Las mnie przyzywał, nie dawał o sobie zapomnieć. Nie sposób było mu odmówić, on duszę porywał. Odczuwałam silną potrzebę przebywania w tamtym miejscu, w moim miejscu, które było dla mnie oazą wytchnienia.*
Zło czeka i dokładnie wybiera swoje ofiary. Powoli się do nich zakrada i sączy swój jad. Sprawia, że znika wszystko, co dobre. Utwierdza w przekonaniu o samotności, niezrozumieniu i niechęci. Krok po kroku zdobywa nasze dusze i umysły, by w końcu zadać ostateczny cios.
Zarys fabuły
Miriam zostaje odratowana po próbie samobójczej i trafia do szpitala psychiatrycznego. Tam diagnozują u niej depresję i zaczynają leczenie. Chcą dojść do podstawy choroby i dowiedzieć się czemu jej próba samobójstwa była tak… dziwna. Szybko okazuje się, że przypadek tej dziewczyny będzie zupełnie inny od tych dotychczasowych. Tutaj będzie trzeba dociec, czy wizje pacjentki są tylko urojeniami jej umysłu, czy też naprawdę istnieje leśna zjawa, która ją wzywa i morduje niewinne ofiary…
Jestem kapryśna, jeśli chodzi o horrory. Lubię je czytać, ale mało które mnie przerażają, czy też wywołują te specyficzne poczucie niepewności i chęci sprawdzenia, czy nikogo za mną nie ma. Kiedy jednak w moje ręce wpadła Raven, byłam pewna, że Joanna Jarczyk mnie nie zawiedzie. Czy rzeczywiście tak było?
Moje wrażenia
Zaczynając Raven, czułam niepewność. Nie tego, czy mi się spodoba, tylko w mojej głowie cały czas krążyło jedno pytanie. Zastanawiałam się, czy faktycznie bohaterka jest nawiedzona, czy też tylko jest chora. To niesamowite, jak umiejętnie autorka krąży wokół tego, co realne i paranormalne. To jak zaciera granice między jednym i drugim i zmuszała mnie do dokładnego czytania, zwracania uwagi na wszystko i analizowania. Nie mogę również nie wspomnieć o tym, że Joanna Jarczyk świetnie buduję napięcie, autentycznie czułam niepokój, niepewność, a nawet oczami wyobraźni widziałam opisywane sceny i otaczała mnie ta ciemność, słyszałam te szepty. No coś rewelacyjnego. Tutaj nie ma chwili, by coś się nie działo, a każda scena jest pełna emocji.
Słów kilka o bohaterach
Najważniejszą postacią jest tutaj Miriam i muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem jej charakterystyki. To niezwykle złożona psychologicznie postać, która do samego końca nie daje się całkowicie poznać. Z każdą jej opowieścią miałam wrażenie, że poznaje ja coraz lepiej, że już wiem, co siedzi w jej głowie, a tak naprawdę to tylko złudzenie. Jestem pełna podziwu, bo stworzenie tak skomplikowanej postaci, tak, by to miało sens, nie jest proste.
Na zakończenie
Raven czytałam na raty, po części z braku czasu, po części z tego, że nie chciałam jej czytać po nocach, ale przede wszystkim chciałam dostrzec jak najwięcej. I w sumie wyszło mi to na dobre, bo wczuwałam się w klimat przedstawiony przez autorkę i z zainteresowaniem śledziłam bieg wydarzeń. Lubię takie paranormalne wątki, a tutaj autorka jeszcze oparła to na miejscowej historii, dając przy tym solidne fundamenty całej opowieści. Zadbała o właściwe tło, emocje i o to, by od początku zaciekawić.
Zatem jeśli lubicie horrory, gdzie występują wątki paranormalne i nic nie jest oczywiste, to Raven będzie bardzo dobrym wyborem. Poczujecie, jak ja, wszystko, to co bohaterowie i już zawsze inaczej będziecie patrzeć na las.
Autor: Joanna Jarczyk
Tytuł: Raven
Wydawnictwo: AlterNatywne
Wydanie: I
Data wydania: 2020-03-31
Kategoria: horror
ISBN: 9788395249754
Liczba stron: 338
Ocena: 8/10
Niby nie mój klimat ale tak o tym piszesz że mam ochotę
Nie spodziewałam się, że będę chciała przeczytać książkę z wątkiem paranormalnym, ale naprawdę szczerze mnie do tej książki przekonałaś i mam ochotę po nią sięgnąć. 😊
Nie ma chyba osoby, której byś nie przekonała do tej powieści.
Lubię grozę, więc chętnie sięgnęłabym po ten tytuł. Jestem ciekawa, jak potoczą się losy Miriam. Twoja recenzja mnie zaintrygowała i nabrałam smaczku na tę powieść.
Brzmi dobrze, jestem ciekawa czy mi też by się spodobała.