„Mówię o tym, bo to duża różnica między mną, a ciotką – ona uważa, że słowa to rzeczy, które istnieją. Ja natomiast wiem, że to tylko zlepki dźwięków, bo rzeczy, które istnieją, nie potrzebują słów, żeby istnieć”*
Nigdy tak naprawdę nie wiemy co siedzi w głowie człowieka, który boryka się z chorobami umysłowymi. Czego się boi, co sprawia mu radość. Najtrudniej chyba odgadnąć uczucia człowieka autystycznego. Taki człowiek nie zna ironii, smutku, radości. Dla niego czarne to czarne, a białe to białe. Przedstawiam Wam Karen – dziewczynę z innym spojrzeniem na świat.
Wszystko zaczęło się od momentu śmierci siostry Izabelle, która przyjeżdża by odziedziczyć przetwórnie tuńczyka do Mazatlan. Kobieta nie spodziewała się, że oprócz niej i Grubaski ktoś jeszcze zamieszkuje dom siostry. Pewnej nocy spotyka Stworzenie (Karen). Stworzenie jest zdziczałe, nie mówi, nie pisze i najwyraźniej jest dzieckiem zmarłej siostry. Ciotka postanawia zaopiekować się siostrzenicą i uczy ją wszystkiego od podstaw. Jej trud zostaje nagrodzony sukcesem, bo Karen po latach żmudnej nauki stała się mądrą na swój sposób i silną kobietą. Karen zaczyna pracę w przetwórni i przygotowuje się do jej przejęcia. Nie jest to takie łatwe i cały czas napotyka przeszkody? Jakie? Przekonajcie się sami…
„Dziewczyna…” jest porównywana do Forresta Gumpa, czy te określenie jest trafne? Szczerze mówiąc nie wiem. Nie czytałam Gumpa. Wiem natomiast, że powieść jest dobra, bardzo dobra. Poznajemy losy Karen – dziecka, nastolatki, a potem kobiety autystycznej. Dla niej nie ma żadnych porównań, metafor. Wszystko co istnieje jest takie jakie jest, a nie takie jakie chce by było. Nie stwarza iluzji jak często my to robimy bo ciężko nam pogodzić się z tym co jest. Karen przyjmuje wszystko bo tak musi być koniec i kropka. Testy na inteligencję lokują ją gdzieś pomiędzy debilem a idiotą, ale dziewczyna tak naprawdę jest mądra. Ma niezwykły zmysł obserwacji człowieka i jego zachowań. Karen jest też bardzo czuła na uczucia zwierząt. Potrafi poczuć to co one, strach, cierpienie. Wydaje mi się, że autorka chce nam pokazać, że czasem trzeba zwolnić, spojrzeć w głąb siebie i zastanowić się nad sensem istnienia. Książkę czyta się szybko i nie jest objęta ilościowo. Napisana też prostym językiem co jeszcze bardziej ułatwia czytanie. Polecam ponieważ „Dziewczyna…” jest warta uwagi.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Znak!
*str. 18
Autor: Sabina Berman
Tytuł: Dziewczyna, która pływała z delfinami
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: czerwiec 2011
Liczba stron: 232
Od dawna mam w planach tę książkę. 🙂
Świetna książka, przy której przyjemnie spędziłam czas:))
Od dawna chcę ją przeczytać. Przy wizycie w księgarni pewnie się na nią skuszę:).
Brzmi interesująco. Nie jestem zwolenniczką porównywania książek do klasyki, bo to robi złudne nadzieje, a najczęściej okazuje się niewypałem, bo stara się być uduchowionym nawiązaniem a jest marną kopią. Powinno się zakazać takich porównań według mnie. Grzanie się w blasku sławy twórców sztampowych utworów może niepotrzebnie podnieść oczekiwania wobec wschodzącego twórcy i postawić poprzeczkę za wysoko – to taka dygresja, bo już nie mogę i muszę się uzewnętrznić z przemyśleniami:) A co do książki – może kiedyś:)
Bardzo piękna książka !!! Godna uwagi 🙂
Jest na mojej liście, więc na pewno przeczytam:)
Juz od jakiegos czasu mam ją w planach 😀
Pozdrawiam ! 🙂
Po tak pozytywnej opinii chyba się skuszę. Słyszałam już wiele dobrego o tej książce, a jak wspomniałaś czyta ją się szybko, czym zyskuje u mnie kilka plusów. Nie mam teraz zbytniej ochoty na zajmujące powieści.
Pozdrawiam,
Darcy.
Chyba się po nią do Ciebie zgłoszę 🙂
Już od dłuższego czasu mam apetyt na tę książkę, ale jakoś nie chce wpaść w moje ręce 😉
Koniecznie muszę przeczytać! Czytałam już kilka pozytywnych opinii. 🙂
To już kolejna recenzja o niej, a ja nie wiem, czy się zdecydować. Raczej podziękuję.
tę książkę mam już za sobą i przyznam, że chociaż trochę czegoś innego się po niej spodziewałam, to nie zawiodłam się
Ja również od dawna mam wielką ochotę by przeczytać tę książkę, niestety jeszcze nie miałam okazji…
Bardzo ładna recenzja! Brzmi zachęcająco. Nawet chyba okładkajest inspirowana Forrestem Gumpem? Świetna:)
Świetna książki:)
Jak będę miała okazję, to chętnie przeczytam 8)
Po tak pozytywnej recenzji, może skuszę się na przeczytanie tej książki 🙂
Mam wielką ochotę poznać tę pozycję. Słyszałam o niej naprawdę dużo dobrego.
Brzmi interesująco 😉 Być może kiedyś, jak będzie chwila wolnego xD
@ Ewa, kultur-alnie, tristezza, de_merteuil, mika, Bellatriks, Booklover, cyrysia, Samash – polecam 😉
@ kasandra – miałam tak samo 😉
@ dagusia – książka warta grzechu 😉
@ Mooly – myślimy podobnie. Też nie lubię porównań, a szczególnie takich. Jak pisałaś człowiek zrobi sobie nadzieje i bum na nadzieji poprzestało.
@ toska – to prawda 😉
@ Ice_Fire – czyta się ją bardzo szybko. Gdybym nie miała gości w domu przeczytałabym ją w jeden dzień.
@ Katee – niestety książka ma już innego właściciela 🙁
@ niedopisanie – trzymam kciuki, żeby wpadła 😉
@ Przepowiednia – nie wszystko trzeba przeczytać 😉
@ Magda – muszę przyznać, że też podziewałam się czegoś innego, ale na szczęście nie zawiodłam się tym co dostałam
@ tetis – dzięki 😉 tak okładka bardzo przypomina Gumpa
@ saara – 😉
Ja również nie czytałam Forresta Gumpa, więc może najpierw zacznę od niego?