Uwielbiam sobie wyobrażać, że zawsze istniała część mojej duszy, która należała do Bena. Coś, co w niezaprzeczalny sposób nas do siebie ciągnęło. Jakaś niedostrzegalna energia, niczym siła kryjąca się za podmuchem wiatru.*
Co jest potrzebne do tego, by rodzina była szczęśliwa? Wymienia się dużo rzeczy, ale najczęstszym jest miłość, wspólne spędzanie czasu, rozmowy oraz wzajemna bliskość. Kiedy to gości w każdym domu, nic nie może być już straszne.
Mia i Ben są ze sobą już trzy lata, razem wychowują Nolana, który nie jest biologicznym synem Mii, ale kocha go jak swojego, oraz ich dwuletniego Chase’a. Nadal się kochają i nie wyobrażają sobie życia bez siebie oraz chłopców. Jak w każdym związku mają dobre i złe chwile. Teraz właśnie nadszedł czas, gdy muszą sobie poradzić nie tylko z brakiem chwil intymności, bo synowie mają niebywałą umiejętność wyczuwania, kiedy rodzice chcą zaznać trochę przyjemności, ale też z ponownym pojawieniem się w ich życiu Angie – biologicznej matki Nolana. Co przyniesie im najbliższy czas?
Dodatki do serii są zawsze trochę ryzykownym krokiem, bo czasem historia została już zamknięta i nie ma o czym nadal pisać, ale bywa też tak, że to przyjemny powrót do ulubionych postaci i możliwość spędzania z nimi jeszcze trochę czasu. Jak było w przypadku Nasze miejsce na ziemi?
Nie do końca wiem czemu, ale mam ogromny sentyment do Moje miejsce na ziemi i mimo tego, że ta historia nie jest niczym nowym, tylko niezaskakującym romansem, to już wiele razy wracałam do tego tytułu. Dlatego też ucieszyłam się z możliwości ponownego wkroczenia w ich życie – chociażby na chwile. J. Daniels ponownie przenosi nas do świata tej dwójki i serwuje chwile śmiechu, wzruszeń oraz nutki namiętności. Nasze miejsce na ziemi nie zaskakuje, ale fabuła jest tak poprowadzona, że nawet przez chwilę nie da się nudzić w trakcie czytania. To książka na jedno popołudnie lub wieczór, bo szybki bieg wydarzeń oraz zwroty akcji nie pozwala odłożyć jej przed przeczytaniem ostatniej kropki.
Co do postaci, to pod tym względem nic się nie zmieniło. Mia nadal jest wesołą, otwartą, kochającą, uroczą kobietą, która zrobi wszystko dla swojej rodziny i w końcu zna swoją wartość. W końcu ma to, o czym zawsze marzyła i nie pozwoli tego sobie odebrać. Ben to facet, który nie widzi świata poza dziećmi oraz swoją żoną i zrobi dla nich wszystko. Miło było czytać o tym, jak sobie wspólnie żyją i tworzą szczęśliwą rodzinę.
Nasze miejsce na ziemi przeczytałam bardzo szybko i to w nocy, upewniając się co chwile, czy moje niekontrolowane wybuchy śmiechu nie pobudziły domowników. Od pierwszych zdań dałam się wciągnąć w wir wydarzeń i z zapartym tchem przewracałam kolejne strony. Jawiły mnie próby Mii i Bena, by chociaż na chwilę pobyć tylko we dwoje i się zrelaksować, ich przekomarzanie się ze sobą oraz przyjaciółmi, a także ciągłe przerywanie intymnych chwil różnymi wydarzeniami. Rozczuliła mnie ich bliskość, miłość do siebie oraz dzieci. Tęskniłam za Nolanem i na szczęście nie zabrakło go i tym razem. J. Daniels po raz kolejny stworzyła uroczą, zabawną i romantyczną historię, która poprawia humor i daje wytchnienie od szarej rzeczywistości.
Zatem jeśli lubicie lekkie romanse, znacie już losy Mii oraz Bena i jesteście ciekaw, co u nich, to Nasze miejsce na ziemi jest dla Was. Lekka, zabawna, ciepła i wzruszająca – czego chcieć więcej długi chłodny wieczór?
Autor: J. Daniels
Tytuł: Nasze miejsce na ziemi
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Wydanie: I
Data wydania: 2018-07-04
Kategoria: romans
ISBN: 9788381176231
Liczba stron: 200
Ocena: 7/10
Alabama Summer:
Moje miejsce na ziemi | Wszystko, czego pragnę | Gdy upadnę | Nasze miejsce na ziemi | To, czego potrzebuję
ooo! coś mi się wydaje, że mam tę książkę na półce… ale jeszcze nie miałam okazji sięgnąć!
Książka na wakacyjne czytanie, wtedy takie klimaty potrafią mnie skusić. 🙂
Brzmi jak idealna lektura dla mnie 🙂