A wcale, że nie Hopeless!


„(…)Nie
możesz się wściekać z powodu prawdziwego zakończenia. To na sztuczne happy endy
powinnaś się wkurzać”*
Wspomnienia
są w każdym człowieku, bez wyjątku, niektóre pragniemy zapamiętać na zawsze,
ale są też takie, których nie chcemy zachować. Czujemy wręcz palącą potrzebę
wymazania ich z umysłu, aby móc dalej żyć i nie rozpaść się, jak domek z kart. Niestety
nie ma możliwości chwycenia gumki i ich wymazania, trzeba je udźwignąć, iść
dalej i żyć. Ale. Bywa, że umysł jest świadomy, że coś może nas złamać i
sprawić iż stracimy wiarę we wszystko i sprawia, że zapominamy o pewnych
wydarzeniach, wmawiamy sobie, że ich nie było, że pojawiające się przebłyski to
tylko koszmary. Bo tak jest lepiej, bezpieczniej…
Sky nie jest
każda normalna nastolatka. Nie posiada komórki, nie ma konta na Facebooku, w
jej domu nie ma komputera ani telewizora. Karen, mama Sky, uczy dziewczynę w
domu i nie posyła do szkoły, twierdzi, że to dla jej dobra bo ludzie są źli, a
nowinki techniczne uzależniają i pozbawiają chęci do robienia czegoś
sensowniejszego. Sky to nie przeszkadza, dużo czyta, biega, a od paru lat ma
przyjaciółkę Six, która akceptuje ją ze wszystkimi dziwactwami. Jednak kiedy
zbliża się ostatni rok nauki nastolatka upiera się by pójść do szkoły, chce
zaznać chociaż trochę normalności, zobaczyć jak to jest, zderzyć się z
rzeczywistością. Może gdyby wiedziała co ją czeka nie podjęłaby takiej decyzji,
może by niedoszło do pewnych sytuacji, a może nadeszły one tak czy inaczej.
Może…
„Bez
względu na to, co się zdarzy życie idzie dalej, słowa wciąż napływają, prawda
jest wyrzucana czy ci się to podoba, czy nie, a życie nigdy nie pozwoli ci
zatrzymać się i złapać cholerny oddech.”*
Wiem, że opis
brzmi strasznie znajomo i pomyślicie, że to już przecież było. Sama tak
myślałam na początku, naprawdę. Nastawiłam się na coś emocjonującego, ale nie
zaskakującego. To był błąd, bo może gdybym się przygotowała mniej by we mnie
uderzyła ta historia, nie siedziałabym teraz bezradnie próbując uporządkować
ten chaos w głowie i sercu. Chociaż nie, nawet gdybym się nastawiła na to co
zastanę w „Hopeless”, to i tak byłoby to za mało, bo nie da się na nią
przygotować. Ta książka uderza w człowieka i sprawia, że nic innego nie jest
już ważne.
Od momentu
przeczytania ostatniego zdania zastanawiam się, jak mam przekazać to co myślę o
tej pozycji, to co czuję po zapoznaniu się z nią. Nie jest to łatwe, bo mam
gonitwę myśli i nie potrafię ubrać jej w sensowne zdania. Chciałabym móc
napisać tylko, że musicie ją przeczytać, bez uzasadnień i wymieniania jej
plusów, ale nie mogę. Ta książka jest idealna, wszystko w niej jest
dopracowane, wyważone, wszystko ma sens, nic nie jest dziełem przypadku, nawet
imiona mają swoje znaczenie.
Colleen Hoover stworzyła fabułę, która na początku
nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale i tak przyciąga jak magnes. Dalej zaś
szybko można się zorientować, że to był tylko wstęp, początek do czegoś co
sprawi, że nie można się oderwać od powieści dopóki nie przeczyta się ostatniej
kropki, a nawet wtedy chce się więcej i więcej. Amerykańska powieściopisarka
zaskakuje na każdym kroku, nic nie jest do końca oczywiste, nie wiadomo, jak
ostatecznie potoczą się sprawy. Plącze, daje wiele różnych ścieżek do obrania i
tak jakby daje bohaterom szansę wyboru. Sprawia, że czytelnik ma ochotę śmiać
się i płakać, wyć, wrzeszczeć oraz wiele więcej. Prawdę mówiąc nie potrafię
powiedzieć o tej publikacji nic złego, całość układa się w spójną i logiczną
całość, która na zawsze zapada w pamięć, do której będzie chciało się wracać nawet
pomimo, a może właśnie dla tej huśtawki emocjonalnej.
O bohaterach
też mogę wyrazić się tylko w samych superlatywach. Sky jest wzorem idealnej
bohaterki, i nie chodzi mi o to, że ona jest idealna, ale jej postać, to jak
została stworzona. To jak została wykreowana jest po prostu… mistrzowskie! Jako
małe dziecko została skrzywdzona, co odbiło się na niej tak mocno, że umysł
zepchnął te wspomnienia w najgłębsze zakamarki pamięci i odgrodził grubym
murem. Tym samym dał jej szansę na w miarę normalne życie. Nie do końca, bo
zawsze zostaje w człowieku jakiś ślad, ma więc ona swoje dziwactwa i skazy.
Najbardziej cieszy mnie jednak fakt, że jest ona taka ludzka, namacalna, myli
się i popełnia błędy, nie gra dziewczyny, która sama sobie ze wszystkim
poradzi. Nie, ona potrzebuje pomocy bliskich, ich siły i bezwarunkowej miłości,
trwania przy niej nawet gdy twierdzi, że chce być sama. Jestem zachwycona nią,
jak i resztą bohaterów, każdy jest inny, charyzmatyczny, nieprzewidywalny,
realny. Hoover każdej z postaci dała duszę i charakter i dzięki jej za to!
Już dawno nie
czytałam tak emocjonującej książki. Nie zauważałam upływającego czasu, traciłam
kontakt z rzeczywistością, niecierpliwie błądziłam oczami po tekście, bo
chciałam, musiałam jak najszybciej poznać zakończenie. Próbowałam uspokoić
kołaczące serce i wziąć głębszy oddech, ale nie mogłam. Wszystko toczy się tak
szybko, jest naładowane takim kalejdoskopem emocji, że nie ma mowy o chwili
spokoju i zaczerpnięcia oddechu by poukładać sobie pewne sprawy w głowie. Wsiąkłam
w historię Sky i wraz z nią przeżywałam każdy kolejny moment, przeżywałam
wszystko to co ona i nie raz miałam wrażenie jakby przejechało po mnie coś
bardzo ciężkiego, zabiera wszystko co dobre, by po chwili sprawić, że wychodzi
słońce i już nie jest tak źle. W tej książce jest wszystko co uwielbiam: dużo
humoru, emocjonalna huśtawka, smutek, żal, nadzieja, przyjaźń i oczywiście
miłość. I nic nie wydaje się niedopasowane czy sztuczne, a minusy? Przykro mi,
ale jeśli jakieś były ja ich nie wyłapałam, byłam zbyt pochłonięta tym co się
działo i co czułam. Bez wahania „Hopeless” dostaje ode mnie najwyższą ocenę,
podejrzewam też, że będzie to jedna z lepszych publikacji tego roku. Nie, ja to
wiem!
Pozwól by i
tobie serce rozpadło się na malutkie kawałeczki, a potem powoli, cząstka po
cząstce, składało się od nowa. Spójrz w niebo pełne nadziei i uwierz, że zawsze
można zacząć od nowa, nawet jeśli ma być to słodko-gorzki początek.
„Życie
nie może być podzielone na rozdziały… tylko minuty.”*
 
*wszystkie cytaty pochodzą z książki
*zdjęcia z internetu, przerobione
Autor: Colleen Hoover
Tytuł: Hopeless
Wydawnictwo: Moondrive
Rok wydania: 18
czerwca 2014
Liczba stron: 424 [e-book
379]
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Book lovers

Ten post ma 26 komentarzy

  1. Doomisia♥

    Bardzo, ale to bardzo chcę przeczytać "Hopeless" ♥
    Wszyscy się zachwycają, im więcej opinii czytam tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że warto 🙂

  2. Dizzy

    Uwielbiam powieści, które gwarantują czytelnikowi mnóstwo emocji. Aż mam ochotę od razu rzucić się na Hopeless, a tu niestety, premiera dopiero w połowie czerwca. Psikus 🙁

  3. Ania a

    Po takiej recenzji aż się chce zabrać za taką książkę 😀 Niestety trzeba czekać do 18… Ale na 100% kupię i to jak najszybciej 🙂

    1. Irena Bujak

      Cieszę się, liczę na to, że zachęce kogoś do sięgnięcia po nią, bo jest tego warta 😉

  4. Niko N.

    Kolejna dobra opinia o tej książce. Mam na nią dużą ochotę i na pewno przeczytam, gdy nadarzy się okazja.

  5. Le Sherry

    Piękna recenzja. 🙂 Czytając ją, czułam twoje emocje, czułam targające tobą uczucia. I oczywiście wybuchła we mnie potrzeba jak najszybszego zdobycia "Hopeless". Będę wypatrywać z szeroko otwartymi oczami i głośno bijącym sercem, bo wzbudziłaś we mnie tak palącą ciekawość, że naprawdę… nie wiem czy będę w stanie teraz się powstrzymać przed wejściem na którąś stronę internetową i zamówieniem tego tytułu, choć jakaś część mnie WIE, że na półce czeka ponad setka nieprzeczytanych pozycji…
    Jedno jest pewne – ta książka prędzej czy później (mam nadzieję, że prędzej), znajdzie swoje miejsce u mnie na półce!
    Pozdrawiam,
    Sherry

    1. Irena Bujak

      Kochana! Dziękuję! 😉 Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że udało mi się chociaż w minimalnym stopniu oddać to co czułam, co nadal czuję…
      Gdyby nie to, że zaproponowano mi jej zrecenzowanie sama zapewne bym ją właśnie zamawiała, więc wiem o czym mówisz. 😉
      Ale mówię Ci, MUSISZ ją przeczytać! 😉

  6. Natalia_Lena

    Ależ się zachwyciłaś! Ale nie dziwię ci się, naprawdę 🙂 Mnie też literacko sponiewierało, Hoover pisze naprawdę niezłe New Adult.

    1. Irena Bujak

      No tak odrobinkę, no dobra, trochę bardziej niż odrobinkę, ale sama wiesz jak jest z tą książką 😉
      Nadal mi się przypominają fragmenty i ciągnie mnie do tego, by poczytać fragmenty 😉

  7. Aga CM

    Skoro ta pozycja wywarła na Tobie tak duże wrażenie to ją przeczytam 😉

  8. Katarzyna Meres

    Emocjonalne książki są dla mnie! A po takiej recenzji wnioskuję, że ta książka jest idealna, jak napisałaś, i jest idealna dla mnie! Czekam na premierę.

    1. Irena Bujak

      O tak, ta dostarczy Ci mnóstwa emocji! Czekam na wrażenia 😉

  9. JoAnna Polska

    A ja mam przeczytane już 3/4 tej powieści i tylko początek mnie tak absolutnie zachwycił, potem było już jakoś zwyczajnie – a może za dużo się NA naczytałam w tym miesiącu? Poczekam z oceną całości aż doczytam 🙂

    1. Irena Bujak

      Może rzeczywiście za dużo na raz 😉 No ale może być też tak, że nie do końca do Ciebie trafiła. 😉

  10. Widzę, że o tej książce mówi się już wszędzie. Cudowna recenzja, która mnie przekonała. Uwielbiam czytać Twoje opisy.

    1. Irena Bujak

      Tak, to będzie co najmniej hit lata. 😉
      Dziękuję, to bardzo dużo dla mnie znaczy. 😉

  11. Ależ Cię pani Hoover skradła 😉 Dochodzę do wniosku, że mam za wysokie wymagania i chyba sama nie wiem czego chcę 😉 Mi się podobało, ale mniej niż "Tylko Ty".

    1. Irena Bujak

      Skradł mnie, oj skradła. I to nieodwołalnie, dobrze, że mam już w domu jej drugą książkę, bo bym się zapłakała chyba ;))
      Ach, znowu "Tylko Ty", które nadal przede mną. Muszę w końcu przeczytać 😉

  12. Beata P.

    Czyli w tej książce jest coś więcej, niż banalna (wydawałoby się) fabuła… to dobrze. Miłe zaskoczenie;)
    Wybacz, że zwracam uwagę, ale czy nie chodziło Ci o "magnes" zamiast "magnez"?

    1. Irena Bujak

      Tak, zdecydowanie więcej, dużo więcej! 😉
      Dziękuję za zwrócenie uwagi! 😉

Dodaj komentarz