„Życie jest autostradą, na której codziennie zdarzają się wypadki, bo niezliczone możliwości zachowań ludzkich krzyżują się tutaj we wszystkich kierunkach.”*
Ile to razy robiliśmy rachunek sumienia, zatrzymywaliśmy się aby pomyśleć o tym co było i czemu akurat tak. Zawsze w tych momentach wydaje się, że mogło być inaczej, lepiej lub gorzej to zależy… Wtedy też zastanawiamy się co dalej… Jak żyć i postępować aby później nie żałować i nie mówić sobie „a mogło być inaczej”
Właśnie to robi Karolina zwana Karą w dniu swoich trzydziestych urodzin. Nasza główna bohaterka nocą jedzie autostradą E40 z Krakowa do Brukseli i w tym czasie opowiada nam swoje życie, a zarazem rozliczała się z nim. Podczas podróży dowiadujemy się o jej stypendium do Brukseli gdzie poznaje swojego męża, miłości do niego, utarczkach z teściową, która od początku jej nie akceptuje i okazuje to na każdym kroku. Następnie wspomina chorobę męża, która sprawiła iż wszystko było mu obojętne. O troskach, zdradzie i tej wiecznie towarzyszącej niepewności. Poznajemy też historię rodziców męża Kary i problemy emigrantów. Jaki będzie koniec tej podróży?
Chyba nie rozumiem przekazu tej książki tak do końca. Owszem powoduje, że zatrzymujemy się na chwilę i myślimy o tym co tytułowa Kara, ale co dalej? A może tylko o to chodzi… Nie wiem… To nie jest tak, że mi się nie podobała, wręcz przeciwnie. Mimo początkowych oporów czytało się ją szybko i przyjemnie tylko, że bez żadnych szczególnych emocji. Od kobieta w podróży robi bilans swojego życia i nam o tym mówi. Fakt, łatwego tego życia nie miała, ale jakoś dawała redę. I z teściową i z chorobą męża… Rzekomej zdradzie, choć ja bym to nazwała tajemnicą lub kłamstwem. No i sama też wzdychała do innego. Ciężko jest oceniać cudze losy i w zasadzie tego nigdy nie robiłam, tak będzie i teraz. „Kara” momentami zrusza, drażni i irytuje, ale tak… słabo? Nie sądzę by na długo została w mojej pamięci, raczej należy do tych przeczytanych, a następnie zapomnianych i tylko w głowie będzie się obijać myśl, że czytałam i koniec.
Przyznać muszę, że trzydziestoletnia kobieta mnie niekiedy irytowała swoim zachowaniem coś co było oczywiste dla niej tym nie było, ale gdy próbowałam postawić się w jej sytuacji po części zaczynałam rozumieć kobietę, która nie tak wyobrażała sobie swoje życie… A co do reszty bohaterów… Różnie z nimi było, ale jedno jest pewne, nie byli zaskakujący. Choć każdy był inny łatwo było ich rozgryźć.
„Karę” jak już wspomniałam czyta się szybko i nawet przyjemnie, ale mi czegoś zabrakło, nie uwiodła mnie ta książka. W jakiś sposób niesie przesłanie by się zatrzymać i pomyśleć o naszym życiu, może komuś właśnie to jest potrzebne… Jednak gusta są różne mi może się nie podobać innych zachwyci, tak więc czytać czy nie zostawiam Waszemu osądowi.
TEKST STANOWI OFICJALNĄ RECENZJĘ DLA AKCJI “WŁÓCZIKIJKA” ORAZ WYDAWNICTWA PRÓSZYŃSKI I S-KA
*str. 211
Autor: Maja Wolny
Tytuł: Kara
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 213
To i tak nie moje klimaty, więc pewnie i tak bym nie sięgnęła.
Lubię powieści, które wyzwalają w czytelniku emocje, więc to raczej nie przypadnie mi do gustu.
Myślę, że trzydziestka jest dla wielu kobiet taką magiczną granicą i wtedy właśnie zaczynają nas dopadać cienie z przeszłości. Z chęcią przeczytam.
Hej dodaję cię do listy moich blogów, i liczę na to samo 😉
U mnie nowa notka.
Zapraszam
http://www.loveeread.blogspot.com
Specjalnie mnie do niej nie ciągnie, i ocena nie za wysoka. Odpuszczam sobie.
Pozdrawiam 🙂
W sumie wydaje się całkiem niegłupią pozycją…
A może inaczej spojrzałabyś na tę książkę za parę lat?
Nie chcę broń Boże sugerować, że za młoda jesteś, ale do pewnych rzeczy dochodzimy z wiekiem… I do takiego spojrzenia wstecz i do podsumowań, które robiła Kara też.
I mówię to z doświadczenia własnego, bo sporo więcej latek mam niż Ty;)
Niektóre książki tak mają, że trzeba je czytać w określonym momencie życia.
@ Marcepankowa – no pewnie wszystko musi się podobać 😉
@ Ice_Fire – znaczy aż tak całkiem bez emocyjna nie była 😉 nie dałabym rady przeczytać jej wtedy…
@ awiola – pewnie tak 😉
@ Blueberry – 😉
@ Dusia – no w sumie…
@ anek7 – wiesz, masz chyba racje. za parę lat pewnie inaczej na nią spojrzę 😉