„- Kiedy kogoś kochasz, to wymawiasz jego imię zupełnie inaczej. Słychać, że w twoich ustach jest bezpieczne.”*
Posiadanie rodziny dla wielu z nas jest bardzo ważne. Marzymy o szczęśliwym domu z gromadką dzieci i kochającym partnerze. Gdy nasze marzenia powoli się spełniają i zaczynamy oczekiwać na upragnione dziecko błagamy tylko o to by było zdrowe i nie musiało walczyć z przeszkodami. Chcemy by było szczęśliwe i miało wszystko co najlepsze…Czasem… Czasem jest jednak tak, że mimo gorących próśb nasza pociecha rodzi się chora. Wtedy właśnie zaczyna się walka, która trwa cały czas, do końca życia i na każdym kroku…
Rodzina O’Keefe na pierwszy rzut oka wydaje się jak każda inna. Mama, która marzy o otwarciu własnej cukierni, tata pracujący w policji, córka, która się uczy no i maleństwo długo wyczekiwane, które niedługo przyjdzie na świat. Wszystko było dobrze do momentu gdy w czasie badania USG wykryto, że maleństwo choruje na osteogenesis imperfecta (wrodzona łamliwość kości). Willow jeszcze będąc w brzuchu mamy ma złamane kości, a podczas porodu tych złamań może być jeszcze więcej. Istnieje możliwość, że nie przeżyje przyjścia na świat. Gdy jednak przychodzi na świat kończy się to tylko i aż złamaniami. Od tego momentu nawet najmniejszy ruch czy delikatny dotyk może sprawić, że dziewczynka będzie miała złamaną jakąś kość. Jej życie jest naznaczone cierpieniem i wyrzekaniem się wielu rzeczy. Do tego jest również narażona na spojrzenia pełne litości i niezrozumienia. Jak z tym wszystkim poradzi sobie rodzina O’Keefe? Czy będą w stanie zrobić wszystko dla Will? Czy będą się ze sobą zgadzać? Jak zakończy się ta historia?
Zawsze gdy sięgam po książki Picoult jestem pewna, że po przeczytaniu ostatniego zdania przez dość długi czas trudno będzie mi się skupić na jakiejś innej pozycji literackiej. Dzieje się tak ponieważ każda jej powieść sprawia bowiem, że myśli krążą mi właśnie wokół niej. Przewijają mi się w myślach fragmenty, pojedyncze zdania, które sprawiają, że moje postrzeganie różnych rzeczy się zmienia. Czy tym razem było tak samo? Owszem. Amerykańska powieściopisarka i tym razem mnie nie zawiodła. Sprawiła, że na parę dni żyłam życiem rodziny Willow. „Krucha jak lód” sprawia, że zadajemy obie pytania, które zadają sobie bohaterowie powieści. I uwierzcie odpowiedź nie jest wcale taka oczywista. Może to zabrzmi nieciekawie ale popierałam matkę dziewczynki ponieważ dobrze wiem jak to jest walczyć z przeszkodami gdy nie ma się na to funduszy. Nie uważam tego za wyrachowanie czy chęć wzbogacenia się. Ona chciała zapewnić jej szansę na w miarę normalne życie. Owszem chwytało mnie za serce gdy Willow cierpiała i w tych momentach zrobiłabym wszystko na miejscu Charlotte by mała przestała wątpić w miłość do niej. Irytowały mnie osądy innych, łatwo oceniać gdy stoi się po drugiej stronie. Cała ta sytuacja dla żadnej z bohaterów nie była łatwa i Jodi pokazuje to bez litości szczegółowo. Widzimy obraz rodziny, która w obliczu tragedii stara się aby przetrwała.
Książka ta to nie tylko cierpienie, żal i smutek. Willow jest jak na swój wiek inteligentna. Spędza dużo czasu na czytaniu i surfowaniu po Internecie czy też oglądaniu różnych programów. Zawsze zaskoczy jakąś ciekawostką. Jest też bardzo silna, bez łez i słowa skargi znoi każde złamanie i proces leczenia. Wie, że to wszystko dla jej dobra i nie marudzi. Choć tak naprawdę ma święte prawo płakać, narzekać i być zrezygnowaną. Zamiast tego jest pogodna i uśmiechnięta. Nie morze robić wielu rzeczy co jej rówieśnicy, ale zawsze jakoś to sobie rekompensuje. Śmiało mogę stwierdzić, że wielu z nas mogło by brać z niej przykład. Jej dojrzałość w niektórych momentach wywoływała łzy i zaskakiwała, bo wnioski do których ona dochodziła zajmowało mi o wiele więcej czasu. Willow jest kimś godnym naśladowania.
Po przeczytaniu tejże powieści jestem jakby wypruta z emocji. Już dawno nie czytałam tak emocjonującej książki. Jodi Picoult w tej powieści wywołuje w czytelniku masę skrajnych emocji. Towarzyszy nam wściekłość, radość, smutek, żal i rozczarowanie oraz wiele, wiele więcej. Całym sercem byłam za tym aby tej rodzinie się udało, aby przetrwali ten kryzys. Przerażał mnie i fascynował ten pokład miłości, strachu i zaparcia w walce. Nie sądziłam, że można kochać za mocno, a tu wychodzi na to, że chyba można…
„Krucha jak lód” pokazuje jak wiele można zrobić dla swojego dziecka. Jej się tak naprawdę nie da opisać bo obojętnie co by się napisało będzie wydawało się za mało. Tę książkę trzeba po prostu przeczytać. Historia jest napisana z różnych punktów widzenia dzięki czemu wiemy co czuje poszczególny bohater. Do tego jest napisana językiem łatwym i przyjemnym. Wszystko jest szczegółowo opisane i nawet nazwy medyczne nie sprawiają trudności. Osobiście uważam, że to obowiązkowa pozycja dla każdej osoby. Zmusza do przemyśleń i sprawia, że doceniamy to co mamy. Wyszło takie masło maślane, ale tak już mam. Trudno mi napisać coś sensownego o twórczości Picoult.
*str. 131
Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Krucha jak lód
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: maj 2010
Liczba stron: 616
Jestem chyba jedyną w całej blogosferze, która nie czytała nic tej Pani. A bardzo bym chciała, bo lubię takie życiowe książki i myślę, że to korzystne, że czasem jakaś książka wypruje mnie z emocji.
Z chęcią bym przeczytała 😉
Czekałam na Twoją opinię odnośnie tej książki. Kapitalna i tak jak napisałaś emocjonalna opowieść .
Na moim blogu recenzja tej powieśći oznaczona jest nr 4. Zapraszam do czytania .
Moja ulubiona książka Jodi :).
Od dawna planuje przeczytać tą książkę…
Ale jakoś nigdy nie mogę na nią trafić…
Dziękuję za tak rzetelną i zachęcającą recenzję! Utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że książki Jodi Picoult, niezależnie od tematyki, są pełne emocji, uczuć. Po tą sięgnę, gdy tylko uda mi się ją zdobyć.
Pozdrawiam! 😉
uwielbiam książki Picoult, czytałam póki co 5 jej książek, tej akurat nie, ale to się kiedyś nadrobi 🙂
lubię takie emocjonujące książki, które zmuszają do przemyśleń także na pewno przeczytam 🙂
Po lekturze jednej książki autorstwa Jodi Picoult jakoś nie ciągnie mnie do innych powieść spod jej pióra, choć może niedługo zdecyduje się dać jeszcze szansę tej pisarce.
Książka rewelacyjna, przeczytałam i jeszcze długo ze mną pozostanie. Dała mi dużo do myślenia i przede wszystkim jak piszesz pozwoliła docenić co mam 🙂 obym nigdy nie doświadczyła podobnych przeżyć co Charlotte. Teraz czytam kolejną książkę Picoult, chyba się od nich uzależniłam 🙂
Bardzo lubię tę książkę:) Jet bardzo wzruszająca.
Ech ta Jodi Picoult, wciąż jeszcze się za jej powieści nie zabrałam i baaardzo żałuję. Mam nadzieję, że niedługo to zmienię.
Ta książka jest niesamowita… Czytałam ją całkiem niedawno (nawet recenzowałam na blogu) i wciąż myślę o Charlotte i o tym, jak brutalnie ocenili ją ludzie. Byłam całym sercem po jej stronie
Na pewno przeczytam. Uwielbiam tą pisarkę 🙂
jak do tej pory uważam, że "Krucha jak lód" to jedna z lepszych powieści autorki a jedna z gorszych to "Jak z obrazka". Zaznaczam, że nie przeczytałam jeszcze wszystkich książek Jodi.
O Pani Picoult zdecydowanie za dużo się pisało i to skutecznie odrzucało mnie od sięgnięcia po jej twórczość. W końcu jednak sprawa przycichła i chętnie przeczytam chociaż jedną powieść. Może zacznę od "Kruchej jak lód"?
Mnie Jodi Picoult jakoś nie przekonuje, ale może dlatego, że nie trafiłam jeszcze na odpowiedni tytuł? Twoja recenzja brzmi jednak bardzo zachęcająco, więc odnotowałam w pamięci, żeby w przyszłości sięgnąć po "Kruchą jak lód" 🙂
Pozdrawiam!
Czytałam, jak z resztą prawie wszystkie książki Jodi Picoult. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a stan zadumy i refleksji utrzymywał się jeszcze kilka dni…
I ciągle sobie mówię, że przeczytam jakąś książkę tej autorki, ale nigdy mi to nie wychodzi :/ Może w październiku przy okazji 2 godzin w pociągu na uczelnię w końcu uda mi się przeczytać jakąś książkę Picoult 🙂
Uwielbiam twórczość Jodi Picoult, z lubością zbieram i gromadzę wszystkie jej książki. "Krucha jak lód" czeka na mojej półce na swoją kolej – obecnie czytam "W naszym domu". Bardzo odpowiadają mi silne emocje jakie autorka wzbudza w czytelniku.
Bardzo lubię Picoult (nie tak bardzo jak Ty, ale bardzo :P). Tej książki jeszcze nie czytałam, ale nadrobię. Pozdrawiam.
To była druga książka, którą przeczytałam tej pani. Wtedy byłam nawet pod wrażeniem pomysłu, rozwoju akcji, przedstawienia różnych punktów widzenia. Zauważyłam jednak pewien schemat, który też potwierdził się później. W bardzo jasny sposób dobiera swoich bohaterów i jasno rozdziela im zadania, coś na zasadzie dobry-zły policjant.
Odnosząc się do samej książki… Dla mnie to bardziej przykład na to, jak można być zaślepionym i skrzywdzić dziecko (chodzi mi o starszą córkę). Sama Charlotte bardziej mnie denerwowała. Ja bardzo współczuje ludziom posiadającym chore dzieci, ich wychowywanie to wyraz współczesnego heroizmu. Jednak tu matka sama się umartwiała i skazywała na cierpienie.
-Swoją drogą, to zastanawiające, ale w przypadku książek pani Picoult postacie, które mają budzić współczucie mnie zwykle drażnią.-
Pamiętam, że do całej fabuły zostały dołączone przepisy na desery. Dla mnie gotowanie jest przyjemnością, radością samą w sobie i nijak się to miało do atmosfery panującej, która byłą przerażająco smutna.
Na plus zaliczam fakt przygotowania, obycie się z terminologią i przekazanie jej czytelnikowi w bardzo dostępny i przyzwoity sposób. Możliwe, że to sposowuje, że za jakiś czas będę chciała znowu sięgnąć po jedną z jej książek. Jednak jeszcze wiele wody musi upłynąć w rzece.
Pozdrawiam serdecznie. 🙂
Cały czas zbieram odwagę, aby sięgnąć po książki tej Autorki:)