„Uratować Sprite’a” – Mark R. Levin

    „Miłości i lojalności psów wobec ich ludzkich rodzin nie da się porównać z niczym. Po prostu z niczym.”*

    Nasze psiaki są dla nas jak członkowie rodziny, jeszcze jeden do kochania, rozpieszczania i wychowywania. Psy dają nam bezwarunkową miłość, są z nami na dobre i złe, czują kiedy jesteśmy smutni, kiedy ich potrzebujemy, nie wiadomo jaki może być zły dzień one pocieszą rozbawią. Są wierne i kochane, za dobroć odpłacą dobrocią…

    Mark R. Levin to amerykański dziennikarz i pisarz bestsellerowych książek o amerykańskiej polityce, który zaskoczył wszystkich pisząc o swoim życiu prywatnym, a ściślej mówiąc o swoich dwóch psach – Pepsim i Sprite’cie, oraz o tym jak wpłynęły na jego rodzinę i przyjaciół.
    Pierwszy pies Pepsi w rodzinie Lewinów pojawił się właśnie za na mową Marka, który to pragnął by mieli jakiegoś zwierzaka, a że kochał akurat psy… Pepsi miał u nich jak w niebie, był kochany i rozpieszczany. Po kilku latach to rodzina musiała przekonywać Marka by przyjęli kolejnego do domu, początkowo się opierał ale gdy tylko zobaczył porzuconego psa od razu go pokochał i wiedział, że jest już kolejnym członkiem rodziny. Nazwano go Sprite, mówiono im, że jest młody, ale okazało się, że to nieprawda i nowy członek rodziny zaczyna ciężko chorować… Kilkanaście miesięcy później Levinowie dowiadują się, że Sprite umiera…
    Od tej chwili Mark z żoną borykają się z podjęciem decyzji o uśpieniu swojego pupila. Z jednej strony czuli, że oszczędzą mu bólu, a z drugiej strony czują  jakby zawiedli jego zaufanie. Wraz z Pepsi dawał im tyle radości i miłości, pocieszał, bawił, a co najważniejsze zaufał… Ta decyzja była dla nich chyba najtrudniejsza…

    Uratować Sprite’a to książka człowieka, który opisuje o swojej miłości do swoich psich członków rodziny, choć głównym tematem jest Sprite nie jest pomijany drugi czyli Pepsi, widać, że oby dwa psy są bardzo ważne i kochane. Na początku autor pisze iż ma nadzieję, że po zamknięciu książki wspomnimy swoich czworonożnych pupili jeśli już ich z nami nie ma, a jeśli są to je przytulimy i okażemy przywiązanie… Myślę, że Mark R. Levin osiągnął swój cel. Miałam dwa psy, jeden odszedł dwa tygodnie temu i strasznie mi go brak, byłam z nim bardzo związana, sama go odchowałam bo jego matka wpadła pod samochód… To było moje „dziecko” i po przeczytaniu o nim myślałam. O nim i o drugim psie, który żyje i się właśnie do mnie tuli ;). Rozumiem Marka bo dla mnie moje psy to też rodzina. Uwielbiam je. Marley, który żyje to chodzący wulkan energii, który zawsze chce się bawić i trzeba mu dużo uwagi poświęcać. No ale nie o tym miało być…
    Książka wzrusza, bawi, pokazuje, że nie jesteśmy sami po utracie naszego pupila, a żal i smutek to coś czego nie trzeba się wstydzić. To też obraz tego jak ludzie potrafią współczuć, pomóc gdy trzeba. Autor pokazuje, że Ne wszyscy są bezduszni i to jest bardzo ważne. Podobało mi się też, że każdy nowy rozdział był poprzedzony zdjęciem, dzięki czemu możemy lepiej to  wszystko sobie wyobrazić. Końcówka wyciska łzy i zmusza do refleksji do zatrzymania się i pomyślenia…
    Jednym ale dużym minusem jest tłumaczenie, które do najlepszych nie należy, ale zbytnio nie przeszkadza to w czytaniu, a uważam, że warto po tą pozycję sięgnąć i ją przeczytać, szczególnie miłośnikom piesków ;).

*str. 75
Autor: Mark R. Levin
Tytuł: Uratować Sprite’a
Wydawnictwo: Esprit
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 201

Ten post ma 13 komentarzy

  1. cyrysia

    Nie czytałam jeszcze, ale mam już ją zakupioną. Trochę obawiam się tego słabego tłumaczenia, ale mam nadzieję, że jakoś dam radę.

    1. Isadora

      Kocham psy, więc chętnie przyjrzę się bliżej tej pozycji:)
      Pozdrawiam serdecznie!

  2. tetiisheri

    Jaki słodki psiak. Na pewno miłośnicy zwierzaków pokochają tą książkę.

  3. kasandra_85

    Uwielbiam psy i wszystko co jest z nimi związane. Książka na pewno bardzo ciekawa:)
    Pozdrawiam!!

  4. Gabrielle_

    Czytałam dawno jednak pamiętam ją doskonale. Książka ciepła i przepełniona wieloma emocjami, zdecydowanie godna polecenia 😉

  5. Cinnamon

    Książka o psach! Muszę ją przeczytać 😉
    Współczuję Ci straty psiego przyjaciela… Na szczęście masz jeszcze drugiego, który podtrzymuje Ci towarzystwa 😉
    Pozdrawiam!

  6. Caroline Ratliff

    Ooo, nie słyszałam nigdy o niej! Będę musiała się z nią zapoznać :).

    Pozdrawiam!

  7. Mery

    Fajnie się zapowiada, tylko, że ja psa nie mam:D

  8. Karolka

    Ja nie mam psa, więc ta powieść jakoś mnie nie pociąga, ale może kiedyś zrobię komuś taki prezent? A tak na marginesie, fajne mają te psy imiona : Pepsi i Sprite 😀

  9. limonka

    Przeczytałabyyyyyyyym. Tak straszliwie kocham mojego Niuniutka, że mogłabym chyba godzinami czytać o psach 🙂

  10. Han

    Oj, współczuję straty pieska. Mojego Harry'ego nie ma już od prawie pięciu lat, aleś mi go przypomniała tą recenzją! Też były wątpliwości: uśpić żeby ulżyć w cierpieniu, czy czekać… Szkoda, że zwierzaki również dopadają te wstrętne choróbska.

  11. Dusia

    Co prawda wolę koty, ale psy też uwielbiam – na pewno przeczytam

Dodaj komentarz