Kopciuszek XX wieku

„(…) Kopciuszek w swych
łachmanach wciąż był sto razy piękniejszy od swych sióstr, mimo ich wspaniałych
strojów”.

[1]
Każdy z nas miał w
dzieciństwie swoje ulubione książki lub filmy, moimi naj były baśnie. Najpierw
te animowane, przeznaczone dla małych dziewczynek, a potem i te dla starszych,
w mroczniejszych klimatach. Jedną z tych najbardziej uwielbianych był
oczywiście „Kopciuszek”. Poznałam już wiele wersji tej historii, ale co jakiś
czas trafiam na nowe, tak jak i tym razem. Czy sceneria lat dwudziestych
przypadła mi do gustu?
Był sobie
mężczyzna, który po śmierci ukochanej żony został sam z córką. Z czasem jednak
poślubił inną kobietę mającą również dwie córki. Dziewczynka myślała, że zyska
drugą matkę i siostry, ale szybko przekonuje się o swojej pomyłce. Zarówno
kobieta, jak i jej córki nie lubią Kopciuszka i zmuszają ją do wszystkich robót
i usługiwania sobie. Wszystko zaczyna się zmieniać gdy pewnego dnia książę
ogłasza bal, na którym mogą zjawić się wszystkie panny…
Jeśli
chodzi o samą oprawę graficzną przyznaję, że jest dopracowana: twarda okładka
utrzymana w klimacie powiastki, kredowy papier, krótki tekst i – niestety –
mały druk. Zwłaszcza jeśli książeczką miałoby się zainteresować jakieś dziecko,
co z kolei skłania mnie do stwierdzenia, że nie jest to publikacja dla każdego
młodszego czytelnika. Bowiem ilustracje Roberta Innocentego są klimatyczne i
wspaniale oddają klimat XX w. nie wszystkim milusińskim mogą przypaść do gustu.
Nawet we mnie samej wywołują sprzeczne emocje. Są naprawdę precyzyjne i oddają
czasy dawnej Anglii (wąskie, brukowane uliczki, styl życia, ubierania się), ale
jakoś nie mogę się do nich przekonać w tym połączeniu. Po prostu jestem
przyzwyczajona do innych obrazów.
Historia
jest jedną z tych krótszych wersji, ale bez problemu wyczyta się z niej morał o
tym, że zawsze warto być dobrym i uczynnym, nie chować urazy i za zło nie
płacić złem, bo to co czynimy zawsze do nas powraca. Sądzę, że tego żaden
tłumacz nie da rady zepsuć. A skoro jestem już przy tłumaczeniu, to warto
zaznaczyć iż Zofia Beszczyńska również zadbała oto by przekazać to co Innocenti
tyle, że słowem.
Chociaż
całościowo nie mam nic do zarzucenia publikacji brak mi tego zachwytu
ogarniającego mnie za każdym razem gdy sięgam po tego typu książki. Niemniej
uważam iż „Kopciuszek” w tym wydaniu znajdzie swoich sympatyków i warto w tym
wypadku samemu wyrobić sobie opinię.
[1]
Charles Perrault, Roberto Innocenti, „Kopciuszek”, s. 8
Autor: Charles Perrault, Roberto
Innocenti
Tytuł: Kopciuszek
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 12 czerwca 2015
Kategoria: bajki
ISBN: 9788380080768
Liczba stron: 32

Ten post ma 13 komentarzy

  1. cyrysia

    Piękne wydanie, ale szkoda, że cię nie zachwyciło.

  2. Julia K.

    Ciekawie wyglada w takiej oprawie graficznej, jednak nie skusze sie na nia – chyba ze dla kogos na prezent 😀

  3. Beata Szy

    Kopciuszek to ta z baśni,które lubiłam najmniej, ale ładnie wydana 🙂

  4. Lara Notsil

    Ilustracje pierwsza klasa!
    A ta wersja czymś się różni od "starej", bo z tego co widzę, to oprócz zmiany daty, to nie widzę różnicy.

  5. PaniKa P.

    Całkiem ładne, ale nie wiem czy dla mnie. Jakoś nie za bardzo przekonują mnie te ilustracje.

  6. Anonimowy

    Nie potrafię się odnieść do tych ilustracji…

  7. Powiem Ci, że mimo wszystko podoba mi się to wydanie 😉 Choć moja córka, przyzwyczajona do Kopciuszka Disneya nie toleruje innej wersji 😉

  8. Le Sherry

    O mój Boże! Anglia, brukowane uliczki! Coś totalnie dla mnie. 😀 I może ty jesteś przekonana do innych czasów i ilustracji, ale ja już jestem pod wrażeniem i wyobrażam sobie, że gdybym miała tą pozycję w ręku, to byłabym jeszcze bardziej oczarowana. 😀
    Pozdrawiam,
    Sherry

Dodaj komentarz