„Musiałam znaleźć jakiś sposób, żeby ludzie o tym usłyszeli. Szczególnie ci, którzy nie mają w zwyczaju chodzić do lekarza i rozmawiać o sprawach intymnych. Rak nie wybiera. Ta choroba nie ma statusu społecznego. (…) Jeśli moja wyprawa ocali choćby jedno życie to znaczy, że warto było podjąć to wyzwanie.”*
Śmierć jest czymś naturalnym. Rodzimy się, umieramy. Tak musi być. A my choć cierpimy musimy się na to godzić. A co jeśli bliscy umierają przedwcześnie? Zdarzają się choroby, wypadki. Trudna jest się nam wtedy pogodzić z tym co nadeszło… A jednak musimy. Każdy robi to na swój sposób, każdemu pomaga coś innego.
W „Mała wielka miłość” Rosie opowiada jak ona poradziła sobie ze śmiercią męża Cliva, który zmarł na raka prostaty w 2002 roku. Rosie nie dojść po tym do siebie i czuje, że musi coś z tym zrobić. Postanawia wyruszyć w podróż dookoła świata. Podróżuje by uświadomić, że badania nie są straszne, a mogą uratować życie. Podczas podróży spotykają ją różne przygody, poznaje wielu wspaniałych ludzi, którzy zawsze chętnie pomagają… Rosie też w ten sposób radzi sobie z bólem. Co ją spotkało w ciągu pięciu lat podróży i jakich ludzi poznała? Czy jej wyprawa coś dała? Odpowiedzi w książce 😉
Trudno jest oceniać takie książki. Nie mam prawa oceniać czyjegoś życia. Czasem tak musi być. W takim przypadku oceniam moje uczucia wywołane tą książką. Jestem pełna podziwu dla Rosie. Jej determinacja, hart ducha, i to niezłomne dążenie do celu. Ale chyba ją rozumiem. To był lek na utratę ukochanego. To po pierwsze, a po drugie wierzyła, że komuś pomoże. Nawet jeśli by to miała być tylko jedna osoba. Ważne, że pomogła. To co robiła Rosie… To naprawdę jest potrzebne. Wielu z nas nada się nie bada „no bo po co”… A czasem te jedno badanie ratuje nam życie. Książka niesie przesłanie i jest napisana w bardzo ciekawy sposób. Czytelnik nie nudzi się ani nie męczy gdyż język jest łatwy w odbiorze.
Polecam ją wszystkim. Takie książki powinny należeć do obowiązkowych moim zdaniem.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Hachette
*str. 9
Autor: Rosie Swale Pope
Tytuł: Mała wielka podróż
Wydawnictwo: Hachette
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 365
To z pewnością książka godna uwagi i jest już na mojej liście 🙂
Kasandra już do niej zachęcała, a teraz Ty. 🙂
Chciałabym tę książkę przeczytać, na pewno jest godna uwagi 🙂
Widzę, że mamy podobne odczucia po lekturze:))
Świetna książka. Pozdrawiam!!
Bardzo mnie zaciekawiła ogólna tematyka powieści. Jestem niezmiernie jej ciekawa, dlatego z ogromnym zaciekawieniem sięgnę po tę powieść.
Niesamowita historia, niesamowita kobieta, niesamowita przygoda i z pewnością niesamowita książka…
@ Pisanyinaczej, Dosiak – tak, jest godna uwagi 😉
@ Ewa – no bo wiesz to taka nasza zmowa była hihi 😉
@ kasandra – no teraz mogłam przeczytać Twoją recenzję 😉
@ cyrysia – polecam 😉
@ poduszkowietz – dokładnie tak 😉
Jak lektura obowiązkowa – to zapisuje i biorę się za poszukiwania tej książki !
Gdzieś o niej już słyszałam, ale teraz jeszcze bardziej chcę ją przeczytać.
Czytałąm dziś jeszcze inną recenzję tej książki i dalej nie mogę wyjść z podziwu i uznania dla tej kobiety. Niebywały wyczyn. A książkę przeczytam z pewnością 🙂
@ toska82 – wydaje mi się, że takie książki powinny być obowiązkowe 😉
@ sylvia – naprawdę polecam 😉
@ Kinga – dokładnie. Historia niesamowita.
Chciałabym być tak silną kobietą.Marzy mi się taki bieg-chociażby marsz.Na razie jest grudzień a mi się nic nie chce robić,oglądam się za ciepłym kątem,łózeczkiem:)Chociażby rowerem gdzieś pojechać może kiedyś.
A mnie się ta książka nie podobała.Pomijając fakt,że jest słabo napisana,fatalne zdjęcia i zbyt mało,to nie przemawia do mnie idea samoumartwiania się i robienie z tego tytułu reklamy i szumu wokół własnej osoby.Tysiące ludzi przeżywa podobne tragedie i nie biega z tego powodu dookoła świata.Podejrzewam,że autorka miała w głębi ducha myśli samobójcze narażając się na taką poniewierkę.Do tego zaangażowała setki ludzi,którzy jej pomagali.4/10