sceptycznie zastawioną do okazywania uczuć. Tak więc tylko jedyny raz
zdarzyło się mi, że chciałam zwrócić na siebie uwagę kolegi z
równoległej klasy. I wcale nie chodziło o to, że był przystojny. Po
prostu miał dar. Dar jednania do siebie ludzi. Dar, gdyż ja również
dałam się złapać na jego piękne bursztynowe oczęta.
Moje zaloty
nie były jakoś wyjątkowo „szczeniackie”. Już na samym początku
stwierdziłam, że najlepszym sposobem będzie przebywanie blisko niego i
pokazanie siebie z jak najlepszej strony. Ale jak już kiedyś pisałam-
jestem osoba pechową, tak i w tym przypadku mój wszechobecny „niechciany
znajomy” dał mi mocno w kość. Przytoczę zatem trzy nieszczęsne
sytuacje…
Raz dowiedziałam się, że 3- go maja osoba, do której
czułam przysłowiową „miętkę” będzie trzymać w kościele chorągiew naszej
szkoły. Miało być trzy osoby, a wyszło, że zgłosił się tylko on. Zatem
długo się nie zastanawiałam, zgłosiłam się i ja. By spędzić trochę z nim
czasu, ale również dlatego, aby nie został z tym całkowicie sam. Jak
się to zakończyło? Mówi się, ze nieważne jak zaczynasz, ważne jak
kończysz. W moim przypadku było na odwrót- dobrze zaczęłam, ale niestety
źle skończyłam, gdyż… zemdlałam. Właśnie tak. I nie jestem w stanie
odpowiedzieć czym to było spowodowane- jego obecnością czy brakiem
dostatecznej ilości powietrza. Ale zawsze można przyjąć i trzecią
wersje- zaparło mi dech w piersiach na jego widok 😉
Kolejną
nieudaną próbą zwrócenia na siebie uwagi była szkolna dyskoteka.
Doskonale wiedziałam, że nie może go tam zabraknąć, także nie
przesadzając z makijażem i zbyt wyzywającymi ciuchami wybrałam się na
kolejną misję zatytułowaną: „Przez taniec do serca”… Zaprosiłam go do
tańca i akurat pech chciał, a może wtedy i szczęście (?), że z głośników
zaczęła płynąć spokojna, romantyczna muzyka. Tak trwaliśmy dopóki
melodia nie ucichła. Podziękowałam mu za fantastyczne „bujanie” i
kolejną, tym razem szybka piosenkę zaczęłam tańczyć z drugim kolegą-
wrogiem tego pierwszego, oczywiście przed jego nosem. Jak skończyło się w
tym przypadku? Nie najlepiej, gdyż… upadłam… Wręcz rąbnęłam tyłkiem na
podłogę. Oczywiście moje policzki momentalnie oblał nie byle jaki
rumieniec. I wierzcie mi na słowo, że w żaden sposób nie dało się go
zwalić na szybki taniec, zmęczenie. Kurde no! Gdyby był to koniec. Ale
gdzie tam! Dokładnie pamiętam jaką wszyscy na następny dzień mieli ze
mnie bekę. Nawet wymyślili pewną CUDOWNĄ rymowankę. Jak to szło? Aha,
pamiętam. „Jak Asia zabaluje, do domu nie wróci. Tańczyć przestanie jak
się przewróci”. Przysięgam, że w tamtej chwili chciałam zapaść się pod
ziemię albo najnormalniej w świecie uciec przed świdrującym mnie
wzrokiem znajomych. Byłam zła na siebie, ale nie tylko dlatego, że
zrobiłam z siebie kompletnego błazna. Chodziło przede wszystkim o to, że
w scenariuszu w jednej chwili zaszły zmiany na które w zupełności nie
miałam wpływu. Wszystko szło nie w tym kierunku co powinno. A to ja
miałam być scenarzystą…
A trzecia, czyli ostatnia nieudolna
próba? Ehh… Któregoś dnia w klasie zorganizowano turniej- siłowanie na
ręce. Ja (no bo jak inaczej?) wylosowałam do ręcznej „walki” właśnie
jego. I wybrałam najgorszą możliwość- wygrałam z nim. Czemu najgorsza?
Cóż, wiadome jest to, że osobnicy płci męskiej lubią wygrywać, a
przegrać z dziewczyną jest dla nich ogromną tragedią. Nie pozwala im na
to ambicja. A ja oczywiście w tamtej chwili musiałam o tym zapomnieć. No
i przez to był na mnie wielce obrażony. Cudownie, właśnie o to mi
chodziło…
Podobnych sytuacji wydarzyło się wiele. Ale szczerze?
Opłaciły się one, gdyż koniec końców staliśmy się przyjaciółmi. Może na
sam początek liczyłam na inną miedzy nami wieź, ale teraz nie jest to
ważne. Nie żałuję, gdyż zyskałam przyjaciela, który pociesza, opieprza,
rozśmiesza, gdy jest takie zapotrzebowanie 😉 I morał z tego taki, że
cokolwiek by się nie działo nie należy się poddawać. Upór w dążeniu do
celu zostanie wcześniej czy później nagrodzony. Jestem żywym przykładem
😉
- Zwycięzca
jest zobowiązany wysłać maila z danymi adresowymi na adres konkursyb@o2.pl w ciągu trzech dni od
momentu ogłoszenia wyników. Po tym terminie nastąpi wybór nowego
zwycięzcy. - Prawo
do składania reklamacji w zakresie niezgodności przeprowadzenia konkursu z
Regulaminem, służy każdemu uczestnikowi w ciągu trzech dni od daty
wyłonienia jego laureatów. Należy je zgłaszać w formie e-maila na adres: konkursyb@o2.pl.
Gratuluje!!!
Ostatnio miałam ten sam problem – ktoś wygrał, ja wysłałam maila z prośbą o dane adresowe i cisza. Cóż, szkoda. Ale ktoś inny dzięki temu korzysta 🙂
Dziękuję bardzo!
Szkoda, ze wczesniejsza laureatka straciła szansę na nagrodę… Ale dzięki temu umiliłas mi ta wiadomoscia dzień.
Poprzednia laureatka na pewno teraz płacze w poduszkę… Szkoda.
Gratuluję Joannie.
O, Lusterko wygrała, gratuluję bardzo! 🙂
I reszcie laureatek też, także tej, która nieoczekiwanie została uszczęśliwiona! 🙂
Gratulacje szczęściaro! 🙂
O, serdeczne gratulacje 😉