Usłyszeć morza szept

            „-Istnieją rzeczy, na które nie można się napatrzeć
do syta.”*
            Gdy tracimy
nagle kogoś bliskiego nie jesteśmy w stanie znieść bólu, który nas ogarnia.
Wszystko co nas otacza i jest nam dobrze znane przypomina o tej ukochanej
osobie. Obrazy, dźwięki, miejsca. Aby poradzić sobie z tym traumatycznym
wydarzeniem potrzeba mnóstwo czasu, ale czasem to jednak za mało. Dopiero
zmiana otoczenia pozwala na dojście do siebie i próbę dalszego życia. Nowe
miejsce, nowi ludzie… czasem to może też być coś więcej niż po co przybyliśmy.
            Elodie
to siedemnastolatka, która bardzo, ale to bardzo boi się wody. Już sam prysznic
to dla niej straszne przeżycie. Ale w chwili obecnej nie to jest jej najgorszym
problemem, niedawno straciła ojca i nie bardzo może sobie z tym poradzić.
Ostatecznie mama nastolatki decyduje, że wyśle ją do ciotecznej babci Grace.
Niestety mieszka ona na wyspie Guernsey, która jest otoczona morzem. Czy pobyt
w miejscu, który napawa ją strachem jest dobrym rozwiązaniem? Czy pomoże
zapomnieć o tragedii i nauczy na nowo cieszyć się życiem. Na miejscu
zaprzyjaźnia się z Ruby oraz jej chłopakiem. Poznaje również Cyrila, który z
miejsca jest nią zainteresowany, ale to nie do niego wyrywa się jej serce. Tylko
do pewnego chłopaka, którego widywała w snach, a później wyłaniającego się z
głębin oceanu. Kim jest ten tajemniczy chłopak i czy nagła śmierć jednej z
dziewczyn, z paczki Ruby ma coś wspólnego z jej przyjazdem?
            Nota wydawcy mówi: „Upojna saga
miłosna z zapierającym dech w piersi krajobrazem wybrzeża wyspy Guernsey w tle
– wstęp do porywającej morskiej trylogii.” Czy rzeczywiście tak jest? Czy
miałam szansę przeczytać coś naprawdę tak wspaniałego czy może pozostało obejść
mi się smakiem?
            Patricia
Schröder miała niewątpliwie dobry pomysł tworząc tą historię. Wyspa z
tajemniczymi morskimi istotami, o których w ogóle dotąd nie czytałam.
Powieściopisarka ciekawi nowym pomysłem, nawet trochę uchyla rąbka tajemnicy co
do nich i opisuje je po trochu. Niestety jest tego tak mało, że w sumie nie
dowiedziałam się zbyt dużo o nich, a szkoda, bo ploksy, multiplikatory i inne
magiczne stworzenia są niewątpliwym (i w sumie największym plusem) tej
powieści. Choć przyznać muszę, że opisy samej wyspy wyszły autorce bardzo
dobrze, potrafiły pobudzić wyobraźnie i choć trochę ujrzeć je jej oczyma.
Oczywiście jest to trylogia miłosna, a więc nie mogło zabraknąć typowego
trójkąta miłosnego tak znanego w tym gatunku. Szkoda, że w tym temacie autorka
nic nie zmieniła, ale muszę jej przyznać, że miło śledzi się poczynania owej
trójki, choć nie raz irytują. No, to by było na tyle temacie plusów tej
publikacji.
            Z
minusami jest tu niestety trochę gorzej. Po pierwsze dialogi, które były
sztuczne i takie płytkie. Nie dało się odczuć tych, podobno, buzujących emocji
między bohaterami. Częste powroty do jednego tematu nużyły i doprowadzały do
konsternacji. No bo, nawet jeśli seria skierowana jest do nastoletniego
czytelnika i tak uważam, że nie trzeba powtarzać X razy oczywistych rzeczy, raz
w zupełności wystarczy. Do tego język. Wydaje się jakby autorka na siłę
kreowała go na młodzieżowy. Nie wiem, może tłumacz sobie nie poradził, a może
rzeczywiście tak została napisana. Zabrakło mi tu też lepszej kreacji bohaterów.
Nie miałam zbyt dużej szansy ich poznania, bo oprócz ogólnego zarysu i kilku
zachwytów nad ich wyglądem, dużo więcej się nie dowiedziałam. Co prawda mają
tam jakieś tajemnice i fajnie, że autorka trzyma w niepewności, ale choć trochę
mogłaby jej ujawnić. Jak dla mnie zbyt dużo niewiadomych, dostałam więcej pytań
niż odpowiedzi,  a zbytnio tego nie
lubię.
            Mimo
tego, że książka ma dużo niedociągnięć czytało mi się ją bardzo szybko i nawet
przyjemnie. Historia sama w sobie jest bardzo interesująca i jeśli by tylko
dopracowano jej mankamenty, śmiało mogłabym rzec, że jest to jedna z lepszych
serii tego roku. Niestety w chwili obecnej mogę powiedzieć, że jest tylko
dobra. Ciekawe magiczne istoty, piękne opisy krajobrazów, nie wystarczą by
zachwycić. Trzeba czegoś o wiele więcej. Nie zżyłam się z bohaterami, niestali
mi się bliżsi, ale w jakimś stopniu z zaciekawieniem śledziłam ich losy. Mimo
wszystko chętnie poznam dalsze losy bohaterów, ciekawi mnie jak to wszystko się
potoczy.
            „Morza
szept” nie wszystkim może się spodobać, ale wydaje się być dobrym pomysłem na
letnią lekturę. Zwłaszcza gdy potrzeba czegoś lekkiego i nie zmuszającego do
intensywnego myślenia. Fajna, choć niedopracowana historia, którą ratują
wcześniej niespotykane morskie stworzenia. Ani nie namawiam, ani nie odradzam,
to jedna z tych powieści, o których przeczytaniu zadecydować musicie sami. 
*cytat pochodzi z „Morza szept” P. Schröder
Autor: Patricia
Schröder
Tytuł: Morza szept
Wydawnictwo: Dreams
Rok wydania: 12 lipca 2013
Liczba stron:
334
Morza szept:
Morza szept |

Ten post ma 12 komentarzy

  1. Lenalee

    Jak dla mnie ta książka jest wielkim niewypałem, poza ciekawą scenerią nie ma nic innego do zaoferowania. 🙂 Strata czasu, dobrze tylko, że szybko się ją czyta i nie musiałam się z nią męczyć.

  2. Camillie Eve

    Miałam okazję czytać kilka recenzji tej książki i mam co do niej mieszane uczucia… Choć trzeba przyznać, że okładka jest przepiękna 🙂

  3. Tala Z

    Jakoś nie jestem zbyt optymistycznie nastawiona do tej książki, bo do tej pory jej recenzje raczej nie zachęcały do sięgnięcia po nią. Jednak ratuje ją fakt, że każdy pisze iż czyta się ją migiem 😛

  4. Blanka W.

    Jestem z tych, którym raczej się nie spodoba i tylko mnie utwierdziłaś w tym przekonaniu 🙂

  5. Książkowa fantazja

    Czytałam dużo negatywnych opinii, mimo tak intrygującej okładki, ale to nie zawsze idzie ze sobą w parze 🙂 Pozdrawiam 🙂

  6. Dominika S.

    Czasami lubię sięgnąć po taką lekką i relaksującą opowieść, więc nie skreślam z listy tej książki, mimo że jest w pewnych kwestiach niedopracowana. Pozdrawiam 🙂

  7. Modliszka

    Na jej temat czytam same skrajne opinie, więc chyba sama będę musiała się przekonać jakie wrażenie zrobi na mnie 😉

  8. Julia K.

    Ja tam bym ją chętnie przeczytała, choć akurat ta książka może poczekać na swoją kolej. Niemniej mam nadzieję, że kiedyś się za nią zabiorę.

  9. Daria CreatedEternity

    "Morza szept" mam u siebie z wymiany. Nie spodziewałam się raczej niczego ambitnego, a Twoja recenzja mnie właśnie w tym utwierdziła 🙂 No cóż, najwyżej sobie nieźle pohejtuję w recenzji 😉
    Pozdrawiam!

Dodaj komentarz