You are currently viewing Bez powrotu Tristan Roulot

Bez powrotu Tristan Roulot

Bez powrotuCzas. Chyba nikt nie zdaje sobie sprawy, jak szybko umyka i cenna jest jego każda sekunda. Wszystko przemija, zmienia się i… starzeje. Taka jest kolej rzeczy, co, jednak gdy okaże się, że w jakimś sposób da się nim manipulować. Cofać i wracać, próbować raz za razem coś zmieniać? Czy nawet za cenę poważnych konsekwencji nie kusi wrócić do momentu, gdy wszystko było dobrze?

Zarys fabuły

Po tym, jak tajemnicza złodziejka ukradła fragment alchemicznego kamienia chroniącego małe miasto przed upływem czasu, grupa młodych ludzi wyrusza za nią w pogoń. Muszą się spieszyć, inaczej bezwzględny czas pochłonie nie tylko miejsce, ale i ludzi. A konsekwencje tego będą straszne. W drodze przeżywają przygody, toczą walki i nawiązują nowe znajomości. Dołącza do nich Tytan, ratują gryfy, a wokół czuć magię. Jak potoczy się ich dalsza droga?

Las czasu to seria, która bez wątpienia skusi fascynatów tematu upływającego czasu i jaki ten ma wpływ na nasze życie oraz rzeczywistość. Dzieci kamienia były swego rodzaju wprowadzeniem, mogliśmy poznać bohaterów, wioskę i jak się w niej żyje. Jednak już w pierwszej części dużo się dzieje. Bez powrotu jest kontynuacją, której byłam ogromnie ciekawa, ale tego, co dostałam, to się nie spodziewałam.

Słów kilka o szacie graficznej

Rysunki są dopieszczone, pełne detali, a przede wszystkim Mateo Guerrero zachwyca tym, jak ukazuje ogólne otoczenie, ale też skupia się na postaciach. Nadaje im indywidualnych cech, nie tylko w wyglądzie, ale też w sposobie zachowania czy okazywania emocji. Prace rysownika są bogate w szczegóły, zachwycają kadrami i tym, co się na nich dzieje. Całości dopełniają kolory dodane przez Amparo Crespo Cardenete – nie boi się ich ani zabawy światłocieniem. Te spokojniejsze rysunki są w pastelowych barwach, gdy jednak zaczyna się walka oraz niebezpieczeństwo, pojawiają się mroczne odcienie potęgujące strach.

Moje wrażenia

Tristan Roulot zaskakuje, bo to już nie jest przyjemna opowieść fantastyczna, w której czas odgrywa ważną rolę. Nadal oczywiście dostajemy przygodę, magię i fantastyczne postacie, ale Bez powrotu okazuje się dużo poważniejszą częścią, którą nie każde dziecko może zrozumieć. Dużo w tym zeszycie paradoksów czasowych i nawet dorosły może mieć problem w połapaniu się w nich. Nie jest to wadą w żadnym wypadku, ale widać, że to seria dla fanów lubiących analizować, tworzyć teorie i bawić się w przypuszczenia. Jej plusem jest również fakt, że każde działanie jest poparte powodami, które nie pozwalają stanąć po jednej ze stron. Skłania do przemyśleń, ale też dostarcza rozrywki i całej masy emocji.

Na zakończenie

Dawno nie miałam takiego problemu z opisaniem powieści graficznej. Z jednej strony Bez powrotu wciąga swoim tempem akcji, nie ma chwili na nudę. Nieustannie coś się dzieje i sprawia, że trzeba uważnie czytać, ale i patrzeć na kadry. Skupiałam się na tej historii, a po zamknięciu i tak czułam się zagubiona tym, co wydarzyło się na końcu, ale i ciągłymi zawirowaniami. Potrzebowałam czasu, by sobie wszystko ułożyć w głowie. I to nadal jest plus, bo historia cały czas siedzi w głowie. Co mi się podobało, to jak bohaterowie się zmieniają, co widać coraz lepiej, gdy poznają świat, niby taki sam, jak ten w ich miasteczku, a jednak zupełnie inny.

Bez powrotu, jak i pierwszy zeszyt jest ciekawym połączeniem tematów. Przemijanie czasu, magia, mitologia. Można by rzec, że połączenie ryzykowne, a jednak w tej serii się sprawdza. Dodajmy do tego wartką akcję, przygodę i niesamowite sceny walki – mamy gwarancję dobrze spędzonego czasu.

Scenariusz: Tristan Roulot
Rysunki: Mateo Guerrero
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz-Szrejter
Tytuł: Bez powrotu
Tytuł oryginału: Les envoyés sans retour
Wydawnictwo: Egmont
Wydanie: I
Data wydania: 2024-10-09
Kategoria: fantasy
ISBN: 9788328167971
Liczba stron: 48

Las czasu
Dzieci kamienia | Bez powrotu | Podróż na południe

Dodaj komentarz