Pewnego pięknego letniego dnia porwałam się na Okularnika K. Bondy, przemilczę fakt iż całkowicie umknęło mi, że to drugi tom serii. Pełna nadziei zdobyłam Pochłaniacza i zabrałam się za czytanie, niestety bardzo szybko się poddałam – nie dałam rady przez niego przebrnąć. Po dość długiej przerwie zabrałam się za Okularnika (jak mus to mus…), ale czytanie wlekło mi się nie miłosiernie a mnogość wszystkiego i zbyt duża szczegółowość zniechęcały, dlatego z łatwością możecie sobie wyobrazić moją euforię gdy Agata (Chiyome) stwierdziła, że przeczyta te przerażające mnie tomiszcze… Zatem Panie i Panowie, zapraszam na łagodną wersję tego co ja bym zapewne napisała gdybym musiała zmęczyć ten… kryminał.
Od dziecka lubię
kryminały. Mama miała dość pokaźną kolekcję książek Chmielewskiej i parę
Christie. Można powiedzieć, ze na nich się wychowałam. Po latach uwielbieniem
zaczęłam darzyć fantastykę, ale po zagadki i zbrodnie będę sięgać już zawsze.
Większość książek pożyczam od Bujaczka, który inaczej niż biblioteka chętnie
pozycje wysyła jeśli jestem w pracy, pozwoli przetrzymać i co najważniejsze,
jest na bieżąco z nowościami. Dodam, ze we wrześniu mamy cynowe gody – dziesięć
lat znajomości. Gdy wpadłam do niej z książkami poprosiła i mnie o dużą
przysługę. Dużą, bo ponad 800 stron ma książka Katarzyny Bondy – Okularnik. Pomimo szczerych chęci
nie mogła przebrnąć przez nią. Zdziwiłam się trochę ponieważ zarówno ona jak i
ja nie przez takie księgi się przedzierałyśmy. Jeśli pisarz jest dobry to
grubość dzieło jest zaletą. Drugie zdziwienie przyszło, gdy przeczytałam opinie
na temat wcześniejszej powieści – Pochłaniacz. Czytelnicy są nią zachwyceni, zobaczyłam także
zwrot „polska królowa kryminału”. Dla mnie zawsze będzie to Chmielewska. Czy
Bonda zbliżyła się choć do tego poziomu?
kryminały. Mama miała dość pokaźną kolekcję książek Chmielewskiej i parę
Christie. Można powiedzieć, ze na nich się wychowałam. Po latach uwielbieniem
zaczęłam darzyć fantastykę, ale po zagadki i zbrodnie będę sięgać już zawsze.
Większość książek pożyczam od Bujaczka, który inaczej niż biblioteka chętnie
pozycje wysyła jeśli jestem w pracy, pozwoli przetrzymać i co najważniejsze,
jest na bieżąco z nowościami. Dodam, ze we wrześniu mamy cynowe gody – dziesięć
lat znajomości. Gdy wpadłam do niej z książkami poprosiła i mnie o dużą
przysługę. Dużą, bo ponad 800 stron ma książka Katarzyny Bondy – Okularnik. Pomimo szczerych chęci
nie mogła przebrnąć przez nią. Zdziwiłam się trochę ponieważ zarówno ona jak i
ja nie przez takie księgi się przedzierałyśmy. Jeśli pisarz jest dobry to
grubość dzieło jest zaletą. Drugie zdziwienie przyszło, gdy przeczytałam opinie
na temat wcześniejszej powieści – Pochłaniacz. Czytelnicy są nią zachwyceni, zobaczyłam także
zwrot „polska królowa kryminału”. Dla mnie zawsze będzie to Chmielewska. Czy
Bonda zbliżyła się choć do tego poziomu?
Zacznijmy od tego, że tych
dwóch autorek porównywać nie można. Każda pisze inaczej, inaczej wyglądają
zbrodnie a u Bondy dowcipu z lupą można by szukać. Domyślam się jednak, że taki
był zamysł. Może słówko o niej? Wiadomości zaczerpnęłam z portalu wikipedia.pl. Katarzyna Bonda
urodziła się w 1977 roku, żyła i kształciła się w Hajnówce, Od czasów
licealnych pisała artykuły do lokalnych gazet. W 2004 roku ukończyła
dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Pisała dla wielu czasopism, między
innymi dla: Super Expressu, Wprost, czy Kuriera Podlaskiego oraz telewizji. Uczy kreatywnego pisania,
założyła także swój portal dotyczący tej sztuki. Jest także scenarzystką.
Wprowadziła do polskiego kryminału postać psychologa policyjnego Huberta
Meyera. W Czterech żywiołach Saszy Załuskiej pojawia się nowa bohaterka – profilerka.
dwóch autorek porównywać nie można. Każda pisze inaczej, inaczej wyglądają
zbrodnie a u Bondy dowcipu z lupą można by szukać. Domyślam się jednak, że taki
był zamysł. Może słówko o niej? Wiadomości zaczerpnęłam z portalu wikipedia.pl. Katarzyna Bonda
urodziła się w 1977 roku, żyła i kształciła się w Hajnówce, Od czasów
licealnych pisała artykuły do lokalnych gazet. W 2004 roku ukończyła
dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Pisała dla wielu czasopism, między
innymi dla: Super Expressu, Wprost, czy Kuriera Podlaskiego oraz telewizji. Uczy kreatywnego pisania,
założyła także swój portal dotyczący tej sztuki. Jest także scenarzystką.
Wprowadziła do polskiego kryminału postać psychologa policyjnego Huberta
Meyera. W Czterech żywiołach Saszy Załuskiej pojawia się nowa bohaterka – profilerka.
Katarzyna Bonda podczas Warszawskich Targów Książki w 2015 r. |
Akcja tej części toczy się
w rodzinnej miejscowości autorki, aby wyjaśnić dlaczego bohaterka się tam
znalazła (dla przypomnienia powiem, ze mieszka w Gdańsku), muszę cofnąć się do
poprzedniej części, zdradzając odrobinę zakończenie. Sasza parę lat temu
pracowała w policji jako tajniaczka. Razem z zespołem próbowali złapać Czerwonego
Pająka, psychopatycznego
mordercę, zabijał prostytutki a ich ciała pozorował na obrazy. Załuska, mająca
wtedy problem z alkoholem wdała się w romans z głównym podejrzanym (wtedy
została poczęta jej córka). Podczas próby zatrzymania Łukasz (bo tak ma na imię
“ukochany”) podpalił mieszkanie w którym zginął. Sasza wmówiła
wszystkim, że podejrzany ją porwał i zgwałcił, złożyła wymówienie, poddała się
terapii, podczas której rzuciła alkohol, wyjechała do Anglii, gdzie studiowała.
Pod koniec poprzedniej części zastanawiała się czy zostać w kraju, czy wracać
na uczelnie. Po tym jak dowiedziała się, że Łukasz żyje i szuka ją oraz jej
córkę podjęła decyzję. A co zrobi matka gdy psychopata szuka ją i dziecko?
Zostaje w kraju, wstępuje do „firmy” i sama szuka zwyrodnialca. W
porządku…
w rodzinnej miejscowości autorki, aby wyjaśnić dlaczego bohaterka się tam
znalazła (dla przypomnienia powiem, ze mieszka w Gdańsku), muszę cofnąć się do
poprzedniej części, zdradzając odrobinę zakończenie. Sasza parę lat temu
pracowała w policji jako tajniaczka. Razem z zespołem próbowali złapać Czerwonego
Pająka, psychopatycznego
mordercę, zabijał prostytutki a ich ciała pozorował na obrazy. Załuska, mająca
wtedy problem z alkoholem wdała się w romans z głównym podejrzanym (wtedy
została poczęta jej córka). Podczas próby zatrzymania Łukasz (bo tak ma na imię
“ukochany”) podpalił mieszkanie w którym zginął. Sasza wmówiła
wszystkim, że podejrzany ją porwał i zgwałcił, złożyła wymówienie, poddała się
terapii, podczas której rzuciła alkohol, wyjechała do Anglii, gdzie studiowała.
Pod koniec poprzedniej części zastanawiała się czy zostać w kraju, czy wracać
na uczelnie. Po tym jak dowiedziała się, że Łukasz żyje i szuka ją oraz jej
córkę podjęła decyzję. A co zrobi matka gdy psychopata szuka ją i dziecko?
Zostaje w kraju, wstępuje do „firmy” i sama szuka zwyrodnialca. W
porządku…
Wracając do fabuły, to na
spotkanie z dyrektorem ośrodka hospitalizującego podejrzanego się spóźniła a
sam “obiekt zainteresowania” wyszedł. Nie zostały mu postawione
zarzuty, sprawę wyciszono i mógł opuścić obiekt. Ponieważ Saszy skradziono
dokumenty, została odtransportowana na miejscową komendę policji, gdzie
usiłowano ustalić czy jest tym za kogo się podaje. Całkiem przypadkiem mają
parę nierozwiązanych morderstw. Ponieważ ktoś wysyła czaszki trzeba sprawą się
zająć. Cała miejscowość szykuje się do ślubu miejscowego bogacza z młodą
dziewczyną. Ów pan wcale-nie-młody jest podejrzany o zabójstwa żon, których
ciał nigdy nie odnaleziono. Policjanci podejrzewają związek między czaszkami a
zaginięciami kobiet.
spotkanie z dyrektorem ośrodka hospitalizującego podejrzanego się spóźniła a
sam “obiekt zainteresowania” wyszedł. Nie zostały mu postawione
zarzuty, sprawę wyciszono i mógł opuścić obiekt. Ponieważ Saszy skradziono
dokumenty, została odtransportowana na miejscową komendę policji, gdzie
usiłowano ustalić czy jest tym za kogo się podaje. Całkiem przypadkiem mają
parę nierozwiązanych morderstw. Ponieważ ktoś wysyła czaszki trzeba sprawą się
zająć. Cała miejscowość szykuje się do ślubu miejscowego bogacza z młodą
dziewczyną. Ów pan wcale-nie-młody jest podejrzany o zabójstwa żon, których
ciał nigdy nie odnaleziono. Policjanci podejrzewają związek między czaszkami a
zaginięciami kobiet.
Bohaterki nie polubiłam od
pierwszego wejrzenia. Była alkoholiczka, z czarną plamą w przeszłości, samotny
wilk… Nie znoszę tego typu bohaterów. Jakby dobry śledczy musiał mieć
skrzywioną psychikę. Jednak dałam szansę powieści, skoro twórczość Bondy jest
wychwalana w opiniach oraz recenzjach to coś musi być na rzeczy. Otóż nie. Nic
nie jest. Gorszego kryminału nie czytałam nigdy. A naczytałam się w swoim życiu
sporo. I nie zawinił warsztat autorki. Bonda ma lekkie pióro, Okularnika czyta się łatwo, szybko.
Mi starczyło dziesięć godzin aby przebrnąć przez około 840 stron. Mam wrażenie,
że ona nie miała konkretnego pomysłu na tę sprawę i zatuszowała to gadulstwem.
Każdy bohater ma swoje miejsce w książce. Ja rozumiem biografie kluczowych
bohaterów, ale życiorys kobiety, która wynajęła pokój Łukaszowi (i na tym
kończy się jej rola)? Serio? Do tego za dużo chciała w książce zmieścić: mord
białoruskich cywili, nienawiść na tle pochodzenia, ruchy narodowościowe,
homoseksualny gwałt, prostytucja, SB. Zbyt wiele historii życia, zbyt wiele
morderstw i spisek jako wisienka na torcie. Sama zbrodnia tak się zgubiła w tym
wszystkim, ze właściwie do końca nie wiem które morderstwo było na tapecie.
Najbardziej zaś zirytował mnie fakt, że nie widziałam procesu myślowego
bohaterki. O szczegółach dowiadywałam się z historii bohaterów a i tak na końcu
Sasza wyciągnęła wnioski jak królika z kapelusza. Co ciekawe nie doszła do
rozwiązania sprawy. Coś tam wiedziała, ale nie to, co się wydarzyło na końcu i
o nie tej sprawie co potrzeba. Aby o tym powiedzieć musiałabym zdradzić koniec,
który totalnie jest dla mnie niejasny. Niby wiemy kto i dlaczego zabił, ale to
wszystko nie ma żadnego powiązania z poprzednimi historiami. A już na pewno nic
nie miał wspólnego z tytułem opowieści. Za to druga sprawa tak. Po co dwie
sprawy w jednej książce? Przez to rozmycie książka jest po prostu nudna. Nie ma
punktu zaczepienia, nic nie przykuwa uwagi. Nie myślałam „co będzie dalej”, ale
„jaką historię za chwile przeczytam”. Bondzie dziękuję za współprace. Może
wcześniejsze powieści były lepsze, ale nie mam ochoty o tym się przekonać.
2/10. Bonda, królową kryminału? Absolutnie.
pierwszego wejrzenia. Była alkoholiczka, z czarną plamą w przeszłości, samotny
wilk… Nie znoszę tego typu bohaterów. Jakby dobry śledczy musiał mieć
skrzywioną psychikę. Jednak dałam szansę powieści, skoro twórczość Bondy jest
wychwalana w opiniach oraz recenzjach to coś musi być na rzeczy. Otóż nie. Nic
nie jest. Gorszego kryminału nie czytałam nigdy. A naczytałam się w swoim życiu
sporo. I nie zawinił warsztat autorki. Bonda ma lekkie pióro, Okularnika czyta się łatwo, szybko.
Mi starczyło dziesięć godzin aby przebrnąć przez około 840 stron. Mam wrażenie,
że ona nie miała konkretnego pomysłu na tę sprawę i zatuszowała to gadulstwem.
Każdy bohater ma swoje miejsce w książce. Ja rozumiem biografie kluczowych
bohaterów, ale życiorys kobiety, która wynajęła pokój Łukaszowi (i na tym
kończy się jej rola)? Serio? Do tego za dużo chciała w książce zmieścić: mord
białoruskich cywili, nienawiść na tle pochodzenia, ruchy narodowościowe,
homoseksualny gwałt, prostytucja, SB. Zbyt wiele historii życia, zbyt wiele
morderstw i spisek jako wisienka na torcie. Sama zbrodnia tak się zgubiła w tym
wszystkim, ze właściwie do końca nie wiem które morderstwo było na tapecie.
Najbardziej zaś zirytował mnie fakt, że nie widziałam procesu myślowego
bohaterki. O szczegółach dowiadywałam się z historii bohaterów a i tak na końcu
Sasza wyciągnęła wnioski jak królika z kapelusza. Co ciekawe nie doszła do
rozwiązania sprawy. Coś tam wiedziała, ale nie to, co się wydarzyło na końcu i
o nie tej sprawie co potrzeba. Aby o tym powiedzieć musiałabym zdradzić koniec,
który totalnie jest dla mnie niejasny. Niby wiemy kto i dlaczego zabił, ale to
wszystko nie ma żadnego powiązania z poprzednimi historiami. A już na pewno nic
nie miał wspólnego z tytułem opowieści. Za to druga sprawa tak. Po co dwie
sprawy w jednej książce? Przez to rozmycie książka jest po prostu nudna. Nie ma
punktu zaczepienia, nic nie przykuwa uwagi. Nie myślałam „co będzie dalej”, ale
„jaką historię za chwile przeczytam”. Bondzie dziękuję za współprace. Może
wcześniejsze powieści były lepsze, ale nie mam ochoty o tym się przekonać.
2/10. Bonda, królową kryminału? Absolutnie.
Za parę dni pokaże się
opinia dotycząca Pochłaniacza. Zapraszam.
opinia dotycząca Pochłaniacza. Zapraszam.
Chiyome
Autor: Katarzyna Bonda
Tytuł: Okularnik
Data wydania: 2015-05-20
Kategoria: kryminał
ISBN: 9788377589809
Liczba stron: 848
Kupisz w: Empik
Cztery żywioły
Saszy Załuskiej:
Saszy Załuskiej:
Pochłaniacz | Okularnik | Lampiony | Czerwony
pająk
pająk
Czytałam ,,Pochłaniacza" i mi bardzo się podobało. Ja właśnie lubię taką dokładność i szczegółowość w książce 🙂
Moje-ukochane-czytadelka
Ile ludzi tyle opinii 🙂
Noo, że tak powiem, to chyba pierwsza opinia, gdzie Bonda jest krytykowana 😀 ale jak mówią musi być w końcu kiedyś "ten pierwszy raz" 😀
Na lc poczytałam parę opini, wg których czytelnicy sa rozczarowani najnowszą powieścią.
I o to spotykam się z pierwszą negatywną recenzją. Również uwielbiam kryminały i to uwielbienie do nich zapoczątkowało całą moją przygodę czytelniczą. Książki Pani Bondy bardzo chętnie w przyszłości tak czy siak przeczytać, może tylko po to, aby potwierdzić lub nie Twoje zdanie 🙂
Pozdrawiam! Insane z http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/
Polecam spróbować. Może Tobie przypadnie do gustu.
Nie jestem wielką fanka kryminałów, ale wszędzie widzę tylko zachwyty nad Bondą i jej twórczością. Dobrze przeczytać odmienną recenzję.
Za dużo cukru tez nie dobrze 🙂
Przyznam, że dopiero zaczynam przygodę z powieściami Bondy – dopiero co zaczęłam jej starszą powieść pt. "Dziewiąta runa" (wcześniej książka ta ukazała się pod tytułem "Sprawa Niny Frank"). Dla mnie również intrygującym jest nadane jej miano, tym bardziej chce się przekonać jak wysoko w mojej klasyfikacji współczesnych pisarzy kryminalnych się uplasuje. Twoja negatywna recenzja wzbudza wiele emocji, zwłaszcza, że dotąd czytywałam same zachwyty nad twórczością Bondy. Którąś z nowszych publikacji autorki zdecydowanie przeczytam, by mieć porównanie z prozą wcześniejszą.
Dla mnie polską królową zostaje Chmielewska 🙂
Rzadko zdarza się, aby ktoś wystawił królowej polskiego kryminału negatywną opinię. Do tej pory czułam się osamotniona, ponieważ po przeczytaniu "Tylko martwi nie kłamią" zraziłam się do tej autorki na tyle, że nawet nie sięgnęłam po słynnego "Pochłaniacza" czy "Okularnika". Cieszę się, że nie jestem sama, ponieważ czułam się jak dziwoląg 🙂
Powiem, że nad "Pochłaniaczem" czytelnicy się rozpływali, Nad "Okularnikiem" juz mnie. Czytałam opinie jakoby zepsuła tą powieścią serię. Choć to prawda więcej jest pozytywnych recenzji.
Współczuję tych mąk. 😉 Ale może kiedyś książka Ci się spodoba i sama przeczytasz, ja mam na serię ochotę, ale tomiszcza grube, więc trzeba mieć trochę czasu. 😉
Pozdrawiam.
PS. Recenzja bardzo rzetelna, mimo uwag i tak nie straciłam ochoty na lekturę książki, szkoda gadulstwa autorki, ale ogólny zarys sprawy mnie ciekawi. 😉
Dziękuję za opinię:) Może Tobie twórczość Bondy przypadnie do gustu 🙂
Bardzo zawiodłam się na Pochłaniaczu… Nie tego się spodziewałam po tych szumnych pochwałach dla twórczości autorki.
Właśnie ja też. Zdziwiłam się, ze tyle ochów i achów a Bujaczek nie dala rady przeczytać. Przecież to weteranka!
Kurczę, chciałam przeczytać ale teraz nie wiem czy to zrobię 🙁
Możesz spróbować i pożyczyć od kogoś. Nie dowiesz się, czy się Tobie podoba, dopóki nie przeczytasz.
Nie czytałam żadnego jej kryminału, ale czytałam poradnik jak pisać, którym mnie do siebie zniechęciła (bo nie dość, że zrzyna od teoretyków literatury, to jeszcze ciągle się przechwala). A w temacie królowych – ponoć prawdziwa królowa jest tylko jedna. I chociaż Chmielewska też mnie nie kupiła (czytałam jej Klin i nie wspominam najlepiej), na historii literatury tą ją nazywają królową polskiego kryminału, o Bondzie nikt nie mówi. Więc nadanie jej takiego miana przez speców od marketingu wiele nie znaczy. Może czytelnicy to kupią, ale historycy literatury już niekoniecznie.
Możliwe, że to spece od marketingu ją tak nazwali. Ja widziałam stwierdzenie "polska królowa kryminału" w paru opiniach na lc. Z drugiej strony moim zdaniem ma zbyt maly dorobek aby rzucać takimi okresleniami. Jeśli utrzyma się na rynku kilkanaście lat to wtedy można coś takiego powiedzieć. Podręcznika nie czytałam i nie mam zamiaru, ale dzięki za ostrzeżenie na przyszłość.
Huh. Na początek: współczuję ci Bujaczku, że nie przebrnęłaś przez tą książkę. Bo skoro ty sobie odpuściłaś to wierzę, że naprawdę to musiało być nieprawdopodobnie trudne. Czytanie, w sensie. 🙁
Co do recenzji zaś – dzięki za ostrzeżenie. Nigdy nie planowałam tej serii, nie planowałam zapoznawać się z jakąkolwiek książką tej autorki – bo kryminał to nie mój gatunek, a jeśli w dodatku trafia się taka cegła.. Nie dziękuję. Natomiast teraz już przynajmniej mam odniesienie czemu ten mój zmysł czytelniczy, ostrzega mnie przed tą pozycją ^^
Pozdrawiam,
Sherry
Powiem szczerze, że nie spotkałam się z taką cegłą-kryminałem. Już z góry wiadomo, ze to nie będzie prosta, typowa sprawa. Mam wrażenie, że autorka z tą książką nie "szła" na jakość, ale na ilość. Koniecznie chciała połączyć z wątkiem kryminalnym historię swojego miasta i rodziny, ale jej nie wyszło
No to się zdziwiłam! Tyle osób poleca i poleca, a tu proszę 😀 Aż mój zapał ostygł.
Bookeaterreality
Nie ma książki która podoba się wszystkim. Jeśli taką znajdziesz, znaczy, ze opinie są ustawione 🙂
Oj, a u mnie na półce leży Pochłaniacz i właśnie niedługo się za niego zabieram. Mam nadzieję, że mi przypadnie do gustu, bo równie jak Ty, czytałam dużo pozytywnych opinii. Ale tak jak napisałaś w jednym z komentarzy, ile ludzi tyle opinii 🙂
No to życzę Ci aby się spodobał 🙂
Mam w planach książki Bondy, ale pewnie sięgnę po nie jak trochę zmniejszy się szum wokół tej pisarki 🙂
Także nie lubię czytać bardzo popularnych książek w szczycie popularności. Mam wrażenie, że szum i głośne zachwyty przesłonią mi obraz tej pozycji i zafałszują moja opinię.
Nie ma co porównywać do Chmielewskiej. Sama piszesz, kobiety są inne i inaczej piszą. A mimo to wydaje mi się, że w Twojej ocenie wpycha się Twój ideał Chmielewska i dlatego nie podoba Ci się książka Bondy. Trochę za surowo oceniłaś książkę 😉
Odniosłam się do określania o królowej tylko. Nie porownuje tych dwóch autorek bo się nawet nie da. Czytałam wiele kryminałów nie tylko Chmielewską i dla mnie nie było nic gorszego niż "Okularnik". Czy surowo, czy nie? Czy ja wiem? Oceniłam szczerze.
"Okularnika" nie czytałam, natomiast "Okularnik" podobał mi się, choć wolałabym bardziej koncentrację na śledztwie niż na warstwie obyczajowej.
Twórczość Joanny Chmielewskiej bardzo lubię, ale książek tej autorki chyba raczej nie będę poznawać 🙂
Jeszcze nie czytałam, ale do tej pory słyszałam wiele dobrego. Może kiedyś sama się przekonam czy warto ?
Pozdrawiam Justyna z książkomiłościmoja.blogspot
Ulala aż tak źle? Ja nie czytałam jeszcze nic autorstwa pani Bondy, ale strasznie napaliłam się na "Pochłaniacza", jednak po tej recenzji "Okularnika" mój entuzjazm osłabł, osobiście uwielbiam obszerne tomiska, bo można spędzić z lekturą więcej czasu, ale tylko pod warunkiem, że jest to czas przyjemnie spędzony, męczyć się na siłę na pewno nie będę;)
http://www.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Pochłaniacza czytałam i nie był zły. Faktycznie, trochę za dużo niepotrzebnej treści, przeciągania. Ale czytało się szybko i przyjemnie. Okularnika też mam w planach i zobaczę czy nasze zgodzę się z Twoja opinią 🙂
Pozdrawiam 🙂 http://biegiemdoksiazki.blogspot.com/
O nie.. a ja właśnie kupiłam tę książkę ;] Dobrze jednak, że szybko się ją czyta 🙂
A te ciastka tak się patrzą…. 😉
A te ciastka tak się patrzą…. 😉
No wreszcie ktoś, komu Pani Bonda nie przypadła do gustu. Została okrzyknięta Polską Królową Kryminału, ale ja bym się chwilę nad tym zastanowiła… Widziałam Panią Bondę na warszawskich Targach, gdy żegnała każdego swojego czytelnika przeciągłym "Ciao", jakby władza całkiej jej uderzyła do głowy. Ja chyba podziękuję za lekturę, choć nie przeczę, że niektórych może wciągnąć 🙂
Właśnie skończyłam "Okularnika" i jestem tak zawiedziona… Naprawdę podchodziłam do tej książki z sympatią, z nadzieją na solidną rozrywkę, a doznałam takiego rozczarowania – wszystko zaczyna się fajnie, ale im dalej w las, tym mniej mnie obchodzi kto zabija i dlaczego – żadnej psychologii, nie sposób utożsamiać się z postaciami które są zresztą nazbyt chwiejne – Romanowska raz chce rozbijać układ i wspierać Saszę, za chwilę chce czerpać z układu korzyści. Ponadto masa wątków, z których nic nie wynika, np. człowiek od rekonstrukcji czaszek dowiaduje się, że odnaleziona czaszka należy do zaginionego księdza – hurra, udało się i więcej o tym ani słowa. No i kto w końcu próbował odgryźć ramię pracownicy pizzerii? Określenie, które najlepiej pasuje do książek Bondy i które wielokrotnie się w recenzjach powtarza – przekombinowana.
Masz rację, ta książka jest przekombinowana, przez co sie rozmywa. Jak jest za dużo wszystkiego to nie ma nic zaskakującego, ciekawego, przykuwającego uwagę. Twój post idealnie podsumowuje tę ksiązkę.