Każdy
uczeń po wyczerpującym roku szkolnym marzy jedynie o wakacjach, o
śnie do południa, beztroskim lenistwie, imprezach. Czasem wyjeździe
do miejsca, gdzie zabawa jest na pierwszym miejscu. Dodajmy do tego wakacyjny romans i oto mamy idealne lato…
uczeń po wyczerpującym roku szkolnym marzy jedynie o wakacjach, o
śnie do południa, beztroskim lenistwie, imprezach. Czasem wyjeździe
do miejsca, gdzie zabawa jest na pierwszym miejscu. Dodajmy do tego wakacyjny romans i oto mamy idealne lato…
Trzy
lata temu ojciec Eden porzucił rodzinę, rozwody się zdarzają,
miłość wygasa – lepiej się rozstać niż tkwić w nieszczęśliwym
związku. Jednak gdy są dzieci obie strony powinny dbać o dobro
dziecka a on o tym najwyraźniej zapomniał przez cały ten czas.
Teraz jednak zaprasza córkę na całe wakacje do swojej nowej
rodziny mieszkającej w Santa Monica. Nastolatka, z obawami, ale
jednak, zgadza się i jedzie do słonecznego miasta. Co czeka ją w
nadchodzących tygodniach? Czy poprawią się stosunki z jej ojcem?
Znajdzie znajomych z którymi będzie mogła spędzać wolny czas?
lata temu ojciec Eden porzucił rodzinę, rozwody się zdarzają,
miłość wygasa – lepiej się rozstać niż tkwić w nieszczęśliwym
związku. Jednak gdy są dzieci obie strony powinny dbać o dobro
dziecka a on o tym najwyraźniej zapomniał przez cały ten czas.
Teraz jednak zaprasza córkę na całe wakacje do swojej nowej
rodziny mieszkającej w Santa Monica. Nastolatka, z obawami, ale
jednak, zgadza się i jedzie do słonecznego miasta. Co czeka ją w
nadchodzących tygodniach? Czy poprawią się stosunki z jej ojcem?
Znajdzie znajomych z którymi będzie mogła spędzać wolny czas?
Bardzo
chciałam przeczytać pierwszy tom Dimily,
nie wiem czemu, ale coś ciągnęło do niej moje czytelnicze serce,
a pojawiające się co chwile pozytywne opinie tylko utwierdzały
mnie w przekonaniu, że warto dać szanse Estelle
Maskame. Czy jednak rzeczywiście tak było?
chciałam przeczytać pierwszy tom Dimily,
nie wiem czemu, ale coś ciągnęło do niej moje czytelnicze serce,
a pojawiające się co chwile pozytywne opinie tylko utwierdzały
mnie w przekonaniu, że warto dać szanse Estelle
Maskame. Czy jednak rzeczywiście tak było?
Muszę
być szczera, zawiodłam się. Pomimo że nie oczekiwałam po tej
historii niczego ambitnego ani nowego, po prostu chciałam poczytać
coś lekkiego, niezobowiązującego do intensywnego myślenia, czuję
się rozczarowana. Bo o ile Czy
wspominałam, że cię kocham? Czyta
się szybko i nawet przyjemnie są w tej książce mankamenty na
które nie sposób było nie zwrócić uwagi. Po pierwsze, Eden i
dzieci nowej żony jej ojca nie są rodzeństwem, nawet przybranym.
Nie i już, przybrane rodzeństwo musi mieć chociaż jednego
wspólnego rodzica. Ciągłe podkreślanie ich niby pokrewieństwa
doprowadzało mnie do stanu wrzenia. Po drugie, ciągłe wspominanie
o convwrsach, tekście piosenki na nich i ogólnie o tym co i kto ma
na sobie ubrane, co je i jak to smakuje. Rozumiem szczegółowość,
ale bez przesady… Po trzecie, relacje z ojcem, dziewczyna przyjeżdża
by naprawić swoje relacje z ojcem, a ten nic. Całe te ich kontakty
jak dla mnie były strasznie naciągane, chociaż tutaj różnie może
bywać. Będzie i po czwarte, ale to za chwile. Jeśli chodzi o
stylistykę, ciągłość wydarzeń czy też bieg akcji, to nie jest
źle.
być szczera, zawiodłam się. Pomimo że nie oczekiwałam po tej
historii niczego ambitnego ani nowego, po prostu chciałam poczytać
coś lekkiego, niezobowiązującego do intensywnego myślenia, czuję
się rozczarowana. Bo o ile Czy
wspominałam, że cię kocham? Czyta
się szybko i nawet przyjemnie są w tej książce mankamenty na
które nie sposób było nie zwrócić uwagi. Po pierwsze, Eden i
dzieci nowej żony jej ojca nie są rodzeństwem, nawet przybranym.
Nie i już, przybrane rodzeństwo musi mieć chociaż jednego
wspólnego rodzica. Ciągłe podkreślanie ich niby pokrewieństwa
doprowadzało mnie do stanu wrzenia. Po drugie, ciągłe wspominanie
o convwrsach, tekście piosenki na nich i ogólnie o tym co i kto ma
na sobie ubrane, co je i jak to smakuje. Rozumiem szczegółowość,
ale bez przesady… Po trzecie, relacje z ojcem, dziewczyna przyjeżdża
by naprawić swoje relacje z ojcem, a ten nic. Całe te ich kontakty
jak dla mnie były strasznie naciągane, chociaż tutaj różnie może
bywać. Będzie i po czwarte, ale to za chwile. Jeśli chodzi o
stylistykę, ciągłość wydarzeń czy też bieg akcji, to nie jest
źle.
Wyżej
wspominałam, że będzie czwarty powód, który przemawia przeciwko
spojrzeniu przychylniejszym okiem na ten tytuł. Jest nim zachowanie
Eden względem Tylera. Praktycznie go nie zna a ładuje się w jego
życie buciorami pomimo wyraźnej niechęci chłopaka. Serio? Jeśli
kogoś nie znam i ten ktoś aż zionie antypatią do mnie nie wtrącam
się w jego życie, po co się pchać gdzie mnie nie chcą? Ten wątek
aż wiał moim zdaniem sztucznością i strasznie raził. Co do
charakterystyki postaci – tutaj ogólnie, oprócz tego powyżej, nie
mam nic do zarzucenia, wyróżniają się i czasem nawet zaskakują.
wspominałam, że będzie czwarty powód, który przemawia przeciwko
spojrzeniu przychylniejszym okiem na ten tytuł. Jest nim zachowanie
Eden względem Tylera. Praktycznie go nie zna a ładuje się w jego
życie buciorami pomimo wyraźnej niechęci chłopaka. Serio? Jeśli
kogoś nie znam i ten ktoś aż zionie antypatią do mnie nie wtrącam
się w jego życie, po co się pchać gdzie mnie nie chcą? Ten wątek
aż wiał moim zdaniem sztucznością i strasznie raził. Co do
charakterystyki postaci – tutaj ogólnie, oprócz tego powyżej, nie
mam nic do zarzucenia, wyróżniają się i czasem nawet zaskakują.
Mam
wrażenie, że Estelle Maskame chciała stworzyć coś
kontrowersyjnego: niby zakazany związek, ciągłe imprezy, alkohol,
narkotyki, wykroczenia. Z tego mogło wyjść coś fajnego, coś
poruszającego, a wyszło zwyczajnie przeciętnie. Pierwsza połowa
książki to impreza za impreza za imprezą… Strasznie się
nudziłam, chociaż szybko się czytało. Druga część uratowała
powieść, sprawiła, że z większym zainteresowaniem śledziłam
bieg wydarzeń i nawet jestem ciekawa ciągu dalszego. Niemniej nie
czuję natychmiastowej potrzeby sięgnięcia po kontynuacje, bo ani
nie zżyłam się z bohaterami, ani za specjalnie nie wczułam w
fabułę.
wrażenie, że Estelle Maskame chciała stworzyć coś
kontrowersyjnego: niby zakazany związek, ciągłe imprezy, alkohol,
narkotyki, wykroczenia. Z tego mogło wyjść coś fajnego, coś
poruszającego, a wyszło zwyczajnie przeciętnie. Pierwsza połowa
książki to impreza za impreza za imprezą… Strasznie się
nudziłam, chociaż szybko się czytało. Druga część uratowała
powieść, sprawiła, że z większym zainteresowaniem śledziłam
bieg wydarzeń i nawet jestem ciekawa ciągu dalszego. Niemniej nie
czuję natychmiastowej potrzeby sięgnięcia po kontynuacje, bo ani
nie zżyłam się z bohaterami, ani za specjalnie nie wczułam w
fabułę.
Reasumując,
Czy wspominałam,
że cię kocham?
nie jest stracone, ma nawet potencjał, ale mnie nie zachwyciło,
zirytowało bardzo, ale pomimo tego myślę, że znajdzie swoich
zwolenników śród odbiorców, tak jak do tej pory ma to miejsce. W
tym przypadku ani nie polecam, ani nie odradzam.
Czy wspominałam,
że cię kocham?
nie jest stracone, ma nawet potencjał, ale mnie nie zachwyciło,
zirytowało bardzo, ale pomimo tego myślę, że znajdzie swoich
zwolenników śród odbiorców, tak jak do tej pory ma to miejsce. W
tym przypadku ani nie polecam, ani nie odradzam.
*Estelle
Maskame, Czy wspominałam, że
cię kocham?
Maskame, Czy wspominałam, że
cię kocham?
Autor:
Estelle Maskame
Estelle Maskame
Tytuł:
Czy
wspominałam, że cię kocham?
Czy
wspominałam, że cię kocham?
Data
wydania: 2015-10-21
wydania: 2015-10-21
Kategoria:
New Adlut
New Adlut
ISBN:
9788372295149
9788372295149
Liczba
stron: 408
stron: 408
Ocena:
5/10
5/10
Dimily:
Czy
wspominałam, że cię kocham?
| Czy wspominałam, że cię potrzebuję? | Did I Mention I Miss You?
wspominałam, że cię kocham?
| Czy wspominałam, że cię potrzebuję? | Did I Mention I Miss You?
Wyzwania:
Czytam
Opasłe Tomiska
Czytam
Opasłe Tomiska
Ranisz moje serce, bo mnie ta książka zachwyciła, ale jak to mówią, o gustach się nie dyskutuje 🙂
Wiem Kochana,wiem. Ale nie byłabym sobą gdybym nie wytknęła tego co mi się nie podobało. 😉
Irenko, wesołych Świąt i zaczytanego Nowego Roku:)
Dziękuję i wzajemnie :*
Jejciuu mnie tak samo denerwowała jak Eden o byle co upominała "braciszka" co ją obchodziło jego życie? Zupełnie nie czaje tej wymuszonej nadopiekuńczości. Autorka tak bardzo się starała, że aż przekombinowała, naprawdę. Mega irytujące, albo…. My nie jesteśmy kobietami 😀
Gorzej jak to drugie 😀
Ale tak serio, czytam dużo młodzieżówek i mało która jest tak naciągana i przekombinowana… Sięgnę po drugi tom, ale bez parcia, że już teraz zaraz muszę.
Nie czytałam, ale widziałam w księgarni i myślałam o kupieniu jej, ale teraz sama nie wiem :/
Pozdrawiam i wesołych świąt!
countrywithbooks.blogspot.com
Mnie denerwowało jedynie ciągłe podkreślanie, że są przybranym rodzeństwem i nic ich nie może łączyć. Aż zaczełam się wgłębiać w ten temat i wiem, że nic im nie stoi na przeszkodzenia aby mogli być razem także nie wiem z czemu autorka zrobiła z tego taki wielki problem. Jednak sam pomysł i sama ksiażka bardzo mi się podobała 🙂
To chyba pierwsza tak krytyczna recenzja tej książki, ze wszystkich jakie czytałam. Nadal mam jednak ochotę po nią sięgnąć, ale na pewno zwrócę uwagę na mankamenty, o których napisałaś.
Wesołych Świąt 😉
Książkę chętnie bym poznała by się przekonać, czy mi przypadnie do gustu 🙂
Wesołych Świąt w rodzinnej atmosferze i uśmiechu każdego dnia 🙂
Może bym i po nią sięgnęła.
Mam… pewne opory przed tą książką, jeśli mam być szczera. Patka pisała o niej w taki sposób, że czułam, że chcę się zrelaksować przy tym tytule, ty teraz trochę ostudziłaś tą chęć i… nie wiem. Powiem tak: jeśli będę mieć okazję wypożyczyć z biblioteki – spróbuję, choćby po to, by sprawdzić czy zareaguję na nią podobnie jak ty. Ale w innym wypadku, nie będę nalegać na poznanie pióra panienki Estelle. 🙂 Ale dobrze, że dziewczyna wydaje. Może za parę lat jej książki będą miały naprawdę niesamowity poziom, dzięki wskazówkom jakie dostanie teraz od recenzentów.
Pozdrawiam,
Sherry
Przeczytałam liczne recenzje pełne wychwał i superlatyw na lc, aż w końcu natrafiłam na Twoją opinię, z którą oczywiście w pełni się zgadzam! Praktycznie non stop czytamy o imprezach, używkach… I niestety ta zakazana w teorii miłość wcale taka nie była, w końcu nie było między nimi żadnych więzów krwi. Faktycznie, historia ta ma ogromny potencjał jednak myślę, że został wykorzystany tylko w małej części 😉 Zobaczymy czym autorka uraczy nas dalej.
Właśnie zyskałaś nową czytelniczkę 😉
Pozdrawiam,
Kochamy Książki
Dobrze wiedzieć, że nie jestem odosobniona w swojej opinii. Tak jak wspominałam – autorka chciała stworzyć coś kontrowersyjnego i na siłę stwarzała problemy, co tylko jej zaszkodziło.
Drugiego tomu czytać jednak nie będę, bo opinia przyjaciółki (http://agaaa006.blogspot.com/2016/03/czy-wspominaemze-cie-potrzebuje.html) skutecznie mnie zniechęciła…
Miło mi Cię u mnie gościć! 😉