Uroczyście oświadczam, że p. Maria Ulatowska zostaje moją ulubioną autorką. 😉 „Pensjonat sosnówka” zawitał u mnie niespodziewanie i dając dużo radości. A jeszcze czytałam ją na łonie natury co potęgowało moje odczucia względem książki. Wiem, wiem bredzę… 😉 No ale do rzeczy. Jest to kontynuacja Sosnowego dziedzictwa w którym poznaliśmy losy Anny i mieszkańców Towian.
Książka zaczyna się tak jak powinna się skończyć i powiem szczerze, że mi to nie przeszkadza. Znowu trafiamy do Pensjonatu na Kujawach. Poznajemy dalsze losy Anny, rodziny Koniecznych, Dyzia, pani Irenki (moja imienniczka! ;)), pensjonariuszy odwiedzających Sosnówkę gdyż wszystko jest już gotowe i sezon się zaczął… pierw letni, potem grzybowy, że o rybach czyli możliwości ich łowienia nie wspomnę. Mamy też możliwość poznania Wioli – mamy Florka Koniecznego. Oj były z nią problemy, były… Wymieniłam tylko kilku bohaterów, ale spotykamy się ponownie ze wszystkimi postaciami z Sosnowego dziedzictwa. Ach no i Szyszka zostaje mamą i zawiera nowe znajomości 😉 Nie zdradzę co i jak bo po co odbierać przyjemność czytania? A prawdę mówiąc boje się że jak zacznę to nie skończę i opowiem całą książkę…
Jestem oczarowana. Kujawami, Towianami, Pensjonatem, mieszkańcami Towian… Ja chce odkryć takie miejsce, chce w nim zamieszkać! Zaczarowały mnie opisywane krajobrazy, cisza, spokój. A mieszkańcy? Chciałabym mieć takich sąsiadów. Miłych, uczynnych, zawsze gotowych pomóc i po krótkim czasie traktujących jak rodzina. Poznałam też dzieje pana Dyzia, którego bardzo polubiłam w pierwszej części i brakowało mi o nim trochę informacji. Przeżywałam z Florkiem pojawienie się mamy, która nagle sobie uświadomiła co zrobiła wyrzekając się syna i zabierała się do odzyskania syna niekoniecznie tak jak powinna. Biedny chłopiec miał przeżycia, ale na szczęście tata i ciocia Anna stanęli na wysokości zadania… Oczarowały mnie święta, w Sosnówce wspólne iście na pasterkę. Ech… Mogłabym tak pisać i pisać… Przepiękna historia o tym, że marzenia mogą się spełnić. Wystarczy tylko w to uwierzyć i czasem pomóc losowi. Historia o dobroci, wierze w ludzi oraz we wszystko co pozytywne… wystarczy uwierzyć 😉
Do książki była dołączona płyta z krótkim opowiadaniem o losach Szyszki. Jak to się stało, że trafiła do Towian. Składa się z 20 krótkich rozdziałów. I mimo tego, że wiedziałam jak to się skończy serce mi się ściskało z żalu gdy słuchałam o głodnej, spragnionej i przerażonej suni. A z właścicielem bym sobie inaczej pogadała… Ale może dobrze, że Szyszka trafiła do Anny… Tylko szkoda, że w taki sposób.
Polecam z całego serca wszystkim 😉 A ja nie mogę się już doczekać następnej powieści p. Marii 😉
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka za co serdecznie dziękuję!
Autor: Maria Ulatowska
Tytuł: Pensjonat Sosnówka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: maj 2011
Liczba stron: 360
Kusisz i to bardzo:)). Pewnie przeczytam, bo pierwsza część mi się podobała i ciekawa jestem dalszej historii:)
ja też jestem po lekturze już kilka dni. Zresztą moja książka powędrowała dalej do Anek :)Ja powiem tak: sosnowe dziedzictwo podobało mi się bardziej. A to może dlatego, że nie wiedziałam czego się spodziewać. Druga część – przesłodzona chyba trochę. No rozumiem, że dobro zwycięża i może być wszechobecne ale już bez przesady 🙂 Paru wątków się domyśliłam jak na przykład pani Irenki i … 🙂 nie, nie zdradzę. Ogólnie książkę połknęłam w kilka godzin i podobała mi się. Przyznam, że też czekam na jesieni na kolejną książkę Marii Ulatowskiej. Zobaczymy, zobaczymy… Aha. I czytając tę książkę miałam (i mam) ochotę odnaleźć Towiany i Pensjonat 🙂 i tak na kilka dni się zaszyć. Kusi mnie jezioro, cisza, spokój, śpiew ptaków, możliwość poczytania w spokoju i kociaki. Kociaki chyba najbardziej mnie kuszą 😉 I taki to jest ten książkowy świat realny. Aż za bardzo…
Mnie natomiast ,,Pensjonat..'' bardziej przypadł do gustu niż ,,Sosnowe dziedzictwo'', ale i tak bardzo ciepło i pozytywnie odebrałam tę powieść.
Pierwsza część czeka grzecznie na półce i widzę, że muszę pospieszyć się z czytaniem, bo tu już kolejna część 🙂
Ja właśnie skończyłam czytać sosnowe dziedzictwo i muszę koniecznie dostać druga część, bo pokochałam Anne (moją imienniczkę) co rusz pojawiającą się Bydgoszcz (moje miasto rodzinne) i wszytskich mieszkańców Towian 🙂
oj a ja nie czytałam nawet pierwszej części jeszcze ;/ w końcu muszę się chyba zmobilizować
Ja czekam na przesyłkę z książką, więc przeczytałam jedynie początek recenzji, żeby nie psuć sobie lektury, ale mimo wszystko muszę się z Tobą zgodzić, bo ja też bardzo lubię panią Marię Ulatowską.
Co prawda trochę "Sosnówka" mi zajeżdżała "Domem nad Rozlewiskiem" (serialem, nie książką, bo jej nie czytałam), ale mimo wszystko, jest to pozycja przepełniona pozytywną energią, chociaż może trochę autorka przedstawiła świat w naiwny sposób. Liczę na to, że w drugiej części nie będzie, to tak sztucznie przedstawiony obraz świata 🙂
brałam udział w konkursie, gdzie można ją wygrać. z przyjemnością bym przeczytała 🙂