„Branie miłości jest łatwe, trudniej jest ją dawać”*
Miłość. Każdy myśli o niej inaczej. Jedni, że jest łatwa, miła i przyjemna, drudzy, że kochając cierpimy. Tak naprawdę to i jedni i drudzy mają racje. Jest prosta gdy bez problemu możemy zaufać, uwierzyć, nie bać się o drugą połówkę, ale jest też trudna gdy to wszystko jest nie możliwe lub trudne do uczynienia. Powodów może być tyle ile gwiazd na niebie.
„Karuzela uczuć” jest podzielona na dwa opowiadania mówiące o dwóch parach, których coś połączyło. Przypadek, a może przeznaczenie? Tylko czy coś z tego będzie?
„Gra o miłość” mówi o Ariel i Boothie (nie wiem jak odmienić). On jest scenarzystą filmowym, który p niezbyt szczęśliwym małżeństwie z Elizabeth, sławną aktorką, postanowił je przedstawić w pełno metrażowym filmie. Aby rozpocząć kręcenie filmu brakuje już tylko aktorki na rolę jędzowatej żony. Gdy na przesłuchaniu zjawia się Ariel, Booth od razu wie, że jest idealna. Mimo tego, że obiecał sobie iż nigdy więcej aktorek coś go do niej ciągnęło. Ariel zaś po uzyskaniu wymarzonej roli tak innej od serialowej Amandy chce pokazać scenarzyście, że nie wszystkie kobiety, a raczej aktorki są jak jego eks. Tylko jak ma to zrobić gdy tak świetnie wczuwa się w rolę? Uda jej się przekonać zranionego mężczyznę by jej zaufał i uwierzył?
Drugim opowiadaniem jest „Spadek”. Akcja toczy się w cyrku. W świecie rzeczy niemożliwych do zrobienia na co dzień, iluzji oraz zwierząt. Jovilette jest treserką lwów, a cyrk jest całym jej światem. Po tragicznej śmierci rodziców zajął się nią właściciel cyrku Frank Prescott, dla którego trupa również była całym światem. Po śmiertelnym zawale Franka cyrk przechodzi na jego syna Keane’a, który jest adwokatem w Chicago. Mu zaś ten Iny świat jest obcy, przyjeżdża by go poznać i postanowić co z nim począć. Jovilette go fascynuje swoją postawą. Nieświadoma swojego piękna, skromna, szczera aż do bólu i taka nie winna. Jednak czy strach o nią gdy wchodzi do klatki z lwami pozwoli być im razem? Jakie decyzje podejmie ta para? Czy zrozumie co jest dla nich najważniejsze?
„Karuzela uczuć” jest mieszanką emocji dobrych, złych, gwałtownych, spokojnych. Dwie historie, które mogą skończyć się dobrze choć nie muszą. Brak zaufanie lub strach mogą skutecznie je zniszczyć za nim na dobre się zaczęły. Nora Roberts z czegoś oklepanego potrafi zrobić coś co wciągnie i nie powoli się uwolnić dopóki nie przeczyta się ostatniego słowa. Tym razem również się nie zawiodłam. Potrzebowałam czegoś lekkiego i przyjemnego i to dostałam. Gdzieś między tym ukryte były mądre przesłania odnośnie uczuć, naszych postępowań i decyzji, które towarzyszyć nam będą do końca wraz z konsekwencjami.
Lekka, miła i przyjemna. Czyta się szybko i nie zauważa płynącego czasu. Polecam fankom autorki jak i tym potrzebującym chwili relaksu.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Mira
*str.144
Autor: Nora Roberts
Tytuł: Karuzela uczuć
Wydawnictwo: Mira
Rok wydania: sierpień 2011
Liczba stron: 352
Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że dobrze, że posiadam tę książkę. Bardzo lubię twórczość Nory Roberts i postanowiłam sukcesywnie powiększać zbiór jest książek
Gdzie nie spojrzę wszędzie Nora tam Nora tu. Muszę obadać fenomen tej autorki bo ciekawość mnie zabije.
Książek Nory Roberts nie znam, średnio mnie do nich ciągnie, ale nie mówię "nie" 🙂 Może kiedyś nadarzy się okazja.
Chętnie bym ją przeczytała dla relaksu:)
Widzę, że mamy podobne odczucia co do tej książki. Również uważam, że jest lekka i przyjemna jak zresztą wszystkie książki tej autorki.
Książka na liście życzeń (trochę przydługiej, ale to nic;) Tak między lekcjami. Myślę, że takiej lektury będę potrzebowała szczególnie na odstresowanie.
Muszę się przyznać, że nie czytałam jeszcze niczego Nory Roberts. Pora, żeby to zmienić !
Och szczęściaro Ty! Znowu Nora Roberts u Ciebie!
Jedna jej książka czeka na mnie spokojnie w pokoju, także muszę wygospodarować na nią ciut więcej czasu 🙂
widzę, że też się podobała 🙂
Nie czytałam nic od tej autorki, jednak na tę ksiazkę mam ochotę i mam nadzieję przeczytać ją w najbliższej przyszłości 😀
Uwielbiam Norę. Czasami obawiam się, że w tej kwestii jestem monotematyczna, bo nie daję szansy innym pisarzom. Mogłabym jej książki czytać bez końca, choć trafiłam też na takie, które są poniżej jej poziomu. Niemniej, fakt ten nie odstraszył mnie od Nory i zawsze jak mam sposobność to sięgam po jej powieść. Pozdrawiam 🙂
Lubię Norę Roberts. Rzeczywiście jest to literatura godna uwagi, choć nie wymagająca. W sam raz dla zrelaksowania się:)
@ vivi22 – powiększaj, powiększaj. Będę miała od kogo pożyczać 😉
@ AgnieszkaWawka – bo Nora rządzi 😉
@ Dosiak – też tak mam z niektórymi autorami 😉
@ kasandra_85 – polecam 😉
@ cyrysia – dokładnie, ale to chyba jej fenomen;)
@ Mery – niestety, ale muszę Ci przyznać rację.
@ Vanilla – ciekawa jestem Twojej opinii 😉
@ miqaisonfire – a jaka, jaka?
@ archer – oj tak, nawet bardzo 😉
@ tristezza – oby Ci się udało 😉
@ Agnieszka – też uwielbiam jej książki w ślepo po ie sięgam 😉
@ tetis – dokładnie 😉