Przyznam, że nie sądziłam, iż tak szybko przeczytam tą książkę, ale w sumie co w tym dziwnego skoro taka cienka. Wystarczyło mi parę godzin by ją przeczytać. A wrażenia? Cóż są różne. Nudzić się nie nudziłam, ale… Ale wszystko w swoim czasie.
Jessica to młoda kobieta, która wykłada na uniwersytecie. Po śmierci rodziców staje się dziedziczką rezydencji będącej w rodzinie od wielu pokoleń. Niestety posiadłość podupada, a dziewczyna nie ma pieniędzy by samodzielnie ją utrzymywać. Wraz z znajomym wpadają na pomysł projektu, który ma na celu stworzenia małego osiedla nie ingerującego w naturę posiadłości. Do realizacji projektu są potrzebni wspólnicy oraz dobry architekt. I niestety tym architektem jest Carter. Jessica zna go bardzo dobrze i nie ma o nim zbyt dobrego zdania. Po części to przez niego jest zamknięta w sobie. Lecz Gordon – jej przyjaciel twierdzi, że się zmienił. Ale czy to prawda? Czy Jessicka wybaczy mu to co kiedyś zrobił i co zrobi z tym co się zaczyna między nimi dziać…?
Książka mnie nie porwała, ale miło spędziłam z nią wieczór. Mimo tego, że przewidywałam jaki będzie koniec czytałam dalej ciekawa zakończenia. A nuż mnie coś zaskoczy 😉 Niestety nic mnie nie zaskoczyło, ale jak już mówiłam – nie żałuję. Muszę szczerze przyznać, że postać Jessicki mnie często irytowała mimo tego, że potrafiłam zrozumieć powody jej zachowania. No ale w końcu ile można komuś powtarzać, że jest ładna, mądra no i że ją kocha nie dostając w zamian prawie nic, a pewnym jest brak zaufania… Oj powiało mi tu brakiem solidarności… 😉 Ale denerwują mnie kobiety, które same nie wiedzą czego chcą, wszystkiego się boją i dają zwyciężać przeszłości. Szczerze powiem, że podziwiam Cartera za cierpliwość… no ale cóż… miłość 😉 Polecam ją gdy miało się męczący dzień lub gdy od książki oczekuje się tylko chwili relaksu.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Mira!
Autor: Barbara Delinsky
Tytuł: Marzenie
Wydawnictwo: Harlequin/Mira
Rok wydania: maj 2011
Liczba stron: 192
Chyba nie dla mnie
Czytałam jedną książkę Delinksy lata temu i pamiętam,że wtedy mi się podobała. Jestem ciekawa jak byłoby z tą powieścią, więc pewnie się skuszę:)
Książka chyba nie dla mnie. Pozdrawiam 🙂
Nie czytała tej książki, ale mam inną z tej serii i rzeczywiście bardzo szybko się czyta, nie zaskakuje, jednak ja lubię czasami poczytać coś z romansów, wiec czemu nie, może i skuszę się na tę książkę.
Dopisuję na listę książek "lekkich i przyjemnych" i gdybym chciała odetchnąć, zrelaksować się z pewnością po nią sięgnę:))
obecnie w książkach mam tak wielkie zaległości, że tę pozycję póki co sobie odpuszczę.
Ja również odpuszczę,nie lubię takich powieści.
Często tak mam, że mimo, że książka mnie nie porwie, albo już wiem jakie będzie zakończenie czytam dalej. Z dwóch powodów: książka mnie mimo wszystko jakoś zaciekawiła, nie chcę przerywać w połowie 😀
Zdecydowanie nie dla mnie.
Raczej nie dla mnie.
powiedz mi czy to książka bardziej zbliżona stylowo do Steel czy Roberts?
@ archer – szczerze mówiąc to nie jestem pewna, ale jeśli już to do Roerts. 😉