„(…) nie wiem jak inni bezdomni (…) ja
po prostu chciałam, by mną gardzono. Za to, co zrobiłam. Zasłużyłam na pogardę.
Na nienawiść. I chciałam ją otrzymywać. Rozumiesz kocie? Potrzebowałam kary.
Karałam się więc.”*
po prostu chciałam, by mną gardzono. Za to, co zrobiłam. Zasłużyłam na pogardę.
Na nienawiść. I chciałam ją otrzymywać. Rozumiesz kocie? Potrzebowałam kary.
Karałam się więc.”*
Bardzo
łatwo jest ocenić człowieka po tym co się o nim słyszy i jak się go widzi.
Prawdą jednak jest, że często jego historia, to co uczynił ma drugie podłoże o
którym nie wiemy, a z które z pewnością zmieniło by nasze zdanie. Każdy ma swój
krzyż, który musi nieść, ale nie zawsze jest on sprawiedliwy względem osoby. Niestety
wolimy wystawić opinię nie znając prawdy, skreślić człowieka i zepchnąć go poza
margines społeczny. Pamiętajmy jednak, że każdego z nas może spotkać coś
podobnego i nie chcielibyśmy być tak potraktowani.
łatwo jest ocenić człowieka po tym co się o nim słyszy i jak się go widzi.
Prawdą jednak jest, że często jego historia, to co uczynił ma drugie podłoże o
którym nie wiemy, a z które z pewnością zmieniło by nasze zdanie. Każdy ma swój
krzyż, który musi nieść, ale nie zawsze jest on sprawiedliwy względem osoby. Niestety
wolimy wystawić opinię nie znając prawdy, skreślić człowieka i zepchnąć go poza
margines społeczny. Pamiętajmy jednak, że każdego z nas może spotkać coś
podobnego i nie chcielibyśmy być tak potraktowani.
Kingę
poznajemy w Wigilię, zamyka się w śmietniku z garścią tabletek i butelką wódki.
To właśnie dziś postanowiła skończyć z swoim życiem, na które według niej, nie
zasługuje. Gdy połyka część tabletek i popija solidnie alkoholem traci powoli
świadomość, ale nagle orientuje się, że nie jest sama. Jest z nią kot, którego
nieświadomie ze sobą zamknęła. Resztkami sił próbuje go wypuścić by nie umarł
wraz z nią, ale za nim jej się to udaje drzwi otwierają się od zewnątrz i staje
w nich kobieta, Aśka, która jest dziennikarką. Gdy zauważa Kingę z
niezrozumiałych dla siebie powodów zaprasza Bezdomną do domu. Jakiś czas
później dociera do niej, że Kinga może dać jej materiał na artykuł życia. Nie
wie jednak jeszcze, że kobieta ją zna i jak straszną historie w sobie skrywa.
Czy Kinga otworzy się przed dziennikarką i opowie czemu stała się Bezdomną? Czy
jest dla niej szansa na powrót do normalnego życia?
poznajemy w Wigilię, zamyka się w śmietniku z garścią tabletek i butelką wódki.
To właśnie dziś postanowiła skończyć z swoim życiem, na które według niej, nie
zasługuje. Gdy połyka część tabletek i popija solidnie alkoholem traci powoli
świadomość, ale nagle orientuje się, że nie jest sama. Jest z nią kot, którego
nieświadomie ze sobą zamknęła. Resztkami sił próbuje go wypuścić by nie umarł
wraz z nią, ale za nim jej się to udaje drzwi otwierają się od zewnątrz i staje
w nich kobieta, Aśka, która jest dziennikarką. Gdy zauważa Kingę z
niezrozumiałych dla siebie powodów zaprasza Bezdomną do domu. Jakiś czas
później dociera do niej, że Kinga może dać jej materiał na artykuł życia. Nie
wie jednak jeszcze, że kobieta ją zna i jak straszną historie w sobie skrywa.
Czy Kinga otworzy się przed dziennikarką i opowie czemu stała się Bezdomną? Czy
jest dla niej szansa na powrót do normalnego życia?
Z
twórczością Katarzyny Michalak mam do czynienia już od jakiegoś czasu.
Zapoznałam się z większością jej dzieł i z miejsca pokochałam jej styl pisania
oraz historie, które tworzy. Wywołuję masę skrajnych emocji, nie wielu pisarzy
potrafi sprawić, że śmieję się i płaczę jednocześnie, a jej się to udaje. Pisze
książki lekkie i przyjemne, ale również poruszające tematy trudne i
poruszające. Co prawda ostatnie dwie publikacje trochę mnie zawiodły, ale po
jej najnowszą książkę MUSIAŁAM sięgnąć. Czy „Bezdomna” okazała się być taką
powieścią do jakich przyzwyczaiła nas polska powieściopisarka?
twórczością Katarzyny Michalak mam do czynienia już od jakiegoś czasu.
Zapoznałam się z większością jej dzieł i z miejsca pokochałam jej styl pisania
oraz historie, które tworzy. Wywołuję masę skrajnych emocji, nie wielu pisarzy
potrafi sprawić, że śmieję się i płaczę jednocześnie, a jej się to udaje. Pisze
książki lekkie i przyjemne, ale również poruszające tematy trudne i
poruszające. Co prawda ostatnie dwie publikacje trochę mnie zawiodły, ale po
jej najnowszą książkę MUSIAŁAM sięgnąć. Czy „Bezdomna” okazała się być taką
powieścią do jakich przyzwyczaiła nas polska powieściopisarka?
Patrząc
na sam tytuł od razu nasuwa się myśl o czym będzie dana publikacja. Bezdomność.
Wiele osób widząc człowieka w łachmanach, brudnego, niosącego ze sobą cały swój
dobytek, od razu skreśla. Traktuje się takich ludzi z pogardą, czasem nawet i
nienawiścią, przechodzi się obok nich jakby nie istnieli, z obawą aby tylko
czymś się nie zarazić tylko. Lepiej są traktowane bezpańskie zwierzęta niż
bezdomni, bo nad tymi pierwszymi jeszcze się ulitują. Smutne, ale prawdziwe.
Człowiek który ma dach nad głową, trzy posiłki dziennie i nie musi się martwić
dniem jutrzejszym zapomina o tym, że kloszard mógł być kiedyś taki jak on, że
miał dom i co zjeść, a co najważniejsze zapomina, że może spotkać go to samo.
Fortuna jest przewrotna, dziś ma się wszystko co jest potrzebne do przeżycia, a
jutro można trafić na bruk jak ten z którego omijano i ignorowano. Ale to nie
wszystko. Bezdomnym można stać się na wiele różnych sposobów, alkoholizm,
narkotyki, różne machlojki, podłość ludzi lub, jak w wypadku Kingi, choroba.
Nie zdradzę jaka i co spowodowało, że trafiła na ulicę i pragnie umrzeć, sami
to odkryjcie. Jest to jednak jej zmorą, nie pozwala normalnie funkcjonować w
społeczeństwie.
na sam tytuł od razu nasuwa się myśl o czym będzie dana publikacja. Bezdomność.
Wiele osób widząc człowieka w łachmanach, brudnego, niosącego ze sobą cały swój
dobytek, od razu skreśla. Traktuje się takich ludzi z pogardą, czasem nawet i
nienawiścią, przechodzi się obok nich jakby nie istnieli, z obawą aby tylko
czymś się nie zarazić tylko. Lepiej są traktowane bezpańskie zwierzęta niż
bezdomni, bo nad tymi pierwszymi jeszcze się ulitują. Smutne, ale prawdziwe.
Człowiek który ma dach nad głową, trzy posiłki dziennie i nie musi się martwić
dniem jutrzejszym zapomina o tym, że kloszard mógł być kiedyś taki jak on, że
miał dom i co zjeść, a co najważniejsze zapomina, że może spotkać go to samo.
Fortuna jest przewrotna, dziś ma się wszystko co jest potrzebne do przeżycia, a
jutro można trafić na bruk jak ten z którego omijano i ignorowano. Ale to nie
wszystko. Bezdomnym można stać się na wiele różnych sposobów, alkoholizm,
narkotyki, różne machlojki, podłość ludzi lub, jak w wypadku Kingi, choroba.
Nie zdradzę jaka i co spowodowało, że trafiła na ulicę i pragnie umrzeć, sami
to odkryjcie. Jest to jednak jej zmorą, nie pozwala normalnie funkcjonować w
społeczeństwie.
Autorka
powoli przedstawia historię Bezdomnej, tak aby mieć czas na przyswojenie sobie
tego co przeczytamy. Daje nam to czas na zrozumienie i odstąpienie od wydania
zbyt pochopnej opinii, która jest krzywdząca. Wystarczy, że rodzina, znajomi,
sąsiedzi, a nawet obcy tak postąpili. Michalak ukazuje jak łatwo jest wytknąć
palcami kogoś kto popełnił tak straszny czyn. Ale gdy już ktoś zwraca uwagę, że
można było temu zapobiec, pomóc w odpowiedniej chwili, nie jest już tak
zauważane, bo przecież to nie oni zawinili. Tylko czy na pewno? Czy naprawdę
nie można było temu zapowiedz gdy Kinga prosiła o pomoc? Niestety łatwiej jest
wystawić opinię po tym co się słyszało i widziało niż spróbować dojść do
prawdy. Niewątpliwie pomocna w tym jest prasa, która na tego typu tematy rzuca
się jak na smakowity kąsek nie bacząc na to, że swoimi często wyssanymi z palca
tekstami może zniszczyć komuś życie. Liczy się tylko temat na pierwszą stronę…
powoli przedstawia historię Bezdomnej, tak aby mieć czas na przyswojenie sobie
tego co przeczytamy. Daje nam to czas na zrozumienie i odstąpienie od wydania
zbyt pochopnej opinii, która jest krzywdząca. Wystarczy, że rodzina, znajomi,
sąsiedzi, a nawet obcy tak postąpili. Michalak ukazuje jak łatwo jest wytknąć
palcami kogoś kto popełnił tak straszny czyn. Ale gdy już ktoś zwraca uwagę, że
można było temu zapobiec, pomóc w odpowiedniej chwili, nie jest już tak
zauważane, bo przecież to nie oni zawinili. Tylko czy na pewno? Czy naprawdę
nie można było temu zapowiedz gdy Kinga prosiła o pomoc? Niestety łatwiej jest
wystawić opinię po tym co się słyszało i widziało niż spróbować dojść do
prawdy. Niewątpliwie pomocna w tym jest prasa, która na tego typu tematy rzuca
się jak na smakowity kąsek nie bacząc na to, że swoimi często wyssanymi z palca
tekstami może zniszczyć komuś życie. Liczy się tylko temat na pierwszą stronę…
„Bezdomną”
przeczytałam kilka dni temu, ale nie byłam w stanie usiąść i napisać o niej coś
sensownego. Cały czas miałam i nadal mam mętlik w głowie. Nie jest dla mnie
zaskoczeniem postępowanie ludzi, bo od dawna widzę, że dużo osób postępuję jak
w książce. Linczują człowieka choć nie znają prawdy. Nie, to mnie nie
zaskoczyło. Przeraziło mnie jednak to jakie konsekwencje to wywołało. Oraz samo
postępowanie rodziny, to było dla mnie nie do pojęcia, nigdy nie zrozumiem
postępowania ludzi, którzy uważają się za rodziców, a zostawiają dziecko w
potrzebie. Może to dziwne, ale ani przez chwilę nie potępiałam Kingi,
wiedziałam bowiem gdzieś w podświadomości, że przeszła coś strasznego i nie do
wyobrażenia dla osoby trzeciej. Ta książka to gigantyczny ładunek emocjonalny,
który trafia w czytelnika nagle i mocno. Pełna smutku, żalu, cierpienia i skruchy. Autorka opisała
historię z sercem i sprawiła, że nie da się o niej zapomnieć. Z żalem, a
zarazem wściekłością przyjęłam do świadomości zakończenie. Z miłą chęcią
dobrałbym się pewnemu panu z gazety do skóry i za to co zrobił wymierzyła sprawiedliwość na którą zasłużył.
Być może podeszłam do tego zbyt emocjonalnie, ale nie mogę przeboleć, że przez
ludzką ignorancję i pochopne decyzje cierpią niewinni. I choć początkowo nie
mogłam się wczuć (zrzucam to jednak na brak czasu i czytanie po kilka stron
dziennie) dalej przeczytałam powieść nie wiedzieć kiedy i jak, pozostałam z
mokrą chusteczką w dłoni i tym stanem zawieszenia, w którym żadna inna książka
nie jest w stanie mnie zainteresować przez jakiś czas.
przeczytałam kilka dni temu, ale nie byłam w stanie usiąść i napisać o niej coś
sensownego. Cały czas miałam i nadal mam mętlik w głowie. Nie jest dla mnie
zaskoczeniem postępowanie ludzi, bo od dawna widzę, że dużo osób postępuję jak
w książce. Linczują człowieka choć nie znają prawdy. Nie, to mnie nie
zaskoczyło. Przeraziło mnie jednak to jakie konsekwencje to wywołało. Oraz samo
postępowanie rodziny, to było dla mnie nie do pojęcia, nigdy nie zrozumiem
postępowania ludzi, którzy uważają się za rodziców, a zostawiają dziecko w
potrzebie. Może to dziwne, ale ani przez chwilę nie potępiałam Kingi,
wiedziałam bowiem gdzieś w podświadomości, że przeszła coś strasznego i nie do
wyobrażenia dla osoby trzeciej. Ta książka to gigantyczny ładunek emocjonalny,
który trafia w czytelnika nagle i mocno. Pełna smutku, żalu, cierpienia i skruchy. Autorka opisała
historię z sercem i sprawiła, że nie da się o niej zapomnieć. Z żalem, a
zarazem wściekłością przyjęłam do świadomości zakończenie. Z miłą chęcią
dobrałbym się pewnemu panu z gazety do skóry i za to co zrobił wymierzyła sprawiedliwość na którą zasłużył.
Być może podeszłam do tego zbyt emocjonalnie, ale nie mogę przeboleć, że przez
ludzką ignorancję i pochopne decyzje cierpią niewinni. I choć początkowo nie
mogłam się wczuć (zrzucam to jednak na brak czasu i czytanie po kilka stron
dziennie) dalej przeczytałam powieść nie wiedzieć kiedy i jak, pozostałam z
mokrą chusteczką w dłoni i tym stanem zawieszenia, w którym żadna inna książka
nie jest w stanie mnie zainteresować przez jakiś czas.
I
jeszcze tak na koniec, bo te zdanie idealnie pasuję do tego co chce przekazać
nam autorka, pamiętajcie, że:„Zawsze
warto wysłuchać historii drugiego człowieka do końca. W ten sposób można
uratować komuś życie.”* To jest moje podsumowanie, innego nie wymyślę,
bo cokolwiek napiszę okazuje się być byle jakie i nie na miejscu. Uważam, że tę
książkę trzeba po prostu przeczytać… Pani Kasiu, gratuluję książki, która
poruszy serca i może zmieni coś w naszej rzeczywistości.
jeszcze tak na koniec, bo te zdanie idealnie pasuję do tego co chce przekazać
nam autorka, pamiętajcie, że:„Zawsze
warto wysłuchać historii drugiego człowieka do końca. W ten sposób można
uratować komuś życie.”* To jest moje podsumowanie, innego nie wymyślę,
bo cokolwiek napiszę okazuje się być byle jakie i nie na miejscu. Uważam, że tę
książkę trzeba po prostu przeczytać… Pani Kasiu, gratuluję książki, która
poruszy serca i może zmieni coś w naszej rzeczywistości.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję autorce oraz:
dziękuję autorce oraz:
*cytaty pochodzi z „Bezdomna” K.
Michalak
Michalak
Autor: Katarzyna
Michalak
Michalak
Tytuł: Bezdomna
Wydawnictwo: Znak
literanova
literanova
Rok wydania: 06
czerwca 2013
czerwca 2013
Liczba stron: 256
Seria
z Czarnym Kotem:
z Czarnym Kotem:
Nadzieja | Bezdomna | Zabajka
Napisanie takiej książki przez autorkę, która jest znana głownie ze słodkich powieści jest dowodem talentu Kasi. Prawdziwy artysta nie boi się wyzwań.
Jestem bardzo ciekawa, jak ja odbiorę tę książkę.Jedno już wiem na pewno, emocji tutaj chyba nie zabraknie.
poruszające tematy trudne i poruszające.Trochę masło maślane. Ty gratulujesz autorce a ja Tobie . Ta recenzja jest tak szczera taka emocjonalna . Narobiłaś mi nią jeszcze większej ochoty na tę powieść.
Pani Michalak jeszcze nie znam, ale może kiedyś uda mi się to zmienić. 🙂
Kolejna pozytywna recenzja. Już zaczynam myśleć, że to ze mną coś jest nie tak, że wykonanie mi po prostu nie podchodzi. Treść bardzo ważna, nie powiem, że nie. Ale warsztat pisarski w tej książce jest… dość kiepski. Nie poruszyła mnie ta historia, bo została, moim zdaniem, źle przekazana. Tak… mechanicznie, bez emocji. No nie wiem, może kiedyś zmierzę się z "Bezdomną" drugi raz, w innym okresie mojego życia.
Twoja recenzja jest pełna emocji, gratuluję 🙂 Od razu widać, że książka pozostawiła po sobie ślad, a Ty nie byłaś obojętna na jej przekaz.
Świetna recenzja 🙂
Czytałam bardzo wiele recenzji i jestem książką oczarowana. Bardzo chce ją przeczytać i czekam z utęsknieniem na premierę.
Na tę książkę brak mi słów, czułam się dokładnie tak jak Ty, czytając ją – cóż mogę powiedzieć, samemu trzeba ją przeczytać, chociaż podobno są też negatywne jej recenzje (ja żadnej takiej nie znam).
Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że tę książkę już widziałam u Ciebie na blogu. W każdym razie nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, a muszę to wreszcie zmienić. Może zacznę od tej ?
Przeczytałam dotychczas tylko jedną książkę tej autorki, jednak mile wspominam to spotkanie. Przyznam, że Twoja recenzja zachęciła mnie do przeczytania "Bezdomnej". ;))
Pozdrawiam,
http://www.okiem-recenzenta.blog.onet.pl
Jak dla mnie większość książek pani Michalak jest na jedno kopyto. Obecnie jestem w trakcie czytania "Mistrza" i mam nadzieję, że poprawi on moją opinię.
Dzisiaj czytałam też i mniej pozytywną recenzję tejże książki i w końcu sama nie wiem, co myśleć…
O matko! Jak ja dam radę doczekać się swojego egzemplarza? Po prostu się nie da… a może i da? 😛 Cudowna recenzja 🙂
Ale Ci zazdroszczę przeczytania tej książki. Też ją chcę mieć na swojej półce 🙂
Cudowna historia. Czytałam. Nie sposób wyrazić w słowach tego, co ta książka robi z człowiekiem po jej przeczytaniu. Gratulacje dla autorki za oddanie czytelnikom tak wzruszającej historii.
Muszę mieć tą książkę, tą serię! Uwielbiam twórczość Katarzyny Michalak!
Bardzo, bardzo wzruszyła mnie Twoja recenzja. Może dla tego,że sama jestem często oceniana zbyt pochopnie tylko w moim przypadku przez pryzmat niepełnosprawności.
A książka jest już w drodze do mnie i nie mogę się doczekać kiedy zacznę ja czytać.
pozdrawiam cieplutko:)
Możliwe, że wprowadzę zamęt. Jeżeli uważacie Panią Katarzynę Michalak za naprawdę dobrą autorkę, to chyba muszę się zacząć bać. Miałam styczność z jedną z jej książek, jakoś mnie nie powaliła na kolana. O 'Bezdomnej' słyszałam tyle złego, że na pewno nie tknę długim kijem; czytałam fragmenty- tak się złożyło, że akurat fragmenty poświęcone samej chorobie psychicznej głównej bohaterki- i mogę tylko nabierać coraz gorszej opinii o samej autorce i owym dziełku. Proszę was, żyjemy chyba w XXI wieku? Co prawda poznaliśmy tylko 30% mechanizmów działania mózgu; ale mamy pojęcie o chorobach psychicznych. Do jasnego diabła, nie ma mowy o takim, jak w przytoczonym fragmencie traktowaniu pacjentów szpitala psychiatrycznego! "Mogłam za to do woli ryczeć, kląć i ciskać tym, co miałam pod ręką – do momentu gdy mnie obezwładniono i przypięto pasami do łóżka. Gdy stawałam się bardzo uciążliwa, na przykład wyłam jak potępieniec, zamykano mnie w izolatce, nagą, przywiązaną do metalowego stołu, i polewano wodą, nie powiem, wcale zimną, dotąd, aż umilkłam." Jeżeli naprawdę macie tak skrzywiony światopogląd czy też prymitywne pojęcie o leczeniu psychiatrycznym, to życzę powodzenia. Książki Pani Autorki zwykle nie trzymają się kupy, a ona swoją 'skromnością' aż bije po oczach. Proponowałabym poczytać książki Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk (owszem, widziałam JEDNĄ recenzję jej książki) jak '13. Poprzeczna', 'Niebieskie nitki'. Jeśli chodzi o schorzenia układu nerwowego czy uzależnienia (bo ten temat również był poruszany w jednej z książek Pani Katarzyny) to polecam 'Podwójne życie mojej córki' czy 'Pamiętnik Narkomanki'. Ogółem poczytajcie jakąś klasykę, 'Dumę i uprzedzenie'; fantastykę- 'Trylogię Czarnego Maga', a nie zachwycajcie się tym poziomem pisania, bo to robi się… przerażające.
Chciałabym przy okazji zaznaczyć, że mamy wolność słowa. Mam prawo mieć takie poglądy. Zresztą, usuwanie tego typu komentarzy to tylko przyznawanie mi racji i nieumiejętność przyjmowania krytyki.
Zaznaczam też, że przeglądałam listę książek, którą przeczytała recenzentka, i niektóre pozycje się pokrywają (choćby 'Delirium', 'Skrzywdzona')
Przeczytałam kilka Twoich recenzji książek Katarzyny Michalak. I wiesz, co zwróciło w nich moją uwagę? Praktycznie przy każdym tytule piszesz o silnych emocjach, jakie przeżywasz podczas lektury. I nic dziwnego, Katarzyna Michalak właśnie tak pisze. W jej książkach są wielkie uczucia i wielkie tragedie, skrywane przez lata tajemnice, bohaterowie kryształowo niewinni i ci źli do szpiku kości, co to nie tylko oszukają i zgwałcą, ale i nie odmówią sobie przyjemności, by na koniec utopić jakiegoś kotka lub zaśmiać się demonicznie.
Tylko że prawdziwe życie tak nie wygląda. Prawdziwe życie to małe smutki i małe radości, drobne sprawy, czasem jedna większa zmiana lub duże rozczarowanie. Ale nie pięć razy na rozdział! Tylko że intrygująco o zwykłych sprawach trzeba umieć pisać. A jeśli się nie umie, zastępuje się to melodramatem i telenowelą. I takie są właśnie książki Katarzyny Michalak. I pod takimi pozornie głębokimi emocjami łatwo da się ukryć wszystkie absurdy, pomyłki, nielogiczności.
Weźmy np. Ogród Kamili. Bohaterka przeżywa dwie próby gwałtu w ciągu dosłownie miesiąca. DWIE! I co? Czy ma to jakikolwiek wpływ na jej życie? Czy zaczyna bać się kontaktu fizycznego? Czy unika pocałunków, nawet zwykłego dotyku Łukasza? Ależ nie, skąd, to przecież mogłoby wstrzymać rozwój romansu. A więc Kamila na wieczór po drugiej próbie gwałtu umawia się radośnie z Łukaszem na pierwszy w swoim życiu seks.
A wracając do Bezdomnej. Rozpisywać się bardziej nie chcę, i tak wyszło mi dłużej, niż planowałam. Pozwolę więc sobie tylko podzielić się linkiem, który pokazuje, że dla sensacji i efektu Katarzyna Michalak tak nagina rzeczywistość, że jej powieść staje się wcale nie społecznie ważna, ale społecznie szkodliwa.
http://trzyczesciowygarnitur.blogspot.com/2013/06/jak-nie-pisac-o-problemach-spoecznych.html
Serdecznie pozdrawiam
Karolina B.