Czekać i czekać. Na wszystko trzeba czekać. Czekać na swoją kolej, czekać na śnieg, czekać na adwent… A adwent to czas oczekiwania na święta. Czyli czeka się, żeby czekać. Dziwne. (s. 6)
Powoli coraz bardziej zaczynamy wyczekiwać nadchodzących świąt i związanych z nimi przygotowań wprowadzających w ten magiczny czas. Dorośli przygotowują potrawy, a dzieci piszą listy do św. Mikołaja, prosząc o przeróżne cuda i cudeńka.
Rutka wraz z rodzicami przystraja dom na święta, co nie jest takie proste, bo co chwilę coś im ginie. Początkowo rodzice podejrzewają dziewczynkę, ale kiedy znajdują nadgryzione liście wiedzą, że to nie są psoty ich córeczki. Jednak jeśli nie ona, to kto? Niedługo po tym Rutka odkrywa, kto był sprawcą wszystkich dziwnych zdarzeń. Okazuje się, że w ich domu zagościł kosmita, który w czasie lotu przypadkiem wypadł ze statku kosmicznego. Kosma jest niebieski, pochodzi z Koncypiusza i uwielbia wszystko, co metalowe. Dziewczynka ukrywa go przed rodzicami oraz kolegami z klasy, a ponieważ Kosma bardzo tęskni za domem, próbują razem wymyślić, jak może wrócić do rodziny na ich święto.
Kosmiczne święta zaciekawiły mnie swoim opisem oraz okładką, która z miejsca przykuwa oko. Nie tylko moje, ale i moich potworków. Czy szata graficzna jest zapowiedzią czegoś ciekawego?
W naszym odczuciu bardzo. Historia ciekawi od pierwszych stron. Jest napisana lekkim i przyjemnym językiem, ale przyznam, że na niektórych słowach można się potknąć, bo są trochę skomplikowane, niemniej zabawne i ich odczytanie nie frustruje, a bawi. Autorka świetnie opisuje Kosmę, jego świat i zwyczaje, ale nie to jest najważniejsze. Na pierwszy plan wysuwa się temat przyjaźni, tego ile można zrobić dla przyjaciela, by mu pomóc. To też opowieść o tolerancji, zrozumieniu i przede wszystkim akceptacji. Rozdziały są krótkie i jest ich aż 24, można czytać po jednym dziennie od początku grudnia albo pochłonąć książkę na raz. Naprawdę trudno jest oprzeć się kolejnym stronom, bo intryguje, co się dalej wydarzy.
Pomimo tego, że książka liczy zaledwie 100 stron i jest pełna ilustracji, to charakterystyki występujących tutaj postaci są naprawdę dobrze stworzone. Każdy jest inny i wyjątkowy, z miejsca budzą sympatię lub irytację. Ingelin Angerborn na ich przykładzie pokazuje, że bycie niepełnosprawnym nie wyklucza z udziału w zabawach, a bycie opryskliwym nie przyniesie nic dobrego.
Kosmiczne święta zachwycają treścią oraz wyglądem. Śliczna okładka to tylko zapowiedź tego, co znajduje się w środku. Książka jest pełna ciepłych ilustracji Pera Gustavssona, które idealnie uzupełniają się z zapisaną na kartach historią. Starsze dziecko bez trudu poradzi sobie samodzielnie z czytaniem. Tekstu nie ma za dużo, a czcionka jest stosunkowo duża. My jestesmy zadowoleni z tej pozycji i bez wątpienia jeszcze do niej wrócimy. Lekka, zabawna, ale niosąca też pewien przekaz.
Jeśli szukacie ciekawej książki na prezent dla dziecka w wieku 5+, to Kosmiczne święta będą bardzo dobrym wyborem. Myślę, że książka długo będzie cieszyć się zainteresowaniem małego czytelnika.
Autor: Ingelin Angerborn, Per Gustavsson (ilustracje)
Tytuł: Kosmiczne święta
Wydawnictwo: Zakamarki
Wydanie: I
Data wydania: 2018-11-29
Kategoria: lit. dziecięca
ISBN: 9788377761724
Liczba stron: 100
Ocena: 8/10