„Miłość
nie była cieplarnianym kwiatem zmuszanym do niechętnego kwitnięcia. Miłość była
polnym zielem na poboczu drogi niespodziewanie pokrywającym się kwiatami”.*
nie była cieplarnianym kwiatem zmuszanym do niechętnego kwitnięcia. Miłość była
polnym zielem na poboczu drogi niespodziewanie pokrywającym się kwiatami”.*
Nie zawsze w
życiu układa się tak jakbyśmy tego chcieli. Czasem nadchodzi taki moment, że coś
się psuje lub kończy i albo będziesz starać się to naprawić lub pogodzisz się z
zakończeniem i pójdziesz dalej. Gdy jest to jedna rzecz i masz przy sobie kogoś
kto będzie cię wspierał będzie to łatwiejsze, ale gdy nagle tracisz wszystko
sprawa wygląda zupełnie inaczej…
życiu układa się tak jakbyśmy tego chcieli. Czasem nadchodzi taki moment, że coś
się psuje lub kończy i albo będziesz starać się to naprawić lub pogodzisz się z
zakończeniem i pójdziesz dalej. Gdy jest to jedna rzecz i masz przy sobie kogoś
kto będzie cię wspierał będzie to łatwiejsze, ale gdy nagle tracisz wszystko
sprawa wygląda zupełnie inaczej…
Emily los
ostatnio nie rozpieszcza, po tym jak jej pierwsza książka została okrzyknięta bestsellerem
nie może zmusić się do napisania kolejnej, a jej kariera pisarka wisi na
włosku. Do tego mąż zostawia ją i odchodzi do kochanki. Załamana kobieta
postanawia pojechać na miesiąc w miejsce, gdzie jako dziewczynka spędzała
niezapomniane chwile – do ciotki Bee na wyspę Bainbridge. To tam postanawia
leczyć złamane serce i przełamać niemoc twórczą. Krótko po przyjeździe
odnajduje pewien pamiętnik w czerwonej oprawie z 1943 r., w którym opisana jest
miłosna historia Esther i Elliota.
Poznaje też Jacka, którego zaczyna coraz bardziej lubić, co ewidentnie nie
podoba się ciotce. Emily trafia na rodzinną tajemnice, która miała i ma duży
wpływ na nią oraz jej bliskich. Jaki będzie finał jej poszukiwań?
ostatnio nie rozpieszcza, po tym jak jej pierwsza książka została okrzyknięta bestsellerem
nie może zmusić się do napisania kolejnej, a jej kariera pisarka wisi na
włosku. Do tego mąż zostawia ją i odchodzi do kochanki. Załamana kobieta
postanawia pojechać na miesiąc w miejsce, gdzie jako dziewczynka spędzała
niezapomniane chwile – do ciotki Bee na wyspę Bainbridge. To tam postanawia
leczyć złamane serce i przełamać niemoc twórczą. Krótko po przyjeździe
odnajduje pewien pamiętnik w czerwonej oprawie z 1943 r., w którym opisana jest
miłosna historia Esther i Elliota.
Poznaje też Jacka, którego zaczyna coraz bardziej lubić, co ewidentnie nie
podoba się ciotce. Emily trafia na rodzinną tajemnice, która miała i ma duży
wpływ na nią oraz jej bliskich. Jaki będzie finał jej poszukiwań?
O „Marcowych
fiołkach” naczytałam się tyle dobrego iż wiedziałam, że kiedyś w końcu po nią
sięgnę. Rodzinne tajemnice, miłość, próba pozbierania się po trudnym czasie –
to jest to co lubię. Niestety książka najpierw ukazała się w wydaniu
kieszonkowym, za którym nie przepadam i to skutecznie sprawiało, że składałam
jej lekturę w czasie. Na szczęście od niedawna na rynku wydawniczym jest też
zwykłe wydanie i w końcu mogłam zapoznać się z ową publikacją. Jakie są moje
wrażenia?
fiołkach” naczytałam się tyle dobrego iż wiedziałam, że kiedyś w końcu po nią
sięgnę. Rodzinne tajemnice, miłość, próba pozbierania się po trudnym czasie –
to jest to co lubię. Niestety książka najpierw ukazała się w wydaniu
kieszonkowym, za którym nie przepadam i to skutecznie sprawiało, że składałam
jej lekturę w czasie. Na szczęście od niedawna na rynku wydawniczym jest też
zwykłe wydanie i w końcu mogłam zapoznać się z ową publikacją. Jakie są moje
wrażenia?
Początkowo
można odnieść mylne wrażenie, bo historia zaczyna się jak setki innych. Przez
co pierwszych kilkadziesiąt stron czyta się wolno, jednak później fabuła się
rozkręca i robi się co raz bardziej interesująco. Sarah Jio umieściła wpisy z
pamiętnika, co było rewelacyjnym posunięciem ponieważ jestem fanką takich
zabiegów, a jeśli są jeszcze wciągające to zazwyczaj przepadam. Tym razem tak
właśnie było, niecierpliwie wyczekiwałam fragmentów z kolejnymi wpisami. To, co
jeszcze wyróżnia historię to fakt, że powieściopisarka umiejętnie wplotła w współczesną historię tajemnicę sprzed lat, która ciążyła nad rodziną, a jej
odkrycie i próba wyjaśnienia wiele zmienia. Jio stworzyła wciągającą fabułę z
akcją płynącą wolno, ale nie nużącą. Opowieść jest przemyślana oraz
dopracowana, miejscami zaskakująca i tajemnicza. To też książka o miłości, ale opisanej w taki
sposób, że nawet przez chwilę nie ma się wrażenia, że to już kiedyś było.
można odnieść mylne wrażenie, bo historia zaczyna się jak setki innych. Przez
co pierwszych kilkadziesiąt stron czyta się wolno, jednak później fabuła się
rozkręca i robi się co raz bardziej interesująco. Sarah Jio umieściła wpisy z
pamiętnika, co było rewelacyjnym posunięciem ponieważ jestem fanką takich
zabiegów, a jeśli są jeszcze wciągające to zazwyczaj przepadam. Tym razem tak
właśnie było, niecierpliwie wyczekiwałam fragmentów z kolejnymi wpisami. To, co
jeszcze wyróżnia historię to fakt, że powieściopisarka umiejętnie wplotła w współczesną historię tajemnicę sprzed lat, która ciążyła nad rodziną, a jej
odkrycie i próba wyjaśnienia wiele zmienia. Jio stworzyła wciągającą fabułę z
akcją płynącą wolno, ale nie nużącą. Opowieść jest przemyślana oraz
dopracowana, miejscami zaskakująca i tajemnicza. To też książka o miłości, ale opisanej w taki
sposób, że nawet przez chwilę nie ma się wrażenia, że to już kiedyś było.
Jeśli chodzi
o bohaterów, to nie mam w tej publikacji swoich ulubionych, jak to zazwyczaj
bywa. Owszem, są dopracowani, różni, bywają tajemniczy, posiadają wady i
zalety, ale zabrakło mi w nich jakiejś takiej iskry, która by ich wyróżniała.
Są w porządku, ale tylko tyle. Postać Emily mnie trochę drażniła, bo w pewnych
momentach zachowywała się jakby sama nie wiedziała czego chce, zachowuje się
jak rozkapryszone dziecko.
o bohaterów, to nie mam w tej publikacji swoich ulubionych, jak to zazwyczaj
bywa. Owszem, są dopracowani, różni, bywają tajemniczy, posiadają wady i
zalety, ale zabrakło mi w nich jakiejś takiej iskry, która by ich wyróżniała.
Są w porządku, ale tylko tyle. Postać Emily mnie trochę drażniła, bo w pewnych
momentach zachowywała się jakby sama nie wiedziała czego chce, zachowuje się
jak rozkapryszone dziecko.
Mam
nieodparte wrażenie, że coś mi w tej książce umknęło, coś bardzo istotnego i
przez to oceniam ją tylko na bardzo dobrą, a nie przykładowo – rewelacyjną. Czytało
mi się ją dobrze, lekko i płynnie, Ale nie miałam tego poczucia, że muszę jak
najszybciej poznać zakończenie. Powoli zapoznawałam się z losami
bohaterów, bez fajerwerków, bez
nadmiernego okazywania emocji towarzyszących czytaniu, spokojnie, tak jak snuta
bez pośpiechu jest ta opowieść. Mogę wręcz rzec iż przystosowałam tempo
czytania do tempa akcji. Może nie tyle co się zżyłam z bohaterami, ale z bardzo
dużym zainteresowaniem śledziłam ich poczynania i zastanawiałam się jakim torem
pójdzie autorka. Sarah Jio piesze
pięknym, plastycznym językiem i dzięki temu książka jest bardziej ciekawa. Z
pewnością sięgnę po inne jej publikacje.
nieodparte wrażenie, że coś mi w tej książce umknęło, coś bardzo istotnego i
przez to oceniam ją tylko na bardzo dobrą, a nie przykładowo – rewelacyjną. Czytało
mi się ją dobrze, lekko i płynnie, Ale nie miałam tego poczucia, że muszę jak
najszybciej poznać zakończenie. Powoli zapoznawałam się z losami
bohaterów, bez fajerwerków, bez
nadmiernego okazywania emocji towarzyszących czytaniu, spokojnie, tak jak snuta
bez pośpiechu jest ta opowieść. Mogę wręcz rzec iż przystosowałam tempo
czytania do tempa akcji. Może nie tyle co się zżyłam z bohaterami, ale z bardzo
dużym zainteresowaniem śledziłam ich poczynania i zastanawiałam się jakim torem
pójdzie autorka. Sarah Jio piesze
pięknym, plastycznym językiem i dzięki temu książka jest bardziej ciekawa. Z
pewnością sięgnę po inne jej publikacje.
„Marcowe
fiołki” mają wady, jak i zalety, ale reasumując jest to całkiem przyjemna
historia o miłości, która ma wpływ na losy wielu ludzi na przestrzeni
kilkunastu lat oraz tajemnicy. Miła, niezobowiązująca do intensywnego myślenia,
słodko – gorzka lektura. W sam raz na nadchodzące leniwe dni na świeżym
powietrzu.
fiołki” mają wady, jak i zalety, ale reasumując jest to całkiem przyjemna
historia o miłości, która ma wpływ na losy wielu ludzi na przestrzeni
kilkunastu lat oraz tajemnicy. Miła, niezobowiązująca do intensywnego myślenia,
słodko – gorzka lektura. W sam raz na nadchodzące leniwe dni na świeżym
powietrzu.
Autor:
Sarah Jio
Sarah Jio
Tytuł:
Marcowe fiołki
Marcowe fiołki
Wydawnictwo:
Między słowami
Między słowami
Rok
wydania: 06 marca 2014
wydania: 06 marca 2014
Liczba
stron: 304
stron: 304
Książka
przeczytana w ramach wyzwań: Book lovers
przeczytana w ramach wyzwań: Book lovers
Raczej nie mam na nią ochoty…
Rozumiem 😉
Odnoszę wrażenie, że książka w sam raz na jedno popołudnie, jako umilacz czasu do kawki:)
Dokładnie, chociaż ją czytałam parę dni, ale to przez brak czasu 😉
Też lubię rodzinne tajemnice, a wiadomo, że przyjemne książki też. Może się skuszę, może nie, ale szczerze mówiąc, nie zależy mi.
http://art-forever-in-my-mind.blogspot.com/
Rodzinne tajemnice są najlepsze! 😉 Ale nie ma co czytać nie będąc do niej przekonanym 😉
Czytałam sporo opinii na temat tej książki i mnie też wydanie pocket zraziło nieco, ale o nowym wydaniu to jeszcze nie słyszałam 🙂
ps. fanką 🙂
Jest, jest – od marca 😉
Dzięki za zwrócenie uwagi 😉
Zachęcająco to brzmi, tytuł mam w pamięci.
😉
Stykam się z rozbieżnymi opiniami o książce. Chyba muszę sama przeczytać i sprawdzić.
Myślę, że to najlepszy pomysł 😉
Na mnie ta książka zrobiła bardzo pozytywne wrażenie i ciągle jestem pod jej wielkim urokiem, ale też prawda, że w sieci istnieją jej skrajnie różne recenzje.
Może nie skupiłam się na niej tak jak powinnam. Czytałam ją urywkami, w wolnych chwilach.
Od dawna mam ochotę na tą książkę, ale podobnie jak Ciebie, odstraszają mnie wydania kieszonkowe, ale może u nas w bibliotece, zakupią normalne wydanie 😀
Oby, bo warto się z nią zapoznać 😉
Jakoś ostatnio nie mam ochoty na podobną literaturę, dlatego nie sięgnę.
😉
A ja mam właśnie ten tytuł w wydaniu kieszonkowym, wyjątkowo się skusiłam:) Przeczytam na pewno w wakacje, jak będzie trochę więcej czasu:)
Ta pozycja jest idealna na lato, będę czekać na wrażenia 😉
Takie mniej porywające książki też mają swój urok. Mnie w podobny sposób czytało się 'Alchemika' Coelho, ale bardzo dobrze tę lekturę wspominam.
Ale skoro masz wrażenie, że w tej książce coś Ci umknęło, to może z czasem do niej wrócisz? 🙂
Tak, "Marcowe fiołki" mają swój urok. Zapewne kiedyś do niej wrócę i jeszcze raz przeczytam 😉
Mam ochotę na tę książkę, mimo tego, że Tobie czegoś w niej brakowało 🙂
I prawidłowo, trzeba wyrobić sobie własne zdanie 😉
Mam wielką ochotę na nią. Posiadam w postaci ebooka i chyba muszę się za nią wziąć jak najszybciej 🙂
To ja w takim razie czekam na wrażenia z lektury 😉
No właśnie te wydania kieszonkowe to mnie trochę odstraszają… Przez nie rzadko decyduję się na jakiś tytuł, a szkoda 😉 O Fiołkach tyyyle słyszałam, ale ciągle jakoś nie dla mnie chyba ;p
No ja już w ostateczności czytam, gdy nie ma innej możliwości, ale to na prawdę rzadko 😉
Nie przepadam za fragmentami pamiętników, ale bardzo wiele dobrego słyszałam o tej książce. A ty dołozyłaś swoją cegiełkę, szkoda tylko że to wydanie kieszonkowe, poczekam na jakiś e-book.
Hm, tylko, że jest już niekieszonkowe wydanie, które właśnie czytałam 😉
Podobała mi się ta książka, historia może nie była wyjątkowa, łatwo też odkryłam powiązania bohaterów, ale właśnie te wpisy z pamiętnika i sympatyczny klimat spokoju, a także ciekawe tło, sprawiły, że bardzo przyjemnie czytało mi się "Marcowe fiołki".
Mi też najbardziej spodobały się wpis z pamiętnika i ten spokój panujący w powieści 😉