Tajemnice z przeszłości („Sanktuarium” – Nora Roberts)

            „Kochanie
kogoś, kogo zna się od dzieciństwa (…) ma jedną ogromną zaletę – bez trudu
można porozmawiać na każdy temat.”*
            Jesteś zmęczona brakiem snu i ciągłymi koszmarami gdy
już uda ci się zasnąć. Żyjesz w ciągłym napięciu. Ktoś cię śledzi, każdy twój
krok dokumentuje na fotografiach by następnie wysłać ci je i uświadomić, że nie
jesteś bezpieczna i że przeszłość, ten czas, o którym pragniesz zapomnieć
powraca…
            Jo
Ellen jest artystką fotografii, robi niesamowite zdjęcia i wyłapuje
najdrobniejsze szczegóły, pracuje właśnie nad albumem. Wszystko było by dobrze
gdyby nie fakt, że ktoś ją prześladuje. Początkowo wysyła jej same zdjęcia
oczu: zaspane, powoli odzyskujące świadomość, aż wreszcie przerażone. Mimo
strachu stara się to zbyć, ale gdy pewnej nocy dostaje cały plik z jej
zdjęciami, na których jest uwiecznione wszystko co robi… wpada w przerażenie. Stan
ten jest tym większy gdy na jednym ze zdjęć jest jej matka – martwa. Kobieta po
jakimś czasie wraca do rodzinnego domu z nadzieją, że ucieknie prześladowcy.
Nie wie nawet jak bardzo się myliła. Powrót okazuje się niezbyt miłą wycieczką
w przeszłość, ale i szansą na nowe życie. Jak Jo poradzi sobie z prawdą i kto
jest tym prześladowcą?
            „Sanktuarium”
zostało mi polecone przez jedną z moich znajomych, a że mamy trochę podobne
gusta czytelnicze postanowiłam przeczytać książkę. Fakt, że to powieść Roberts
tylko przeważył na jej korzyść. Do tej pory autorkę znała tylko z lekkich
romansów pełnych humoru i czasem z nutką niebezpieczeństwa, lekkie i szybkie do
przeczytania. Teraz poznałam inną jej stronę, ale równie ciekawą i wciągającą. Ten
sam styl, lekki język, ale więcej szczegółów, opisów i akcji powodujących
napięcie.
            Książka
ta od początku mnie zainteresowała. Fabuła nie jest może jakąś nowością, bo o
prześladowaniu napisano mnóstwo powieści, ale liczy się to, jak została ona
opisana. Praktycznie od samego początku zaczyna się dziać, a z każdą kolejną
stroną jest tylko lepiej. Pytania mnożą się jak grzyby po deszczu, a odpowiedzi
brak. Do tego ten prześladowca – nie wiadomo czym się kieruje, ani kim jest.
Nikt mi nie pasował do jego roli i z zaskoczeniem przyjęłam rozwiązanie
zagadki. W powieści tej zostało pomieszane kilka wątków i tak mamy tu
do czynienia z thrillerem, romansem, oraz powieścią psychologiczną. Wszystko
ładnie ze sobą współgra i tworzy spójną całość. Z żalem kończyłam czytać
ostatnie zdanie.
            W
trakcie czytania przeżyłam mnóstwo emocji, nieraz serce zaczynało mi szybciej
bić lub zgrzytałam ze wściekłości zębami. Byłam zaskakiwana rozwojem wypadków.
Wraz Z bohaterami przeżywałam wszystko i czułam to co oni czuli. Strach, żal,
rozczarowanie, nadzieja i wiele innych emocji. Było jak w kalejdoskopie, nigdy nie
wiadomo było co będzie na następnej stronie. Do tego opisy wyspy i samego
Sanktuarium. Można było poczuć, że się tam jest i siedzi na tym tarasie
widocznym na okładce. Roberts poraz kolejny dała mi dużą dawkę emocji i
sprawiła, że zagłębiłam się w czyjeś życie jakby było moje.
            „Sanktuarium”
to historia z wieloma wątkami i postaciami. Mimo wszystko nic nie wydaje się
poplątane, a sprawia wręcz, że jest tylko ciekawsze. Roberts pisze lekko i
przyjemnie, ale przy tym potrafi sprawić, że poczujemy na plecach ciarki
strachu czy też przyjemności. Polecam fanom autorki, jak innym osobom. Naprawdę
warto przeczytać.
*str. 409
Autor: Nora Roberts
Tytuł: Sanktuarium
Wydawnictwo: Prószyński i
S-ka
Rok wydania: marzec 2009

Liczba
stron:
592

Ten post ma 17 komentarzy

  1. anetapzn

    Czytałam z 1,5 roku temu, z biblioteki pozyczyłam i wg. mnie to jedna z lepszych książek Roberts, z tym, ze ekspertem nie jestem z 10 przeczytałam. Nie mniej Sanktuarium bardzo mi sie podobało.

  2. Clarissa

    Bardzo lubię tą autorkę, a tej książki jeszcze nie czytałam. Musze przyznać, że okładka jest piękna z chęcią przeczytam tą powieść 🙂 Pozdrawiam i zapraszam do mnie 🙂

  3. Dwojra

    Choć ja z panią Norą nie miałam jeszcze do czynienia, recenzje jej książek czytam w zasadzie na każdym kroku. Ta chyba spodobała mi się najbardziej, gdyż nie przepadam za tkliwymi romansami. Zdecydowanie wolę to poczucie grozy 🙂
    Pozdrawiam

  4. Antyśka

    Tę książkę przeczytam z przyjemnością! Jestem zaskoczona, że autorka podjęła się tego tematu. 😉

  5. Sandra

    Jeszcze nie miałam przyjemności zapoznać się sensacyjną częścią twórczości pani Roberts, ale bardzo chętnie to zrobię 🙂

  6. vivi22

    Cieszę się, że książka Ci się podobała 🙂 Teraz czekam na wrażenia po "Kamuflażu".

  7. kasandra_85

    Norę Roberts lubię i zawsze chętnie ją czytam dla odprężenia:)

  8. Kurde no. Ciągle sobie obiecuję, że nadrobię zaległości z twórczością autorki, ale na obiecywaniu się kończy… Weź mnie kto strzel, to może w końcu sięgnę po którąś z jej książek ;]

  9. Aleksnadra

    Jak tylko trafi w moje ręce, książkę na pewno przeczytam 🙂

  10. krainaczytania

    Czytałam jakiś czas temu i w pełni podzielam Twoje zdanie. Gdybym miała policzyć książki Nory, które przeczytałam w swoim życiu, to raczej nie dałabym rady tego zrobić. Czytam powieści tej pani od liceum i jeszcze mi się nie znudziła, choć te jej "czyste" romanse bez sensacji, jakoś nie bardzo mnie zachwycają. Ale kiedy jest romans i sensacja, to wtedy wiem, że się nie zawiodę 🙂 Pozdrawiam 🙂

  11. Irytacja

    Koniecznie muszę przeczytać cokolwiek tej autorki. Czytałam już tyle pozytywnych recenzji na temat jej książek, że głowa mała i aż wstyd się za coś nie zabrać. : )

  12. Sylwuch

    Oczywiście nazwisko autorki jest mi znane (kto o nim nie słyszał? :)), ale z tego, co pamiętam – nigdy nie czytałam jeszcze żadnej książki Nory Roberts. Na pewno któregoś dnia, kiedy będę miała ochotę na lekką lekturę to skorzystam z okazji i sięgnę po tę autorkę.

  13. Marta

    Wydaje mi się, że już kiedyś czytałam jakieś jej książki, ale tą recenzją bardzo mnie zaciekawiłaś i na pewno zajrzę do tej książki:)

Dodaj komentarz