No to nadeszła kolej na następny konkurs. Tym razem do wygrania jest jeden egzemplarz “Bezpiecznie jak w domu” Simone Van Der Vlugt. Książka jest bardzo ciekawa, do zadania konkursowego przytoczę skrócony opis fabuły, dzięki niemu będziecie mogli odpowiedzieć na pytanie 😉
“Lisa i jej pięcioletnia córka Anouk mieszkają
na uboczu, pewnego dnia wieszając pranie kobieta zauważa mężczyznę.
Instynktownie wyczuwa zagrożenie i zaczyna uciekać do domu, udaje jej się
dobiec i nawet zamknąć drzwi, ale niestety zanim zdąży je zakluczyć nieznajomy
wpada do mieszkania i rzuca się na jedzenie leżące na stole. Lisa wie, że jest
on niebezpieczny i wraz z dzieckiem podejmuje próby ucieczki, gdy kończą się
niepowodzeniem zaczyna zdobywać sympatię włamywacza licząc na cud, że ktoś ich
uratuje. W tym samym czasie Senta, która jest dziennikarką, gubi się w
okolicach zamieszkania przetrzymywanej. Udaje się do niej aby zapytać o drogę.
Kiedy niezauważona przez napastnika orientuje się w sytuacji szybko ucieka i
odjeżdża… Kim jest człowiek burzący spokój Lisy i czy kobieta, która
bezwłasnowolnie staje się świadkiem zawiadomi odpowiednie władze?”
na uboczu, pewnego dnia wieszając pranie kobieta zauważa mężczyznę.
Instynktownie wyczuwa zagrożenie i zaczyna uciekać do domu, udaje jej się
dobiec i nawet zamknąć drzwi, ale niestety zanim zdąży je zakluczyć nieznajomy
wpada do mieszkania i rzuca się na jedzenie leżące na stole. Lisa wie, że jest
on niebezpieczny i wraz z dzieckiem podejmuje próby ucieczki, gdy kończą się
niepowodzeniem zaczyna zdobywać sympatię włamywacza licząc na cud, że ktoś ich
uratuje. W tym samym czasie Senta, która jest dziennikarką, gubi się w
okolicach zamieszkania przetrzymywanej. Udaje się do niej aby zapytać o drogę.
Kiedy niezauważona przez napastnika orientuje się w sytuacji szybko ucieka i
odjeżdża… Kim jest człowiek burzący spokój Lisy i czy kobieta, która
bezwłasnowolnie staje się świadkiem zawiadomi odpowiednie władze?”
Regulamin:
- Organizatorem konkursu jest autorka bloga “Zapatrzona w książki“.
- Konkurs trwa od 06.05.2014
r. do 31.05.2014 r. (do godziny 23.59). - Wyniki zostaną ogłoszone na blogu do dziesięciu dni roboczych od
zakończenia konkursu. - Zwycięzca jest zobowiązany wysłać maila z danymi adresowymi na
adres konkursyb@o2.pl w ciągu trzech dni od momentu ogłoszenia wyników. Po
tym terminie nastąpi wybór nowego zwycięzcy. - Sponsorem nagród jest Wydawnictwo Feeria.
6. Zadanie: A Ty co byś zrobił/a na miejscu Lisy?
- Odpowiedzi wraz z adresem E-mail należy
pozostawić w komentarzu wyłącznie pod tym postem. - W konkursie mogą wziąć udział jedynie osoby posiadające adres
korespondencyjny w Polsce. - Do zdobycia jest jeden egzemplarz książki, której fundatorem jest
wymienione wyżej wydawnictwo, a wartość nagrody jest równoznaczna z kwotą
znajdującą się na jej okładce. - Zwycięzcami konkursu zostanie osoba, której wypowiedz najbardziej
przypadnie do gustu autorce bloga “Zapatrzona w książki”. - Prawo do składania reklamacji w zakresie niezgodności
przeprowadzenia konkursu z Regulaminem, służy każdemu uczestnikowi w ciągu
trzech dni od daty wyłonienia jego laureatów. Należy je zgłaszać w formie
e-maila na adres: konkursyb@o2.pl
Oto banerek konkursowy dla chętnych do udostępnienia informacji
Powodzenia!
Książkę mam. Naprawdę świetna, więc zachęcam do wzięcia udziału w konkursie.
Popieram 😉
Tak szczerze? Pewnie też pokazałabym stoicki spokój, a oddalając się od mieszkania zadzwoniła do odpowiednich władz. Nie mając takich uzdolnień jak walki wręcz lub czarującej gadki, nie dałabym rady postąpić inaczej jak wyżej. W każdym razie nie przeszłabym obojętnie i jakiś krok poczyniła.
Bardzo chciałam tę książkę, ale widocznie były braki na magazynie i nie dostałam. Chętnie przygarnę.
summer21@interia.pl
AAA…napisałabym co bym zrobiła na miejscu dziennikarki… a na miejscu Lisy? To jeszcze trudniejsze. Ale przede wszystkim spokój. Nie wiem jak daleko byłabym w stanie się posunąć. W zależności od sytuacji. Tylko my matki w obliczu zagrożenia walczymy o dziecko jak lwice i czasem ułamki sekundy potrafią to pokazać. Nie wdawałabym się w konflikt z kimś, kto na samym początku rzuca się na jedzenie. Nawiązanie wspólnego języka jest dobrym wyjściem. Czy na pewno ten zdesperowany człowiek jest tak groźny? Trzeba się mieć na baczności, okazać spokój a w głowie obmyślać plan ucieczki w razie niebezpieczeństwa. Po pierwsze samochód, o ile nie wpadnie na to nasz bandzior. A przede wszystkim samotna kobieta z dzieckiem na odludziu – czy na pewno to byłabym ja? Nie szukałabym takiego miejsca do zamieszkania…
Skoro nieznajomy tak bardzo lubi jedzenie, to ja na miejscu Lisy upiekłabym mu babeczki. A gdybym przez przypadek dodała tam coś, czego nie powinnam… no nie każdy jest dobrym kucharzem, czyż nie? c;
psychicznychaos@onet.pl
Polecam udział w konkursie! Książka jest świetna!
Ps. Kiedy zmieniłaś nagłówek? 🙂 Jest cudowny!!!!
A w weekend 😉 Blog przeszedł całkowitą zmianę, ciesze się, że podoba się innym 😉
a mogłabyś mi zrobić jakiś ładny tzn nagłówek?
Kurczę, intrygujące. Muszę pomyśleć nad ewentualną odpowiedzią… 😉
Myśl, myśl! Warto 😉
woojteek@onet.eu
Na pierwszy rzut oka wydawał się normalnym, trochę zaniedbanym facetem, który ma rodzinę i ciężką pracę, przez którą właśnie sprawiał wrażenie lekko zmęczonego… Ach, te cholerne, diabelskie zmyłki męskiego rodu! Mina tępego dziecka, zachowanie małpy… O ucieczce ani myśleć… Stał jak Cerber przy drzwiach wejściowych i patrzył spode łba, śliniąc się jak wściekły pies… "Co ja, do jasnej cholery, mam zrobić?" pomyślałam… Fakt, pierwszego dnia rzucił się na jedzenie, jeżeli można nazwać jedzeniem resztki obiadu… Myśl: ugotuj coś dobrego… Realizacja: dalej je jak świnia… "Cóż zrobić?" znowu pytam… Śledzi nas wzrokiem, dziecko się boi, chodzi za nami i nie spuszcza nas z oczu… Plan z wyjściem przez okno też się nie udał… A może trzeba z nim jak ze szczeniaczkiem? Pogłaskać, podrapać, wykąpać i bawić się… FUJ! Nawet o tym nie myślę! Wiadomo, kiedy się mył? A może ma jeszcze pchły? W końcu stał w kuchni, znowu jadł… Cóż to za nienapasiona świnia! Szybko pobiegłam do telefonu stacjonarnego i wykręciłam numer… Proszę, mamo, odbierz… I poczułam szybki oddech na karku… Odwróciłam głowę, on znów na mnie warczał… Wziął telefon i roztrzaskał go o ścianę… Cholera! Być więźniem we własnym domu! Co za licho! Co robić… Co robić! Jej, wiedział, że chcę się kontaktować, co za głupia- mądra małpa! Proszę, niech się ktoś zjawi, niech ktoś mnie uwolni jak księżniczkę od złego potwora … Nie, on nie zasługiwał na miano potwora… raczej głupiej mały… No dobra, niech zostanie małpa… Niech ktoś mnie uwolni jak księżniczkę od złej małpy… Złej, brudnej, cuchnącej i głupiej małpy … Mogę tylko i wyłącznie liczyć na cud!
wow-brzmi jak zwycięzka odpowiedź
Po prostu dosłownie wszedłem w skórę tej kobiety 🙂
No cóż, mając świadomość, że w obliczu zagrożenia wpadam w panikę, przydałaby mi się krótka medytacja, do której zaprosiłabym oczywiście i bandytę (niech się chłopina nieco wyluzuje). A co w medytacji jest najważniejsze? Oddech! A skoro już o oddychaniu mowa, to może zaproponuję coś na ząb…jak nic pasuję mi płucka w pięciu smakach 😉 Danie proste i szybkie, mocno doprawione i pobudzające zmysły…
Potrzebne są:
– 2 kurze płucka (to jak zostaną „zdobyte” niech pozostanie osnute tajemnicą 😉 )
– łyżka śmietany 18% (na pewno jakaś wiejska gospodyni użyczy jej po dobroci, zwłaszcza jak wyślę po nią pana bandytę)
– 2 łyżki oliwy z oliwek (można ją samemu wycisnąć, jeśli ma się nadmiar siły w rękach)
– pół łyżeczki miodu (kto odważny zacznie batalie z latającymi bestiami z żądłami?)
– odrobina pasty węgierskiej (przy okazji wycieczka na Węgry w pakiecie 😉 )
– sok z połowy cytryny (ponowne wyzwanie dla nie-wyżytych ściskaczy)
– troszkę brandy i czerwonego octu winnego (resztę można wypić ;D)
– odrobina bulionu
– cebula (Don’t cry, baby!)
– posiekana natka pietruszki (dla miłośnika noży!)
– przyprawy: kurkuma, ostra papryka, gałka muszkatołowa, sól, pieprz, maggi, czosnek
Przebieg akcji:
Gotujemy bulion na tych małych niewinnych płuckach. Dodajemy opieczoną na wolnym ogniu cebulę (od razu mi się kojarzy z torturami :O) i czosnek (nie ma to jak walka na świeżość oddechów 😀 ). Do miski wkładamy ugotowane płucka i wszystkie pozostałe składniki i ugniatamy widelcem, aż z „ofiary” powstanie aksamitna masa…Smacznego!
Tak uraczonego "gościa" zdzieliłabym wałkiem lub patelnią w łeb…i w nogi!
😉
edyta.cha@wp.pl