„- Ach tak, jest. Dwanaście poziomo. MIŁOŚĆ. Proste i trafiające w sedno. To moje ulubione słowo.”*
Każdy popełnia błędy, nie ma ludzi nieomylnych. Czasem zdarza się tak, że nasze złe decyzje doprowadzają nas na skraj przepaści i albo runiemy w dół, albo damy radę się uratować… Tylko co potem… Jak żyć aby dobrze wykorzystać kolejną szansę…
Leah Gates to kobieta w średnim wieku, po nieudanym małżeństwie. Od dwóch lat jest samotna gdyż uważa, że faceci nie są jej potrzebni do szczęścia. Czas wolny spędza z Victorią oraz innymi przyjaciółmi. Niedawno dowiedziała się, że musi opuścić lada dzień swoje mieszkanie co nie jest takie proste bo nie stać jej na wynajem innego. Garrick Rodenhiser to była gwiazda telewizji, który po tym jak sława uderzyła mu do głowy i stoczył się na samo dno, oraz cudem przeżył śmiertelny wypadek zaszył się w górach. Tam też zmienia się całkowicie, ale nadal boi się powrotu do miasta, lubi swoją samotnię. Tych dwoje nie miało się spotkać, nie było takiej możliwości…
A jednak… Victoria jest przyjaciółką Leah i Garlicka, gdy dowiaduje się, że Gates nie ma gdzie mieszkać knuje plan. Choć wie, że jej domek jest spalony wysyła przyjaciółkę w góry pewna, że mężczyzna nie zostawi jej na łasce losu. I się nie myli, choć Garrickowi nie bardzo to pasuje pomaga kobiecie i przyjmuje do siebie podczas kilkudniowej ulewy. Początkowa niechęć spowodowana myślą, że to jakaś reporterka go odnalazła zmienia się w fascynację kobietą tak inną od całej reszty. Leah też nie pozostaje obojętna na urok jej wybawiciela, który jest całkiem inny niż jej były mąż. Jednak tych dwoje ma swoje powody by nie angażować się emocjonalnie. Czy pokonają obawy i zaufają sobie samym i wzajemnie? Jak ułożą się losy dwóch zagubionych dusz?
Delinsky bardzo lubię. Żadnych wymyślnych intryg, żadnych niepotrzebnych emocji, złości, nienawiści. Porusza tematy ważne i które mogą dotyczyć każdego z nas, ale nie musimy tu się stresować, wgłębiać w fabułę, rozmyślać. Ot mamy zapewnione kilka godzin luźnej lektury, chwili relaksu po ciężkim dniu. Pokazuje, że zawsze jest szansa, że po burzy wychodzi słońce i nie wolno się poddawać. Czasem trzeba uwierzyć w siebie czy też drugą osobę. I choć jest to Harlequin (które szczerze mówiąc czasem lubię) czyta się go szybko, miło i z ciekawością. Co prawda zakończenie można przewidzieć, ale o to chodzi w tych książkach.
Jak zwykle postacie stworzone przez pisarkę są ciekawie skonstruowane co z pewnością uprzyjemnia czytanie. Garrick i Leah są przeciwnościami, które się przyciągają, dwa różne charaktery, ale tak przynajmniej nie jest nudno. Każde z nich ma swoje zainteresowania i poglądy co z pewnością jest dużym plusem.
„W blasku miłości” polecam gdy chce się przeczytać coś lekkiego i nie wymagającego myślenia. 😉
*str. 222
Autor: Barbara Delinsky
Tytuł: W blasku miłości
Wydawnictwo: Harlequin
Rok wydania: styczeń 2012
Liczba stron: 222
Przyznaję, że ja też czasami lubię poczytać takie lekkie historie o miłości, ale jedyną autorką, którą znam jest Nora Roberts 🙂 Jak znowu mnie najdzie na coś w stym stylu, to będę miała ten tytuł na uwadze.
Czyli ogólnie spodobał Ci się ten harlequin 🙂 To dobrze.
Nie lubię zwykłych romansów. I z zasady ich nie czytam.
Za to uwielbiam romanse historyczne.
Tym razem pass.
Rzeczywiście Harlequin nie zawsze jest synonimem nudy, ale książka, która nie wymaga myślenia to jednak chyba trochę przegięcie. Do tego dość "zwyczajna" treść. Sama nie wiem… 🙂
Bardzo możliwe, że przeczytam. Gdyby nie kategoria "harlequin", nie wahałabym się ani chwili