Od wielu lat podróże w kosmos nie są już czymś nadzwyczajnym. Ale kolonizacja jednej z planet oraz lot statkiem kosmicznym połączony z szybkimi randkami i obserwowaniem przez ludzkość każdego kroku uczestników projektu przez całą dobę za pomocą kamer wzbudza jednak ogromne zainteresowanie.
Projekt Genesis to nic innego jak próba zaludnienia Marsa oraz globalne reality show z kosmosu, w którym dwunastka uczestników (sześć dziewcząt i sześciu chłopców) podczas trwania lotu kosmicznego dzień w dzień będą pod ostrzałem kamer, bez chwili prywatności. W tym samym czasie uczestnicy tego projektu codziennie rano będą losować również z kim chcą się spotkać na szybkiej sześciominutowej randce, by na końcu drogi wybrać partnera na resztę życia na Marsie. Tylko czy wszystko jest rzeczywiście takie piękne i proste jak przedstawiają to organizatorzy? Czy gdzieś nie ma rysy?
Do pewnego momentu stroniłam od Science – Fiction, ale od niedawna coraz częściej sięgam po ten gatunek i muszę przyznać, że wbrew pozorom trafia on do mnie i ciekawi. Dlatego gdy ukazała się zapowiedz Fobosu Victora Dixena zatarłam ręce i czekałam niecierpliwie na premierę. Książkę mam już za sobą, a jakie są moje wrażenia po przeczytaniu?
Muszę się przyznać, że większość książek przeze mnie przeczytanych jest autorstwa kobiet, po prostu męskie pióro nie zawsze do mnie trafia albo potrzebuję czasu, by się przyzwyczaić do stylu pisarza. Z Victorem Dixenem nie miałam jednak żadnego problemu, niemal od pierwszych stron przekonał mnie do siebie tym jak pisze, ale przede wszystki pomysłem na fabułę. Lot w kosmos, skolonizowanie Marsa, kosmiczny Big Brother na trochę innych zasadach, wielka tajemnica, kłamstwa, gierki, niepewność, napięcie, emocje, różnorodni bohaterowie oraz akcja. To wszystko a może i nawet więcej Dixen zapewnia swoim czytelnikom. Niby całość toczy się głównie w jednym miejscu na określonej przestrzeni, ale nie ma mowy o nudzie. Dzieje się dużo, szybko i zaskakująco. Victor zaskoczył mnie narracją, jest poprowadzona na przemian i poznajemy ją z kilku punktów widzenia, ale prym wiedzie postać kobieca, w którą autor doskonale się wczuł, a to nie zawsze wychodzi mężczyźnie.
No właśnie, bohaterowie. Obawiałam się, że przez ich mnogość trudno będzie mi się połapać kto jest kim, ale charaktery bohaterów są tak odmienne, że nawet bez imion wiedziałam kto w danej chwili mówi bądź myśli. Dixen ujął mnie tym, że oprócz fantastycznej otoczki skupił się właśnie również na osobach, każdemu nadał indywidualności, sprawił, że są rzeczywiści oraz pełnowymiarowi. Czasami otwarci, a momentami skrywający się za maskami, grający według własnych zasad, momentami nawet nieczysto. Wszyscy mają coś, co chcieli by ukryć, ale prawda i tak wyjdzie na jaw by zamieszać.
Nie spodziewałam się, że Fobos mnie tak wciągnie, ale mimo wszystko nie mogłam oderwać się od książki. Z ogromnym zainteresowaniem oraz niecierpliwością przewracałam kolejne strony, by jak najszybciej wiedzieć co będzie dalej, jak rozegrają się niektóre sprawy, kiedy i czy w ogóle zostanie odkryta ukrywana i ważna dla uczestników informacja. Dixen dba o emocje, stopniuje napięcie, opisuje wydarzenia tak, że nie sposób się nie wczuć w fabułę i nie zżyć z bohaterami. Zakończenie pod pewnymi względami nie było dla mnie zaskoczeniem, ale pod innymi już tak, nie mniej było emocjonujące i pozostawiło niedosyt oraz pytanie co dalej? Co dalej?! Mam tylko nadzieję, że długo nie będę musiała czekać na uzyskanie odpowiedzi.
Fobos oczywiście polecam fanom gatunku, jak i podróży w kosmosie. Nie ma tu nudnych momentów, przesłodzonego romansu i infantylnych zachowań. To dopracowana, ciekawa i mocno absorbująca powieść od której nie można się oderwać.
Nie jestem dziką leopardzicą odrzucającą wszystkich mężczyzn – jestem małym kotkiem, który pragnie tylko zwinąć się w ramionach jednego z nich. [s. 596]
Autor: Victor Dixen
Tytuł: Fobos
Wydawnictwo: Moondrive
Data wydania: 2016-06-01
Kategoria: Science – Fiction
ISBN: 9788375153941
Liczba stron: 456
Ocena: 8/10
Fobos
Czytam
fantastykę IV
3 – Mężczyzna)
Oczy)