– Przypominam pani ojca?
– Tylko ten pana idealnie skrojony garnitur. […] Tata jest skromnym człowiekiem. Szczodrym do bólu. Nigdy nie spogląda na ludzi tak, jak pan patrzy na mnie.
– A w jaki sposób patrzę na panią?
– Jakbym była zmorą pańskiej egzystencji. (s. 41)
Nikt z nas nie jest idealny. Popełniamy błędy, z których konsekwencjami musimy żyć. Niektóre czyny da się wybaczyć i o nich zapomnieć. Są jednak takie, których nic nie wymaże, żadne pieniądze, skrucha, nawet milionowy raz powiedzenie „przepraszam”. Nic nie cofnie tego, co się stało, a my musimy żyć z tym ciężarem, ze świadomością, jak źle postąpiliśmy i ile ludzi przez to cierpi. Tylko czy jest to możliwe?
Flint jest wziętym adwokatem, samotnym ojcem autystycznego Harrisona i przesadnie perfekcyjnym mężczyzną. Ze względu na syna oraz swoją przeszłość pilnuje, by każdy dzień przebiegał według ustalonego dawno temu harmonogramu. Nie ma w jego życiu miejsca na miłość ani… chaos, który zaczyna wprowadzać Ellen, która wynajmuje od niego lokal. Kobieta jest wiecznie szczęśliwa, nieustannie nuci, ma irytującą potrzebę naruszania jego przestrzeni osobistej i poprawiania mu krawata, koszuli i marynarki, a to jeszcze nie wszystko! Ellen jest muzykoterapeutką posiadającą hodowane szczury (tak Flint, popieram twoją niechęć do tych… eee… stworzeń!), a jej terapie są niesamowicie głośne, co przeszkadza mu w skupieniu się nad pracą. Chce dać jej wypowiedzenie najmu, ale nie jest to proste, gdy Harrison polubił tę zwariowaną kobietę.
Właśnie dlatego kocham muzykę. Sięga głębiej niż słowa. Rytm to tętno duszy. (str. 66)
Kiedy zobaczyłam w zapowiedziach książkę Pan Perfekcyjny, od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Mam już ją za sobą i muszę szczerze przyznać, że jest zupełnie inna, niż się spodziewałam, czego wcale nie uważam za jej minus. Tylko że przez to zupełnie nie wiem jakimi słowami ją opisać, o czym wspomnieć, a co ominąć, by za dużo nie zdradzić i jednocześnie przekonać was, jak wspaniała jest to powieść.
Jewel E. Ann zaskoczyła mnie pozytywnie tym, że nie oddała w ręce czytelników kolejnego romansu z oklepanymi schematami, a postarała się, by miał w sobie powiew świeżości. Pan Perfekcyjny posiada fabułę z wieloma wątkami sprawiającymi, że książka jest fascynująca, wciągająca, dająca do myślenia, zabawna, romantyczna i… bardzo bolesna. Już sam motyw tego, co w przeszłości zrobił Flint, jego zmagania z rodzicielstwem i poczuciem winy powodował, że mój umysł pracował na najwyższych obrotach, próbując dojść do tego, jak ja bym żyła z takimi przeżyciami. I szczerze? Nie dałabym chyba rady. Ale! Nie myślcie, że to jest jakiś dramat, bo już dawno nie miałam tak, by w jednej chwili czuć niesamowity ból w sercu, a po sekundzie płakać ze śmiechu lub wzdychać ze wzruszenia. W każdym zdaniu, na każdej stronie zawarte są emocje, a wydarzeń nie da się przewidzieć.
Co mogę napisać o postaciach? To chyba jeszcze trudniejsze niż stworzenie zarysu fabuły, bo każdy bohater zasługuje tu na chwilę uwagi. Ellen, która rozbraja swoim optymizmem, chociaż gdy poznałam jej historię, trudno było mi uwierzyć, że potrafi być taka radosna. No ale jest i wręcz tym zaraża. Uwielbiam ją. Flint, o którym już wspominałam, a nie chce zbyt dużo zdradzić. Jego życie… on sam… mogę się tylko domyślać, jak ciężko żyć z takim brzemieniem. Nie potrafiłam go ocenić, zdobył moje serce, bo jak nie lubić faceta, który tak mocno kocha i walczy? No i Harrison, autystyczny chłopak, który też zdobył moje serce, bawił do łez tym, że zawsze mówił co myśli bez względu na to, czy było to właściwe. Jest jeszcze babcia ze strony Ellen, która wprawdzie pojawia się pod koniec, ale dostarcza wielu wrażeń.
– Świat się czasami kończy i zapomina zabrać cię ze sobą. (str. 157)
Nie podejrzewałam, że Pan Perfekcyjny tak bardzo przypadnie mi do gustu, ale teraz wiem, że nie mogło być inaczej. Jewel E. Ann jak mało która autorka stworzyła niespotykane w literaturze historie ludzi oraz indywidualne charaktery, co sprawiło, że trudno było oderwać się od powieści, zżyłam się z bohaterami i wraz z nimi przeżywałam każdą sekundę ich życia. Ta książka tętni emocjami, ból miesza się z nadzieją, płacz ze śmiechem, zabawne sytuacje z poważnymi i romantycznymi. W trakcie czytania wielokrotnie śmiałam się do łez, gdy Ellen i Flint prowadzili swoje słowne potyczki lub doprowadzali do zabawnych sytuacji, ale też przełykałam gorzką pigułkę, jaką jest życie i rozmyślałam nad kolejami losu. Jestem zakochana w postaciach, humorze, emocjach, stylu, jakim pisze autorka… w całości. Oto jedna najlepszych powieści tego roku, do której jeszcze nie raz zajrzę.
Flint poruszył w pewnym momencie niebo i ziemię, by nie stracić wszystkiego, co kocha, a Pan Perfekcyjny wstrząsnął moim światem. Z całego serca żałuję, że nie potrafię opisać mojego zachwytu tym tytułem. Czytajcie. Warto. Naprawdę. Ręczę za to moimi wszystkimi książkami.
Najbardziej bolą utracone szanse. Jakbyśmy próbowali oddychać, choć wokół nie ma tlenu. (str. 284)
Autor: Jewel E. Ann
Tytuł: Pan Perfekcyjny
Wydawnictwo: Filia
Wydanie: I
Data wydania: 2018-09-12
Kategoria: romans
ISBN: 9788380755277
Liczba stron: 400
Ocena: 9/10