„Hic rhodos hic salta”*(„Błękit Szafiru” – Kerstin Gier)

            „I
po raz drugi moje serce – tym razem w drugiej wersji, proteza serca, która
odżyła pod wpływem czystej nadziei – stoczyło się z krawędzi i roztrzaskało na
dnie wąwozu na tysiące maleńkich odłamków.”**
            Po
tym jak twoje życie zostało przewrócone do góry nogami, starasz się je jakoś
uporządkować. Nie jest to jednak łatwe bo nie jesteś przygotowana na nic co ma
się za chwilę wydarzyć. Tajemnice i wieczny brak odpowiedzi na pytania, które
zadajesz w ogóle ci nie pomagają.
            Gwendolyn
jakiś czas temu  dowiedziała się, że to
ona jest podróżniczką w czasie, a nie jej kuzynka Charlotta.  Z racji tego, że nie była do tego
przygotowywana od dziecka ma trudności z odnalezieniem się w zaistniałej
sytuacji. Wraz z Gedeonem ma pewne zadanie do wykonania, ale brak wiedzy jej
wszystko utrudnia. Nie wie jak ma się zachować w danym roku, nie zna języków
obcych, nie potrafi śpiewać czy tańczyć. To wszystko musi opanować w krótkim
czasie. Niby ma względne pojęcie o tym w czym bierze, ale i tak nie wszystko
rozumie, a nikt nie chce jej nic wyjaśnić. Gwen nie do końca wie po której ze
stron się opowiedzieć – próbuje na własną rękę uzyskać jakieś informacje. Jakby
dziewczyna miała mało na głowie jej serce zaczyna szybciej bić na widok pewnego
aroganckiego młodzieńca. Do czego doprowadzą ją nadchodzące zdarzenia? I co
takiego odkryje wraz z przyjaciółmi?
            Po
rewelacyjnym „Czerwień rubinu” wiedziałam, że w niedługim odstępie czasu sięgnę
po kontynuację Trylogii Czasu. Pierwsza część z miejsca mnie porwała i zaraz po
jej zakończeniu niecierpliwie czekałam na moment gdy dorwę się do drugiego
tomu. Już dawno nie miałam takiej potrzeby poznania dalszych losów bohaterów
jak najszybciej. Owszem, w każdej serii mnie ciekawi co będzie dalej, ale w
przypadku tej to jest nie do zapomnienia. Cały czas krąży mi po głowie i o
sobie przypomina. Gier stworzyła coś co powoduje niedosyt i potrzebę zapoznania
się z tym tak szybko jak to tylko możliwe. Ja miałam o tyle dobrze, że
wszystkie trzy części są już wydane, nie wiem jakbym wytrzymała oczekiwanie na
kolejne premiery.
            „Błękit
szafiru” zaczyna się w momencie zakończenia części pierwszej i szczerze mówiąc
bardzo mi to odpowiadało. Czułam jakbym tylko na chwilę odłożyła lekturę  i właśnie do niej wróciła. Powieściopisarka w
dalszym ciągu serwuje nam wszystko co najlepsze. Ciekawa fabuła, wartka i
zaskakująca akcja. Ciągłe tajemnice, podejrzenia i zagrożenie życia powoduje
brak tchu i niecierpliwe przewracanie stron. Dodajmy do tego różnobarwne
postacie oraz dialogi, które nie raz doprowadzały do niekontrolowanego śmiechu.
Tutaj wszystko dzieje się w zastraszającym tempie, ale bez problemu się w tym
odnajdujemy. Nie wiadomo komu ufać i kto tak naprawdę ma rację. Niespodziewane
zwroty akcji powodują, że nic nie jest przewidywalne. No ja byłam cały czas
zaskakiwana i bardzo, bardzo mi się to podobało.
            Wystarczyły
mi trzy godziny na zapoznanie się z tą pozycją. W trakcie czytania nie
zwracałam na nic uwagi i nic do mnie nie docierało. Mało kiedy tak się wczuwam
w to co obecnie czytam, ale lubię takie stany rzeczy. „Błękit szafiru”
intryguje niemal od pierwszych zdań i wzbudza masę przeróżnych emocji. Bez
problemu wczułam się w sytuację Gwen i czułam niepewność, złość, rozczarowanie
i konsternacje. Razem z nią bałam się i śmiałam. Odbywałyśmy podróże w czasie i
uczyłyśmy się manier i zachowania. Razem próbowałyśmy rozgryźć Gideona i jego
wieczne zmiany zachowania. Kłócili się i godzili tyle razy, że zgubiłam rachubę
gdzieś w połowie. Są jak ogień i woda. Ich uczucie sprawiło, że książka stała
się tylko bardziej ciekawsza. I tak jak ją tak i mnie hrabia Germain
przyprawiał o dreszcze. To niesamowite jak bardzo można zżyć się z bohaterami.
            W
tej części poznajemy dwie nowe postacie, które okazują się bardzo pomocne w
poszukiwaniach i równie ciekawe jak te, które znamy z poprzedniego tomu. Każda
z nich odgrywa tu ważną rolę, ale niektóre postacie zostały trochę pominięte.
Szkoda bo są niezwykle ciekawe i z pewnością dodały by książce jeszcze więcej
smaczka. W dalszym ciągu intrygują mnie Lucy i Paul? Strasznie mało ich w tej
historii. Co do Gwen nie zmieniła się za bardzo i bardzo dobrze. Nadal jest
wesoła i lekko zdystansowana do siebie. Tym razem stała się trochę pewniejsza
siebie i bardziej uparta. Brak wiedzy nadrabia sprytem. Kolejną ciekawą
postacią jest Leslie, przyjaciółka Gwendolyn. Pełna energii, pomysłowa i
kreatywna. Ona jedna jest całym sercem za przyjaciółką i robi wszystko by jej
to ułatwić. Jest jeszcze Xemerius, który przysparza naszej bohaterce nie mało
problemów, ale i jest bardzo pomocny. Do tego jest przyczyną wielu zabawnych
sytuacji. Co do Gideona… Chłopak jednocześnie niesamowicie działa mi na nerwy i
sprawia, że serce zaczyna mi za szybko bić, a wzrok robi się maślany. Jest nie
do przewidzenia. Nigdy nie wiadomo w jakim jest obecnie humorze. Jest jeszcze
hrabia de Saint Germain wyzwala we mnie same negatywne emocje. Najchętniej bym
mu dokopała za to jaki jest. Dwulicowy i bezwzględny typ.
            „Błękit
Szafiru” to bardzo udana kontynuacja. Wciąga tak samo jak część pierwsza i
sprawia, że chce się więcej i więcej. Dosłownie wszystko w tej książce sprawia,
że pochłania się ją w ekspresowym tempie. Trochę namieszałam tutaj, ale  jakoś trudno napisać mi dziś coś sensownego. Mam
jednak nadzieję, że mimo tego zachęciłam tych co jeszcze nie czytali trylogii
do sięgnięcia po nią. Osobiście zaliczam ją do jednej z ulubionych serii i
szczerze polecam, a sama zabieram się zaraz za „Zieleń szmaragdu”.
*str. 143 („Pokaż, co naprawdę
potrafisz”)
**str.342
Autor: Kerstin Gier
Tytuł: Błękit
Szafiru
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: październik
2011
Liczba stron: 364
Trylogia
czasu
Czerwień Rubinu | Błękit Szafiru | Zieleń Szmaragdu

Ten post ma 9 komentarzy

  1. Przepowiednia

    Czytaj, czytaj! Jestem ciekawa jak ci sie spodoba zakończenie!

  2. Anna

    czytałam całą serię. Jestem nią do granic zachwycona. To moja ulubiona oczywiście po '' Zwiadowcach '' seria.

  3. Gosława Ka.

    Ale mi narobiłaś smaku na tę trylogię!! Zaraz dopisuję do swojej listy, co by jak zwykle nie zapomnieć tytułu 😛 Lubię historie z podróżami w czasie w tle. Niedawno czytałam "Zaklętych w czasie" i byłam zachwycona. Cieszy mnie, że ta historia ma aż trzy części, bo nie lubię się szybko żegnać z niektórymi bohaterami. 🙂

  4. Tala

    Uwielbiam Trylogię Czasu! Muszę powiedzieć, że trochę Ci zazdroszczę, że masz okazję dopiero ją poznawać 😛 Ja zapewne za jakiś czas z powrotem do niej powrócę 😀

  5. Donna

    Cała seria na mojej półce przeczytana już dwa razy i mam nadzieję, że szybko do niej wrócę. Nieważne, ze pozycja typowo młodzieżowa. Ale jestem ciekawa kolejnej książki tej autorki "Kasa, forsa, szmal" spoczywającej już na moim czytniku.

  6. Matt

    Na pewno kiedys przeczytam 🙂

    Pozdrawiam!

  7. Immora

    Po pierwszym tomie podziękuję na razie za kolejne części tej serii… Według mnie "Strażnicy Veridianu" są lepsi 😉

Dodaj komentarz