W biegu życia często zapominamy o tym, by nie skupiać się tylko na jednym. Warto dbać o siebie, relacje z bliskimi i swoje szczęście. Czasami przychodzi samo i niespodziewanie, ale bywa, że trzeba trochę się wysilić i pokazać, że nam zależy.
Zarys fabuły
W jednym wydawnictwie swoje książki wydaje autorka romansów i autor horrorów. Nie znają się, ale oboje odnoszą sukces, jednak Michał z lekką zazdrością patrzy na to, że romanse pną się wyżej. Pewnego dnia mężczyzna stwierdza, że chce coś zmienić w swoim życiu i kupuje mieszkanie w jednej z toruńskich kamienic. Przez splot wydarzeń odkrywa, że naprzeciwko niego mieszka właśnie jego rywalka Justyna Różycka. Początkowa niechęć mężczyzny zmienia się w nić sympatii. Czy uda mu się do niej zbliżyć?
To moje drugie spotkanie z twórczością Anny Szczęsnej, jej Gwiazdka z brokatem podbiła moje serducho, chciałam poznać inne jej powieści, a trylogia Między stronami życia była mi bardzo polecana. Dziewczyna, która patrzyła w słońce, jest już za mną, czy było warto poświęcić jej swój czas?
Moje wrażenia
Anna Szczęsna bez wątpienia potrafi tworzyć historie, które mogło napisać życie. Bohaterowie zmagają się z codziennością i jej wszystkimi blaskami oraz cieniami. Fajne jest to, że nic nie przychodzi im łatwo, że tak jak zwykli ludzie mają problemy rodzinne i osobiste, że czasem coś nie wyjdzie lub jest poprzedzone wieloma przeszkodami do pokonania. Dziewczyna, która patrzyła w słońce to też możliwość zajrzenia za kulisy pracy pisarza oraz działań wydawnictw. Całość łączy się ze sobą i chociaż brak tutaj nagłych zwrotów akcji, to nie możemy narzekać na zbyt małą ilość emocji. Tych tutaj z pewnością nie brakuje.
Słów kilka o bohaterach
Z żalem jednak przyznaję, że nie do końca polubiłam bohaterów. W sumie to najbardziej Michała. Wiecznie niezadowolony, marudzący i narzekający. Dopiero jak mama go wpakowała w zmiany, zaczął coś robić ze swoim życiem. Dla mnie była to mieszanka zgorzkniałego, zimnego faceta połączonego z ciepłymi kluchami, w którego przemianę było mi trudno uwierzyć. Justyna jest za to sympatyczna, otwarta i szczera, chociaż jej zachowanie na końcu było kiepskie, bo nie powinna decydować za innych.
Na zakończenie
Mam trochę mieszane uczucia odnośnie do tej książki. Z jednej strony bardzo podobał mi się styl, jakim pisze autorka, to jak opisuje piękno miasta i tworzy swojską opowieść pełną życiowych wątków. Z drugiej zaś postać Michała tak bardzo mnie irytowała, że czasami odbierało mi to trochę przyjemności z czytania. Plusem jest również lekkość historii i to jak zwyczajna (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) ona jest. Dzięki temu łatwo zżyć się z bohaterami i rozumieć ich troski. No w jakimś stopniu Dziewczyna, która patrzyła w słońce, mnie oczarowała. I to na tyle, że już niedługo zabiorę się za drugi tom.
Dziewczyna, która patrzyła w słońce, jak na powieść obyczajową przystało, skupia się na codzienności bohaterów oraz emocjach. Warto jednak pamiętać, że nie znajdziemy tu żadnych dramatycznych zwrotów akcji, a jedynie zwyczajne koleje losu. Trudne, bolesne, ale i te radosne oraz dające nadzieję.
Autor: Anna Szczęsna
Tytuł: Dziewczyna, która patrzyła w słońce
Wydawnictwo: Kobiece
Wydanie: I
Data wydania: 2021-04-28
Kategoria: obyczajowa
ISBN: 9788366815674
Liczba stron: 376
Między stronami życia
Dziewczyna, która patrzyła w słońce | Dziewczyna z wiatrem we włosach | Dziewczyna z głową w chmurach
Jeszcze zastanowię się nad lekturą tej książki.
Zawsze mnie zastanawiało czemu pisarze czy twórcy gier uważają tego drugiego na rynku za konkurenta. Przecież to nie jak z programami użytkowymi: tu można czytać obydwu, ograć obydwa tytuły.
Mam problem z tą serią autorki. Ogólnie lubię jej twórczość, ale jej cykl jest dla mnie średni.
Lubię kreacje bohaterów, które wywołują silne emocje, nawet jak się na nich denerwuję, to jednak żyją.
Wydaje mi się ze już czytałam książki tej autorki, ta mnie zainteresował i zapisuję sobie jej tytuł.
Czytałam kilka dobrych opinii o tym tytule, ale widzę, że Tobie nie do końca się spodobał. Niestety bywa i tak
Słyszałam już o tej pozycji, ale raczej nie jest to książka dla mnie. Sięgam po inny gatunek.
Jak na razie odpuszczę – po obyczajówki sięgam rzadko i muszę mieć w sobie to coś, co sprawi że przeczytam je jednym tchem 🙂