Nie uciekniesz przed Przeznaczeniem


Jeśli decydujecie się poznać prawdę o przyszłości, to musicie pamiętać o tym, że każde wypowiedziane słowo staje się Przeznaczeniem. To, co zakryte, może się zmienić, ale raz ujawniona przepowiednia zawsze się ziści.*

Czy wierzysz w przeznaczenie, czy też nie, ono istnieje i plącze nasze losy tak, by spełniło się to, co było nam pisane. Możesz nie pamiętać, uciekać, możesz się wypierać i wzbraniać, ale i tak cię dopadnie…

Ponieważ boję się, że za dużo zdradzę, za opis niech służy blurb z okładki:
Arienne, młoda czarodziejka, szukając schronienia przed grożącym jej niebezpieczeństwem, postanawia zaufać Przeznaczeniu. Uzbrojona jedynie w magiczne umiejętności oraz kobiecą intuicję i spryt, przybywa do Czarnej Twierdzy, siedziby Związku – bractwa rządzonego twardą męską ręką, gdzie nie ma miejsca dla inteligentnych, uzdolnionych kobiet, takich jak ona. Zmuszona znosić liczne upokorzenia ze strony bezwstydnych Związkowców Arienne wchodzi pod protektorat jednego z najsilniejszych i najgroźniejszych z nich. Nie spodziewa się jednak, że za sprawą intrygującego, czarnowłosego mężczyzny cały jej plan się skomplikuje, zaś Los wyznaczy im wspólną misję. *

Klątwa przeznaczenia musiała trochę poczekać, aż się za nią zabiorę, bo chociaż ogromnie zaciekawił mnie blurb, to prawdą jest, że jej gabaryty, drobny druk i duża ilość opisów troszeczkę mnie odstraszała. No ale słowo się rzekło, a na dodatek jeszcze dwie blogerki co chwilę pisały “czytaj, no czytaj!”, więc zaczęłam i… No właśnie, podobało mi się czy nie?

Muszę przyznać, że było coś, co czasami spowalniało moje czytanie, chodzi mi o przemienną narrację, która nie była niczym zaznaczona, a wystarczyłby chociaż odstęp. Bo ja rozumiem, że taki sposób prowadzenia narracji był celowy i w sumie istotny dla całości, ale bywały momenty, że dopiero po chwili orientowałam się, że już ktoś inny opowiada. Ten jeden mały mankament ginie jednak w porównaniu do całej reszty, która jest… rewelacyjna. Naprawdę. Ja, która nie cierpię długich opisów, a w tym tytule jest ich mnóstwo, pochłaniałam stronę za stroną. Monika Magoska-Suchar i Sylwia Dubielecka stworzyły powieść, która jest dopracowana niemal w każdym calu i trudno się tu przyczepić do jakiś większych niedociągnięć. Autorki stworzyły od podstaw świat i opisały go najmniejszymi detalami i tak dobrze, że wszystko fascynowało. Od ludzi, przyzwyczajeń, sposobu ich życia oraz ich historii, po obecny bieg wydarzeń. I emocje! Nie wiem, jak autorki to robią, ale z każdej strony wylewają się wręcz emocje. Kurcze, czułam się jak w kalejdoskopie, bo co chwilę zmieniały się moje uczucia do bohaterów, od miłości do nienawiści. Ma się wrażenie, jakby się tam było i we wszystkim uczestniczyło i było w samym centrum. Pomimo ponad 800 stron ani chwili nie czuć znużenia i pomimo objętości książkę czyta się płynnie i z ogromnym zainteresowaniem. Zaś zakończenie… O, za nie będziecie chcieli dorwać autorki i je… hm.. no delikatnie mówiąc, będziecie chcieli zrobić im krzywdę. Ale nie róbcie tego, piszą drugą część, niech naprawią ten karygodny czyn!

Co do bohaterów. Nie wiem, od którego zacząć, bo wszyscy są rewelacyjnie stworzeni. Zarówno te czarne charaktery, jak i te dobre, o ile można tutaj użyć takiego podziału, bo by przetrwać w tym świecie, trzeba być czasem okrutnym i bezwzględnym, by jednym złem zapobiec gorszemu i bardziej okrutnemu. I tak kocham Vena, Tessiego i Lwa, ale mają też takie strony swoich zachowań, które mną wstrząsnęły i denerwowały. Są pełni sprzeczności i nie da się określić czy więcej w nich dobra, czy też zła. I to jest naprawdę frustrujące, ale i ciekawe, bo nigdy nie wiadomo, jacy będą na następnej stronie. Równie nieprzewidywalna jest Arienne, niby jeszcze roztrzepana nastolatka, ale jakże harda i odważna. To tylko garstka postaci występujących w powieści, ale zapewniam, że każdy bohater, nawet ten niewymieniony, jest przemyślany i realnie stworzony.

Przyznam szczerze, że Klątwa przeznaczenia była dla mnie wyzwaniem. Ponad 800 stron i co by było, jakby mi się nie spodobała? Na szczęście te obawy szybko zostały rozwiane, a ja zatonęłam w historii i gdyby nie fakt, że w ciągu dwóch tygodni miałam mało czasu na czytanie, obstawiam, że na przeczytanie starczyłyby mi 3-4 dni, a tak z bólem serca podczytywałam po kilka stron, kiedy tylko mogłam. Bo wiecie, tutaj cały czas coś się dzieje, nie ma momentów na odsapnięcie. Akcja pędzi i często zaskakuje, emocje przenosiły się na mnie i wraz z bohaterami przeżywałam wszystkie wydarzenia i kibicowałam swoim faworytom. Niesamowita, fascynująca, pochłaniająca, brutalna i romantyczna… Mam po niej kaca książkowego i chciałabym więcej, bo mało mi. Szczególnie po takim finale.

Debiut Moniki i Sylwii jest jednym z lepszych, jakie było dane mi czytać. Będę polecać Klątwę przeznaczenia, komu się tylko da, bo to jest powieść warta przeczytania i mówienia o niej. Aż boję się tego, co autorki zaserwują nam w drugim tomie, skoro tu osiągnęły tak wysoki poziom.

Autor: Monika Magoska-Suchar, Sylwia Dubielecka
Tytuł: Klątwa przeznaczenia
Wydawnictwo: Novae Res
Wydanie: I
Data wydania: 2017-03-08
Kategoria: fantasy, romans
ISBN: 9788380833425
Liczba stron: 812
Ocena: 9/10

Dodaj komentarz