Popełniaj własne błędy

Pozwalanie, by błędy ojca dyktowały, jak mam żyć, jest największym z błędów, które sam mogę popełnić. [s. 497]

Od zawsze wiadomo, że dla dzieci najlepszym przykładem do naśladowania są rodzice. Od nich czerpie się wiedzę na temat świata, uczuć, dobra i zła. To oni pokazują jak kochać, piękno otoczenia, jak traktować innych ludzi, wartości życiowe i co w nim jest najważniejsze. Jednak mimo wszystko… trzeba żyć po swojemu, popełniać swoje błędy i mądrze czerpać z tego co przekazali mama i tata.

Czerpiący z życia garściami Ben zakończył w końcu studia prawnicze dostał się do jednej z lepszych kancelarii. By to uczcić wraz z kolegami jedzie na wakacje, gdzie w ostatni dzień pobytu poznaje fioletowo-włosą dziewczynę, która nie zachwyca się nim jak wszystkie inne kobiety, ma cięty język oraz czarne serce. Ich wieczór skończył się totalną katastrofą i byli pewni, że nigdy więcej się nie spotkają. Jednak w pierwszy dzień pracy Ben spotyka Reese, dziewczynę z pamiętnego wieczoru, już z normalnym kolorem włosów. Czy dadzą radę razem pracować?

Seria Ten Tiny Breaths podbiła moje serce już pierwszym tomem i z każdym kolejnym umacniała tylko moje uwielbienie do niej. Tucker nie tylko opowiada losy naszych ulubieńców, ale i porusza przeróżne życiowe tematy i sprawia przy tym, że nie liczy się nic oprócz czytanej powieści. Pięć sposobów na upadek jest ostatnim tomem w cyklu, muszę przyznać, że czuję ogromny żal iż muszę pożegnać się z bohaterami. Z tego powodu właśnie odkładałam w czasie sięgnięcie po ten tytuł, ale w końcu musiałam poznać historię mojego ulubionego bramkarza z Penny. Czy było warto?

Kocham w twórczości Tucker, że każdy tom jest w jakiś sposób inny. Niby Tucker tak samo dba o realność, o to by było zabawnie, romantycznie, by poruszyć jakąś sferę życia młodych ludzi, to wszystkie powieści wyróżniają się między sobą. Tak jak w pozostałych, tak i w Pięć sposobów na upadek fabuła ciekawi od pierwszych stron, całość jest dopracowana, przemyślana i przepełniona emocjami. Autorka w odpowiednich proporcjach  dawkuje sceny zabawne, romantyczne, intymne oraz te dramatyczne, dba o to by dialogi były pełne napięcia, opisy pozwalające uruchomić wyobraźnię. Ostatni tom cyklu jest bardzo dojrzały, słodki i cholernie bolesny. Mówi o rozczarowaniu, zawodzie, zemście, zdradzie, ale też o radości, nadziei, o zaufaniu, o tym, że nie wszyscy opuszczają, że nie zawsze jesteśmy jak inni. Akcja nie pędzi, ale nie ma mowy, by czuło się znużenie podczas czytania, bo dosłownie wszystko ciekawi i trudno oderwać się od lektury.

Ben pojawiał się we wszystkich poprzednich książkach chociaż by przez chwilę i za każdym razem wywoływał na mojej twarzy uśmiech. Całym sercem polubiłam go za to jaki był. Zabawny, pewny siebie, arogancki w uroczy sposób, otwarty, sympatyczny, z otwartym sercem, opiekuńczy. Trzymałam kciuki, by powstała historia o nim i o to jest, a ja rozpływam się z miłości do tego faceta. Pod pewnymi względami identyfikuję się z nim, bo przeżył coś co znam z doświadczenia, ale pomimo wszystko nie dał temu na siebie do końca wpłynąć. Po za tym mogłam go jeszcze bardziej poznać, co myśli, czuje i to było niezapomniane. No i Reese, jej drugie a może i pierwsze, powinno brzmieć kłopoty. Kobieta, która jest impulsywna, trochę szalona, zadziorna, której zbyt wiele razy złamano w życiu serce. Polubiłam jej zadziorność, to jak dogryzała Benowi, ale z drugiej strony za to, że pomimo tego co ją spotyka potrafi się śmiać, zaufać innym i zawalczyć o siebie.

Za Pięć sposobów na upadek zabrałam się z ogromną ciekawością oraz oczekiwaniami, które całkowicie zostały spełnione. Od pierwszych stron zostałam wciągnięta w wir wydarzeń i z zainteresowaniem śledziłam rozwój wypadków odczuwając całą gamę emocji. Wraz z bohaterami śmiałam się wkurzałam i przeżywałam ich problemy i dylematy. Tucker ma niesamowitą umiejętność operowania słowem w taki sposób, by zaskarbić sobie uwagę czytelnika i nie stracić jej do końca powieści. Podoba mi się w tej historii, że autorka nie stworzyła nie potrzebnych problemów, wszystko toczy się w odpowiednim czasie, bohaterowie powoli się poznają, powoli pracują na to, co osiągają i niczego nie otrzymują za nic. Historia ujmuje również realnością, prostotą i pomimo wszystko romantyczną otoczką. Nie da się nie lubić Bene i Reese, nie sposób być obojętnym wobec tak zaplątanych losów. Idealne zamknięcie serii.

K. A. Tucker ponownie udowadnia, że bez problemu potrafi połączyć kilka wątków i je dobrze poprowadzić, że nie straszne jej tworzenie romantycznych, pełnych  śmiechu, dramatów historii, które pochłaniają i rozczulają. Jeśli znasz i lubisz pozostałe części cyklu Ten Tiny Breaths koniecznie musisz zapoznać się z Pięć sposobów na upadek.

Książkę kupisz TUTAJ

Autor: K. A. Tucker
Tytuł: Pięć sposobów na upadek
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2016-01-20
Kategoria: New Adlut
ISBN: 9788380750715
Liczba stron: 544
Ocena: 8/10

Ten Tiny Breaths:
In Her Wake (0.5) | Dziesięć płytkich oddechów | Jedno małe kłamstwo | Cztery sekundy do stracenia | Pięć sposobów na upadek

Dodaj komentarz