„W mieszkańcach tego kraju jest też coś takiego nieuchwytnego – godność, duma…”*
Kto z nas nie lubi podróży? Odkrywania nowych miejsc, smaków, tradycji i obyczajów… Podziwiania pięknych, kolorowych, a czasem miejsc, które pokazują prawdziwe życie… Podróżujemy głównie dla relaksu, ale są ludzie, którzy odkrywają nieznane by je nam przybliżyć… By pokazać realia, a nie to co widzimy na bilbordach czy ulotkach.
Co to jest czat?
a. pogawędka w cyberprzestrzeni
b. państwo położone w centralnej Afryce
c. tlenek węgla
d. roślina pobudzająca**
„Etiopia. Ale czat!” jest podzielona na czternaście rozdziałów mówiących o jakiś miejscach w Etiopii, ale też o zwyczajach mieszkańców, ich sposobie bycia. Martyna prowadzi nas przez wszystkie miejsca gdzie można dotrzeć i pokazać, stara się przedstawić tak jak rzeczywiście jest. Choć mieszkańcy niechętnie pokazują biedę, wolą by ich kraj był kojarzony z pięknem i życiem „na wysokim poziomie”, „Misji Martyna” udaje się dotrzeć nawet do tak zwanych slumsów. Piękne zielone obszary, kościoły wykute w skałach, nowe plemiona i ich zwyczaje (dla niektórych oszpecanie siebie jest czymś naturalnym, wygląda się wtedy atrakcyjniej). Pozycja ta też uświadamia, że bieda jest wszędzie, fragmenty o głodnych, zamieszkujących ulice dzieciach, często nie mających rodziny przerażały: połowa mieszkańców Etiopii to dzieci do czternastego roku życia…
Przeczytałam już parę książek o tematyce podróżniczej więc mam wyrobione jakie takie zdanie na ten temat. Gdy sięgałam po „Etiopia. Ale czat!” oczekiwałam ciekawych opisów, interesujących, nowych, zapierającą dech w piersiach opisach miejsc. W pewnym stopniu to dostałam, jednak było coś co mi przeszkadzało. Książki podróżnicze powinny być o opisywanym miejscu, a nie o opisujących… Momentami wydawało mi się, że opisy są o ekipie programu. Lubię gdy to co czytam mnie przyciąga, magnetyzuje, tu mi tego zabrakło. Czytałam, ale gdy musiałam odłożyć to robiłam to bez żalu. Plusem jest cała masa zdjęć, uwielbiam gdy mogę zobaczyć to co widzieli opowiadający. Na szczęście zdjęć tu nie brakowało.
Wydanie książki jest bardzo ładnie zrobione, w ogóle cała oprawa graficzna. Twardawa okładka, ładne kartki, każdy rozdział rozpoczyna jakaś Etiopska mądrość. Jest też dużo informacji odnośnie tak zwanych „suchych faktów” co jeszcze bardziej przybliża nam Etiopię.
Reasumując – nie jest źle, ale mogłoby być lepiej. Mimo słabych punktów jest to w miarę ciekawa i interesująca pozycja.
*str. 39
**okładka
Autor: Martyna Wojciechowska
Tytuł: Etiopia. Ale czat!
Wydawnictwo: G+J
Rok wdania: maj 2009
Liczba stron: 288
Przepraszam za słabą jakość recenzji ;(
Uwielbiam Martynę Wojciechowską, dlatego bardzo chciałabym przeczytać tę książkę 🙂
Pozdrawiam!
Naprawdę?! Ja postrzegam ją troszkę inaczej, chociaż też przeczytałam kilka książek podróżniczych. Wojciechowska w tym wydaniu podobała mi się bardziej niż w "Kobiecie na krańcu świata". Możliwe, że to dlatego, że czytałam ją jako jedną z pierwszych, ale miłe wspomnienia i tak pozostały.
Czytała i bardzo mi się podobała. Również jestem zwolenniczką książek podróżniczych, a Martyna Wojciechowska znajduje się w mojej trójce najlepszych pisarzy takich książek (Cejrowski, Pawlikowska, Wojciechowska) 🙂
Byłam wielką fanką Martyny Wojciechowkiej kiedy byłam młodsza. Postaram się przeczytać o jej przygodach 😉
Bardzo lubię prozę Martyny i chętnie poszukam także tej książki:)
Pozdrawiam serdecznie!
Dam szansę tej książce, mimo uwag o których piszesz:-) Pozdrawiam
Czasami zazdroszczę Martynie takiego życia ale wiem też jaką cenę zapłaciła by być w tym miejscu jakim jest. Coś za coś. Jeśli książka wpadnie mi w ręce na pewno ją przeczytam.
Książki nie czytałam, ale uwielbiam Martynę Wojciechowską. Ona to ma życie. Chciałabym tyle podróżować.
Czytając Twoją recenzję przyszło mi do głowy, że to, co piszesz o jej wadach może osobie o innych oczekiwaniach wydać się zaletą. Aby lepiej ocenić poziom subiektywizmu w opisie egzotycznych zakątków świata lubię wiedzieć nieco o autorze:) Więc w moim przypadku byłaby to dobra strona publikacji. Ale fajnie, że to sygnalizujesz. I nie przepraszaj za jakość recenzji, mam po niej dość klarowny obraz książki, więc jakość jest ok:)buziaki Kooooochana
@ Cinnamon – oglądałam jej kilka programów i dlatego chciałam przeczytać coś co napisała… Mimo tych minusów (dla mnie) warto ją przeczytać 😉
@ Mery – wiesz… mi chodzi, że Cejrowsskiego czy też Michniewicza połknęłam,nie mogłam się oderwać, a tu mi tego brakowało. Nie mówię, że książka jest zła, bo nie jest. Naprawdę warto ją przeczytać 😉
@ Gabrielle_ – no Cejrowski to też u mnie na pierwszym miejscu jest 😉
@ Patrycja – życzę w takim razie szybkiego sięgnięcia po coś co napisała 😉
@ Isadora – 😉
@ Anka Wrocławianka- dla mnie mogą to być minusy, a dla kogoś plusy 😉
@ awiola – taaa, też momentami tak bym chciała 😉
@ Yui Tamashi – a kto by nie chciał 😉
@ Mooly – przepraszając chodziło mi, że tak mało, ale jak wiesz z podróżniczymi zawsze mam problem 😉 I masz racje z tym, że moje minusy mogą być dla kogoś plusami 😉 Buźka ;*
Szkoda, że treść nie skupia się na tym co powinna, ale i tak bywa. Lubię Martynę Wojciechowską, więc dam jej szansę :).
jeszcze nie czytałam nic Martyny, może kiedyś…
Własnie czekam na tą ksiązkę, ciekawa jestem jakie wywrze na mnie wrażenie, p. Martyne bardzo lubię – zobaczymy 🙂
Mam tę książkę na swoi stosiku, niedługo przeczytam, mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu, jak pozostałe książki Martyny 🙂