowych ilustracji jednak dla mnie mają swój urok i są takie jakie być powinny.
Styl którym posługuje się Holly Webb jest bardzo prosty w odbiorze, brak w nim jakiś górnolotnych i trudnych słów czy zwrotów. Z tego też powodu śledzenie historii nie jest dla naszych pociech trudne. Plusem jest duża czcionka – trochę starszy brzdąc ma szansą sam powoli zapoznawać się z treścią. Pozostaje mi tylko polecić, a ja z pewnością sięgnę po inne pozycje z owej serii.
*str. 121
Autor: Holly Webb
Tytuł: Zagubiona w śniegu
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 123
Kociak z okładki jest przeuroczy i niesamowicie pocieszny :)) Sama jestem trochę za stara na takie lektury, ale myślę, że mogę ją polecić małej kuzynce, bądź chrześnicy, gdy już trochę podrośnie 🙂
Ale słodziak patrzy na mnie z okładki. I jak nie sięgnąć po takie książeczki? Muszę dostać ją w swoje łapki. Oczywiście dla Patryczka:))
Przepiękna, słodka okładka. Książeczka na pewno spodoba się mojej chrześnicy.
Ta seria jest słodka. Kupiłam taką z psiakiem mojej chrześnicy 🙂 Była bardzo zadowolona 🙂
Uwielbiam książeczki Holly Webb – nie tylko okładki są cudowne, ale i same historyjki:)
Pozdrawiam serdecznie!
Muszę się przyznać, że jak wpadła mi ta książka w ręce w empiku, to ukryłam się z nią w kącie i sama czytałam z przyjemnością;) Aż żałuję, że nie mam jej komu podarować.
Polecę młodszej kuzynce, jej pewnie się spodoba 🙂
Kicia! :3 Ekhm…
Książkę chętnie zasponsorowałabym córce mojej kuzynki – to takie urocze dziecko, jak kociak na tej okładce 😉
Śliczna okładka. Szkoda, że na książkę jestem troszkę za stara 😉
Urocza, w sam raz dla siostry 🙂
Uwielbiam koty. Z pewnością to urocza książka.
Ojoj 🙂 Urocze : ) Chyba wyrosłam już z podobnych powieści, ale… W każdym z nas znajduje się dziecko :]
Pozdrawiam, Klaudia.